10.

44 6 0
                                    

Per Ernest.

Odrazu po przebudzeniu się miałem ochotę na trochę wrażeń, nie tylko na jakieś kiepskie, przyziemne rozrywki tylko na coś naprawdę szalonego.

Wstałem ubierając te same ubrania, które nosiłem poprzedniego dnia. W między czasie przypamniała mi się wczorajsza przygoda z Karolem i przyziemnym a potem przypomniał mi się mój plan zemsty. Odrazu udałem się do pokoju Piotrka mając nadzieję, że on mi pomoże.

Żaden z chłopaków nie był pozytywnie walnięty jak ja czy tam Piotrek. Może i Maciek zaliczałby się do walniętych...ale tylko walniętych.

- wstawaj leniu, mam świetnego pomysła - mówiłem skacząc po nim i bijąc - nie pożałujesz, NO WSTAWAJ!!!

- Ernest no kurna! - dość mocno zdenerwowany Piotrek nie mając wyjścia szarpał się przez chwilę po czym wstał zrezygnowany z łóżka narzucając na siebie pierwsze lepsze gatki i koszulkę - co znów wymyśliłeś?!

- dowiesz się w drodzę, chodź no!

Zbiegliśmy na dół, Piotrek trochę marudził po drodze ale ostatecznie nie miał wyjścia i udało mi się go namówić gdy dałem mu zarys tego co planuje.
Nie wiedział co to jest ani o co chodzi ale wystarczyło słowo "Karol" i " zemsta" aby zmusić go do działania.

No oczywiście jak nigdy musiał w kuchni siedzieć Karol. Ale to nie ja mam przesrane tylko on i jego przyziemniaczek, zwłaszcza on.

To on będzie płakał nie ja, niech lepiej nie mówi teraz jakiś głupot bo mu przywalę w tą słodką mordkę. Jestem w tym momencie tak nakręcony, że byłbym w stanie to zrobić.

- a gdzie to tak bez śniadania? - zatrzymał nas gdy próbowaliśmy zakradnąć się do wyjścia bez większej konfrontacji z nim.

- zjemy na mieście

- ale ja nie mówię o takim śniadaniu, dobrze wiecie...

- oj tam, przeżyją godzinę czy dwie więcej, to i tak dziwne, że Ernest nie śpi o tak młodych godzinach - odezwał się Maciek, którego wcześniej żaden z nich nie zauważył.

- no dokładnie, sprawa zamknięta - zaraz po tym wybiegliśmy na dwór aby uniknąć niewygodnych pytań, na które nie chcemy i nie możemy odpowiedzieć.

- dobra Ernest, a teraz tak serio to co planujesz tym razem? - zapytał Piotrek patrząc na Ernesta, który pewnym krokiem szedł przed siebie do auta Karola.

- to ogólnie w skrócie, usłyszałem wczoraj jak Marcin mówił do Karola, że jak coś to nie będzie go krył, myślę, że i tak on nie wie co Karol tak naprawdę odwala. Wczoraj go śledziłem jak wyszedł wieczorem i bum, nie zgadniesz

- no nie zgadnę, dawaj do rzeczy stary

- tak się składa, że nasz ukochany Karolek przygruchał sobie człowieka, sam wczoraj słyszałem jak chciał się z nim "bliżej poznać"

- to jest nie możliwe - stwierdził zakrywając usta rękoma - przecież on..

- WIEM STARY, ALE MÓWIĘ TO CO WIDZIAŁEM I SŁYSZAŁEM - krzyknąłem w napadzie złości jakbym to na Piotrka chciał zrzucić winę - ale przecież wiesz, że bym cię nie okłamał, to sprawa wielkiej wagi i odpłacimy się dwa razy mocniej.

- no dobra, to w takim razie jaki masz plan, bo jak nie jest dobry to lepiej nawet nie próbować niczego, Karol nas zabije!

- NIE PANIKUJ DEKLU, mój plan jest dobry i bardzo prosty, damy temu przyziemnemu tak popalić, że odechce mu się spotkań z Karolem.

- jesteś chory psychicznie...

- to już wiem - odparłem i przycisnąłem pedał gazu.

marchewka~516 słów

Dobra, trochę mi się nie podoba to co zrobiłam, zmieniałbym coś w tym ale nie wiem co, jak narazie mam nadzieję, że wam się bardziej spodoba niż mi.

Udanych wakacji i do następnego!
                          

Never Say Never Where stories live. Discover now