9.

50 5 1
                                    

Per Ernest.

Leżąc na łóżku słyszałem jakieś dramy za drzwiami, stwierdziłem, że ten dzień jest za nudny i muszę go nieco urozmaicić. Wytężyłem słuch i po chwili usłyszałem głos Marcina, który rozmawiał chyba z Karolem.

...nas praktycznie więzisz tu, pozwalasz nam wychodzić tylko na zakupy lub od czasu do czasu na imprezy. Może i to ty polujesz i może to ty załatwiasz nam krew ale lodówka jest pełna Karol... I nie myśl, że jeśli ktoś mnie spyta to będę cię krył, bo nie zrobię tego.

Teraz to ciekawość zżerała mnie na tyle by po tym jak usłyszałem, że Karol zbiega na dół i wychodzi, wyjść za nim i sprawdzić gdzie to się znowu wybiera. Ostatnio gdy wrócił do domu po niby spacerze, wręcz cuchniało od niego człowiekiem.

Jeżeli pił ludzką krew, zabije go a jeśli się spotka z człowiekiem, też go zabije, lecz tym razem bardziej krwawo i bardziej boleśnie.

Wyskoczyłem przez okno i podążałem za nim w odpowiedniej odległości tak aby mnie nie spostrzegł.

Chciałem przez chwilę wziąść na tą akcje Piotrka, ale stwierdziłem po chwili, że to nie jest dobry pomysł. Marcin to Marcin, umie się postawić ale jak przyjdzie co do czego to obsra zbroje. O tym psychopacie Maćku nie będę już wspominać, raczej wiadomym jest czemu nie chciałem go zabrać ze sobą...

Kilka minut drogi później doszliśmy na wielki plac gdzie zazwyczaj odbywają się jakieś dożynki, festiwale i tego typu bajery. Zauważyłem, że Karol zwalnia kroku więc schowałem się bardzo legitnie za drzewem i moim sokolim wzrokiem starałem się dostrzec do kogo podchodzi ten debil.

Po chwili spostrzegłem pod niskim daszkiem jakiegoś blondyna, oczywiście był tam też Karol. Tak mnie ręka świeżbiła, aby podejść do niego i przywalić mu w ten głupi łeb. Powstrzymałem się jednak mając lepsze plany na ten wieczór.

Starając się nie stracić kontroli wyostrzyłem słuch. Słyszałem same głupoty, głównie o tym jakim to Karol jest fjutem ale chwilę później usłyszałem bardzo istotną rzecz.

...nie zrozum mnie źle, ale chciałbym się z tobą bliżej poznać, co ty na to?

Nie no ja go naprawdę zabiję, od tak dawna wmawia nam, że ludzie to czyste, żywe zło a tu proszę, poznać się chcę z nim, kretyn...

Po kolejnych nudnych rozmowach przyziemniaczka z Karolem, usłyszałem, że już się żegnają. Karol przeszedł obok mnie jakbym nie istniał, albo mnie nie zauważył bo mam taką wspaniałą kryjówkę, albo był zafascynowany swoim nowym kolegą.

Never mind, teraz prowadziła mną złość i chęć zemsty. Spojrzałem za siebie sprawdzając czy napewno nikt mnie nie widzi i podążyłem za Hubertem, a przynajmniej tak usłyszałem z rozmowy.

Szedł w całkiem innym kierunku od naszego domu, jestem teraz ciekaw jak ci dwaj się poznali. Jak zaczęła się ta cała chora przygoda, mieszkają od siebie jak teraz widzę, kawałek drogi więc napewno nie jest to jakiś klub książki czy inne gówna dla przyziemnych.

W każdym bądź razie po jakiś 10 minutach rozmyślania nad planem zemsty i chodzeniem za tą pokraką w końcu skręcił pod jeden z domów i wszedł do środka.

No i koniec z mojej zabawy w tajnego agenta, teraz to naprawdę podejrzane. Stoję jak ten ostatni debil na środku chodnika i czekam na... no właśnie, na co? Na świętego Mikołaja?

Wyrzuciłem ręce w powietrze w ramach mojego poddania, zakodowałem adres, do którego przed momentem wszedł chłopak i oddaliłem się w stronę tym razem już domu.

Może i mogłem już coś teraz zrobić, bo pomysłów to mi brakowało lecz to by było za łatwe, a do tego wszedł do domu bez otwierania go wcześniej kluczem więc możliwe, że musiałbym się uporać z 2 parszywymi przyziemnymi na raz.

Znowu jakby się nie udało to Karol by mnie wypatroszył, jak już jesteśmy w temacie patroszenia to zjadłbym loda...

Po jakimś czasie drogi i myśleniu o lodach doszedłem do bazy.

Oczywiście Karola nigdzie nie było w zasięgu wzroku. No cóż, mój plan musi zaczekać do jutra.

To może nawet i lepiej....

SIEEMANKO

mam już kilka rozdziałów do przodu i mam zajebisty plan na to jak zepsuć cała fabule gniewem Ernesta, ale to już nie długo.

MILEGO DNIA/ NOCY

Never Say Never Where stories live. Discover now