Na Szczęście

540 11 13
                                    

Tony

Po chwili z sali wyszła jakaś pielęgniarka, ładna w sumie, no to ten wszyscy od razu podnieśliśmy głowy i patrzyliśmy na nią jak na anioła, który miałby zaraz uzdrowić całą ziemię.

- Stan panny Hailie jest stabilny, jeśli panowie chcą to mogą wejść - powiedziała dziewczyna.

Wbiegliśmy do sali jak poparzeni, lecz zamarliśmy gdy to zobaczyliśmy.

Will

Zobaczyliśmy tysiące urządzeń do których była podpięta nasza mała siostrzyczka. Byłem pierwszy, który się ruszył. Zerwałem się i ją delikatnie przytuliłem, chociaż nadal się nie wybudziła. W tym momencie do sali wbiegł Shane i tak samo oniemiał.

- Mam nagrania - krzyknął Shane, gdy już się ocknął.

- Jakiś psychopata dosypał jej do napoju jakiś proszek - powiedział.

-Wiem nawet kto to był - zawiadomił.

- MÓW - krzyknęliśmy chórem.

- To był ... - nie zdążył jednak dokończyć bo usłyszeliśmy cichutki głosik.

- Co się stało? Gdzie ja jestem?-powiedziała.. HAILIE!

Malutka! Krzyknąłem i ją uściskałem. Na szczęście się wybudziłaś! 

Hailie

-Co się stało? - ponowiłam pytanie jeszcze bardziej zaniepokojona, gdyż byłam w szpitalu.

- Zemdlałaś na parkingu, masz mały wstrząs mózgu - poinformował mnie Will.

-Hej, Shane - powiedział Vincent.

-Hm? - zapytał.

- Miałeś powiedzieć kto to był - odpowiedział.

- A, no tak i ten to był... Adrien - powiedział Shane.

-ADRIEN SANTAN?! - krzyknęliśmy chórem.

-Tak... - odpowiedział Shane.

-Nie no zabiję zboczeńca - krzyknął Dylan.

- Dylan, spokojnie - powiedział Vince.

-JAK MAM BYĆ KURWA SPOKOJNY?! MOJA SIOSTRA ZEMDLAŁA, JAK SIĘ OKAZUJE PRZEZ NASZEGO JUŻ BYŁEGO WSPÓLNIKA, A TY KARZESZ MI BYĆ SPOKOJNY?! NIE NO JA KURWA ROZUMIEM, ŻE TY TAK POTRAFISZ, ALE JAK WIDZISZ, NIEKTÓRZY SIĘ TYM PRZEJMUJĄ W PRZECIWNOŚCI DO CIEBIE! - huknął Dylan.

- DYLAN! Po pierwsze NIE MÓW DO MNIE TYM TONEM, po drugie TEŻ SIĘ PRZEJMUJĘ O MOJĄ SIOSTRĘ MIMO, ŻE MOŻE TEGO NIE WIDAĆ , PO TRZECIE UWAŻAJ SOBIE MŁODY LEPIEJ NA SŁOWNICTWO, A PO CZWARTE GDY WRÓCIMY IDZIESZ DO BIBLIOTEKI! POROZMAWIAMY SOBIE O TWOIM ZACHOWANIU - odpowiedział mu Vince tym samym tonem co Dylan jemu.

Shane

Na chwilę zapadła cisza, a  podczas jej przebiegu usłyszeliśmy cichutkie łkanie. Okazało się, że to Hailie płakała. Widocznie przez tych debili. Czy oni nie mogą do cholery wyjść na korytarz zanim zaczną się na siebie drzeć?!

-Księżniczko nie płacz, i co zadowoleni? - powiedziałem poirytowany.

Oni mi nie odpowiedzieli tylko wyszli.

Hailie

- Po prostu nie lubię jak, aż tak na siebie krzyczą - powiedziałam ze szklanymi oczami.

- Spokojnie księżniczko, już ich nie ma - odpowiedział mi.

Zaraz... czy on powiedział do mnie... KSIĘŻNICZKO?! I to już chyba drugi raz.... Nie rozumiem jego nagłego zachowania, ale bardzo mi się to podoba :P Ale szybko minęło i nagle zaczęło mi się mocno kręcić w głowie i chyba zaraz zemdleje... 

-Shane - powiedziałam słabym głosem.

-Tak? - zapytał.

-Bardzo źle się... - i tu nie zdążyłam dokończyć bo zemdlałam.

Shane

-HAILIE... HAILIE!!! - Krzyknąłem w nadziei, że się ocknie. Niestety się to nie stało. Chwilę nie wiedziałem co robić, chłopaki gdzieś wyszli, a ja zostałem sam z teraz nieprzytomną Hailie. Po chwili jednak się opamiętałem i zawołałem lekarza.


Hejka, chyba właśnie będę pisała takie krótkie rozdziały, bo fajnie mi się je pisze ;) Mam nadzieję, że wam się podobało i zachęcam do śledzenia moich części. I jeszcze jedna informacja, a mianowicie, jutro jadę na wycieczkę i nie będzie rozdziału, jeśli dam radę to w środę napiszę 2, ale niczego nie obiecuję.

PROPOZYCJE

KRYTYKA I BŁĘDY

OPINIE

Do zobaczenia!


Rodzina Monet - księżniczka ZAWIESZONAWhere stories live. Discover now