Od kilkunastu dni w mieście było wyjątkowo spokojnie, co nieco zaniepokoiło Marinette. Nie żeby tęskniła swoim wrogiem, ale zawsze kiedy nie atakował przez kilka dni, miała wrażenie, że szykuje na nią coś większego, coś czego nie uda jej się zwalczyć.
- Wyluzuj, Kropeczko, powinnaś się raczej cieszyć, że Paryż jest bezpieczny, a my możemy trochę odpocząć od superbohaterowania - odparł Czarny Kot, kiedy Biedronka podzieliła się z nim swoimi obawami. - Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy Władca Mroku robi sobie wolne.
- Wiem, ale mimo wszystko mam jakieś złe przeczucia. A co jeśli to tylko cisza przed burzą?
- Ty zawsze masz złe przeczucia.
- Za to ty nigdy niczym się nie martwisz - fuknęła dziewczyna. - Któreś z nas musi pozostać czujne, skoro ty wolisz wylegiwać się na dachach.
Superbohaterka uważnie przyglądała się chłopakowi. Oceniając czy przypadkiem nie jest za blady. Okrutnie się o niego martwiła po tym, jak stracił przytomność. Kot zarzekał się, że wszystko w porządku, że czuje się dobrze i nic takiego się już nie powtórzy. Jednak ona wolała mieć na niego oko. Zmartwienia długo nie gościły w umyśle dziewczyny, jako że blondyn szybko się z nimi rozprawił. Gadali, wygłupiali się i dokuczali sobie wzajemnie. Ich śmiechy docierały do najmniejszych zakątków miasta. Siedzieli tak razem jeszcze dobre dwie godziny, zapominając o całym świecie.
- Czas wracać do domu, Kotku. - powiedziała z odrobiną żalu Biedronka, nie mogąc się już doczekać ich następnego patrolu. Kot podniósł się z dachu, przyznając jej rację. Chwytała za jojo, kiedy ten nieoczekiwanie wziął ją w ramiona i mocno do siebie przytulił. Dotknęła ją momentalna gorączka. Ucho zaś nasłuchiwało stukotu serca chłopaka, gdyż jej własne właśnie zamarło.
- Żegnaj, moja pani - szepnął jej do ucha i w końcu wypuścił z długiego pożegnalnego uścisku. Zdziwienie pokazało się na twarzy dziewczyny, nigdy wcześniej nie mieli tak czułych pożegnań. Wbił swoje oczy w Biedronkę. Starał się zanotować najmniejsze szczegóły jej twarzy, aby mógł ten obraz odtwarzać z jak największą dokładnością każdej przyszłej nocy. Ucałował jej dłoń. Ten ostatni raz. - Nie przestanę cię kochać nigdy. Obiecuję, Kropeczko.
- Ja ciebie też, Czarny Kocie - wypaliła dziewczyna i wcale nie czuła się winna. Tak jakby wszystkie głosy mówiące, że ich miłość jest niewłaściwa, a nawet zła, umilkły. Jakby kochanie go już wcale nie było destrukcyjne. Jakby wszystkie przeklęte obietnice się zerwały, albo zwyczajnie wcześniej nie istniały. Jakby nigdy nie chroniły świata a były tylko głupimi wymówkami. Coś w niej przebiło mury sklejone wokół jej serca. Uczucia wreszcie się uwolniły. Nie chciała obwiniać się już za miłość do niego. Czarny Kot musiał wiedzieć. Musiał. Tyle że Kota już obok niej nie było. Nie miała pojęcia czy ją słyszał, czy już za bardzo się oddalił. Nie wiedziała co nią kierowało, ale porwała się w pogoń za nim. Wokół okalała ją ciemność, a wiatr ostro bił po twarzy. Chciał ją zahamować, ocucić. Kazał się opamiętać, ale nie mógł jej teraz powstrzymać. Była jak zaczarowana. Oszalała. Musiała mu wyznać co czuje, musiała się przekonać czy na pewno to wie. Jeśli nie zrobi tego teraz to czy kiedykolwiek się na to odważy? Biegła. Po prostu biegła nie myśląc o konsekwencjach, jakie poniesie świat. Po prostu chciała być z nim szczęśliwa i miała cichą nadzieję, że świat jej za to nie potępi. - Czarny Kocie!
Nie dogoniła go. Odszedł.
★★★★★
Hejj!
Błagam, nie bijcie. Ja wiem, że to aż wstyd wracać tu po tak długiej nieobecności z tak krótkim rozdziałem, ale musicie mi wybaczyć. Następny niedługo się pojawi i powinien być trochę dłuższy. Bardzo Was przepraszam, że zostaliście zmuszeni czekać tyle na kolejną część i chciałabym się usprawiedliwić tym, że miałam trochę spore problemy ze zdrowiem i nie miałam siły ani chęci pisać dalej. Muszę się przyznać, że w pewnym momencie nawet stwierdziłam, że porzucę tę książkę, mimo iż obiecałam sobie, że doprowadzę wszystkie moje dzieła do końca. No ale cóż jestem i lecimy dalej z tą historią. Ostrzegam, że pewnie na przyszłe rozdziały będziecie musieli trochę czekać, ale od czasu do czasu możecie się upomnieć ;)
A co tam u Was?
Miłego dnia!
VOUS LISEZ
I'd rather lie // MLB
Fanfiction°I'd rather lie then tell you i'm in love with you° Marinette zdała sobie sprawę, jakie uczucia żywi do swojego partnera w walce. Jednak w obawie, przed jej największym koszmarem, jakim był Biały Kot, postanawia oszukiwać chłopaka i nigdy nie wyjawi...
