Część 5: Załącznik A

Start from the beginning
                                    

— Cóż, Ignacjusz będzie zachwycony, słysząc te słowa — powiedziała sucho. — Zapytał mnie niedawno, czy zechciałbyś przedłużyć okres swojej umowy z ośmiu miesięcy do standardowych trzech lat. Mam mu powiedzieć, że zgadzasz się na takie warunki?

— Nie! — wykrzyczał Draco, nim znów westchnął dramatycznie, wciąż przytrzymując Hermionę przy półce. — Dobrze. Być może całkowite oddanie temu miejscu było zbyt dosadnym określeniem. Jestem oddany bibliotece, ale tylko ze względu na bieżące korzyści.

Hermiona prychnęła.

— Naprawdę? Czy zanim zacząłeś tu pracować, czarownice się aż tak na ciebie nie rzucały?

— Nie to miałem na myśli — wymamrotał, sunąc dłońmi po jej ciele. — Chodziło mi o ciebie.

Hermiona sapnęła, gdy jedna z jego dłoni nagle podążyła w górę jej gardła i odchyliła jej głowę do tyłu, by mógł ją pocałować.

Po chwili oderwał się od jej ust, przyglądając się twarzy swoimi jasnymi, błyszczącymi oczami.

— Jestem twoim mężem. Naprawdę myślisz, że schrzaniłbym to, bo na horyzoncie pojawi się jakaś kokietka, która będzie chichotać za każdym razem, gdy coś powiem?

Irytacja Hermiony zaczęła słabnąć, gdy drugą ze swoich dłoni Draco zaczął rozpinać jej koszulę i muskać palcami nagą skórę.

— Byłaś zazdrosna – powiedział nagle, brzmiąc na lekko zdziwionego tym faktem.

Hermiona poczuła rumieńce rozgrzewające jej policzki.

— Tylko trochę. Czy gdyby biblioteka roiła się od czarodziejów próbujących wciągnąć mnie do swoich prywatnych czytelni, fakt, że jesteśmy małżeństwem, wystarczyłby ci, żeby się tym nie przejmować?

— Nie. — Przyciągnął ją do siebie zaborczo. — Przepraszam. Po prostu sądziłem, że to zabawne. Nie zastanawiałem się nad tym, jak możesz to postrzegać.

— W porządku — powiedziała sztywno, ponownie próbując wznowić swoją pracę.

— Nie, nie jest w porządku. — Nie pozwolił jej wymknąć się z jego objęć. — I nie chcę, żebyś cokolwiek udawała.

Mówiąc to, skończył rozpinać guziki jej koszuli i zaczął odchylać miseczki jej stanika, wystawiając jej skórę na chłodne biblioteczne powietrze. Hermiona westchnęła, gdy jego palce musnęły leniwie jej sutki, drażniąc je aż stwardniały.

— Nie... nie możemy — jęknęła. — Ktoś może nas przyłapać.

— Więc będziesz musiała być bardzo cicho — wymruczał przy jej uchu.

Posłusznie skinęła głową, a on wsunął dłoń w jej włosy i odwrócił głowę, by znów móc ją pocałować. Jego chłodne szare oczy pociemniały z podniecenia, gdy na nią patrzył.

— Nie mogę uwierzyć, że byłaś zazdrosna — powiedział niedowierzającym tonem, gdy podciągnął materiał jej spódnicy i wsunął rękę między jej nogi. — Nawet moi przodkowie nie sądzili, że kiedykolwiek zdołam się z ciebie wyleczyć. Zdajesz sobie sprawę, że przez większość czasu, który spędzam z tymi czarownicami, opowiadam im o tobie?

— Czekaj, co? — Hermiona wpatrywała się w niego zdezorientowana. Trudno było jej się skupić na czymkolwiek poza tym, co w tym momencie robiły z nią jego palce.

— Naprawdę nie wiedziałaś? — Nagle wyglądał na rozbawionego. Uniósł brwi i uśmiechnął się iście diabelsko. — Naszą historię uważa się za niezwykle romantyczną. Biorąc pod uwagę, że wojna wywarła wpływ na nas wszystkich, a potem zakochałem się w tobie na ósmym roku. Niestety, nie mając u ciebie żadnych szans, pogodziłem się z wiecznym smutkiem i samotnością. Jednak po czasie los interweniował, nasze ścieżki znów się skrzyżowały, a potem wpadliśmy w biblioteczną pułapkę, pobraliśmy się i zakochaliśmy, by teraz mieszkać razem w tej właśnie bibliotece – podobno to historia niczym z najlepszych romansów. Te kobiety mogłyby słuchać o tym bez końca. A już szczególnie skupiając się na części, w której zakochałem się w tobie i przez te wszystkie lata usychałem z tęsknoty i nieodwzajemnionej miłości.

[T] Biblioteka Aleksandryjska | DramioneWhere stories live. Discover now