Na rafie za rafą lol

65 5 4
                                    

Pov Lo'ak

Idiota stwierdził że popłyniemy na polowanie za rafę. Oczywiście mówiąc za rafę wszyscy mają na myśli miejsce w którym zaczyna się robić naprawdę głęboka. Rafą nadal tam jest ale już mniejszą i w głąb ocenau zanika, za to jest tam więcej dużych ryb.
Co prawda mnie ten pomysł jakoś najmocniej ma świecie nie jarał ale reszta chyba była bardziej na TAK niż na NIE więc co ją się będę z nimi kłucić
- No dobra to ja mogę iść po kiri i Tuk.- powiedział wstając z wiklinowego krzesła.
- A no właśnie, Tuk też bierzemy?- Zmarszczył brwi Aonung.
Popatrzyłem na niego przewracając oczami.
- Oczywiście że tak, czemu niby nie?
- No tam są większe fale i nie wiem czy ona da se rade.
- To ja polecę z nią na Ikranie.- Wtrącił się Neteyam.- Mnie i tak całe ramię jeszcze boli I jak bym miła z tak pływać to bym się raczej utopił. Będziemy sobie latac w pobliżu i jak będzie tam jakąś skała to tam wylądujemy a wiem że będzie bo jest ich dużo.
No dobra on se będzie latać a ja mam się użalać nad tymi rybami.
- Okej, wychodzę...
- Nie no ja pójdę.- przerwał mi Neteyam i żwawym krokiem wyszedł z pomieszczenia kierując się do wyjścia.
Tuż za nim wybiegła też Aonung nic nikomu nie mówiąc.
- A ty gdzie?- krzyknęła za nim Tsireya
- Ja, yyymmm ja po Rotxo idę- odpowiedział nie zatrzymując się.
Zostaliśmy sami w domu beż jasnych poleceń co dotego co mamy robić. Czułem się trochę dziwnie i może nawet nie zręcznie.
- eeeee to co teraz?- spytałem błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu.
- Pójdźmy już przygotować nasze Ilu. Jak przyjdą to wszystko będzie już gotowe.
Tak też zrobiliśmy, udaliśmy się na brzeg przywołaliśmy pięć zwierzaków. Ilu nie są jak Ikrany, nie są takie że do końca życia będą służyć tylko jednej osobie, na jednym Ilu może pływać każdy a zwierzakowi to nie przeszkadza.
- Ciekawe kiedy tulkuny znów wrucą.
Z zamyślania wyrwał mnie głos Tsierey.
- Nie tak wiele czasu minęło od kad ostatni raz tu były ale już się za nimi stęskniłam.- ciągnęła dalej próbując przerwać niezręczna ciszę.
- Nie wiem, nie znam się ale myślę że wrucom... za rok? Tak robiły kiedyś prawda?
- Tak, kiedyś zjawiły się co rok.
- Pewnie i teraz tak będzie.
- Być może...
- Hej, widzę że już wszytko ogarnęliście.- krzyknął przerywając Tsiereyżw Rotxo który zmierzał w ich kierunku.- Słyszałem o planach na dziś, jedzonka w domu brakło?- zaśmiał się glupkowato.
- Tak, Aonung wszystko zjadł.
- Oczywiście że tak, ja zawsze wszytko jem.- Dodał Aonung który dopiero podchodził do reszty.
- Ooo Miałeś tego nie słyszeć ale już trudno
- jeszcze Kiri, Tuk I Neteyam.- spojrzałem w górę starając się dostrzec Ikrana mojego brata ale słońce świecące mi prosto w twarz skutecznie mi to uniemożliwiło.
Jednak zbyt długo nie przyszło nam czekać gdyż już po kilku następnych sekundach usłyszałem charakterystyczny dźwięk machania skrzydeł. Net na swoim ikranie zrobił z 3 okrążenia dookoła nas zniżając się jednocześnie. Po chwili znajdował się już wraz z swoim Ikranem i Tuk na ziemi mniej więcej 5 metrów od nas.
- Witam ponownie.- usmichnoł się szeroko zaskakujące z smoka pomagając zejść swojej młodszej siostrze.
- A gdzie Kiri?- spytała Tsiereya
- Kiri powiedziała że prsyplnie zaraz na swoim Ilu.
- przygotowaliśmy już wszystkie...
- No powiedziałem jej że możliwe że już przygotujcie Ilu ale ona z jednym bardzo się zżyła i powiedziała że nie chce pływać na innym.
- Nasze Ilu nie są takie jak Ikrany... nie przywiązują się tak do właściciela i nie są słuszne tylko i wyłącznie jemu do końca życia.
- No wiem...
- Ona jest porostu jakaś inna.- Żucił Rotxo.
- Co masz na myśli.- Tsiereya obruciła się w jego stronę marszcząc brwi.
- No nie widzicie tego? Ona woli rośliny i zwierzęta.
- Od ciebie napewno.- powiedział Aonung
- Chodzi mi ogólnie że...
- Poprostu się już zamkni.- powiedziała przewracając oczami Tsiereya.
- No właśnie.- Powtórzyła Tuk wystawiając język.

Po kilku minutach tłumaczenia Kiri jak zachować się na głębszej razie stwierdziliśmy że jesteśmy gotowi. Każdy dosiadł swojego Ilu a Neteyam I Tuk powrotnie weszli na Ikrana. Tuk siedziała tuż przed Chlipakiem i trzymała się mocno "lejców" przywozanych do szyi stworzenia.
- To my lecimy.
- Powodzenia tam w wodzie! Uważające na duże fale!- krzyczał jeszcze dziewczynka kiedy ikran zaczął wznosić się w powietrze.
- No dobra na co czekamy?- Tsiereya nie czekając na odpowiedź kompanów zanurzyła się wraz z swym Ilu pod wodę.
Reszta zrobiła to samo nabierając z czasem coraz większej prędkości. Płynąć za dziewczyną podziwiałem i starałem wyłapywać wzrokiem ryby i rośliny których jeszcze nie widziałem. Naliczyłem około 5 nie znanych mi wcześniej gatunków ryb i jeszcze tak z 7 roślin. Rafa jest piękna i przyznam że kiedy zanurzam się pod wodę otoczony tymi wszystkimi zwierzętami czuję się spokojnie. Pomaga mi to w myśleniu i zrzuceniu z siebie jakiś emocji kiedy właśnie we mnie buzują.
Kiedy dotarliśmy w miejsce gdzie głębokość sięgała około 20 metrów było można ujrzeć już z daleka miejsce w którym Rafa, skały I wszelkie rośliny maleją, jednak to miejsce było największym rozkwitem tutejszej fauny. Chude powycinane skały Porośnięte różowymi świecącymi w nocy koralowcami, duże rośliny przypominające prawie że podwodne drzewa i do tego nabierające już większych rozmiarów ryby. Płynąć tak podziwiając piękno tutejszej przyrody poczułem jak by coś naciskało na całe moje ciało próbując je zgnieść. To było ciśnienie, gdy obejrzałem się do góry zauważyłem że jestem już prawie tak na oko 40 metrów pod wodą. Zacząłem szybko Płynąć w kierunku powierzchni widząc że muszę nabrać tlenu już teraz. Nie zwalniałem tempa, kazałem Ilu nie zwalniać a wręcz przyspieszyć. Po kilku sekundach znajdowałem się już na powierzchni a właściwie to nad nią, w wyniku prędkością mój zwierzak wyskoczył z 5 metrów nad wodą kręcąc się przy tym dookoła własnej osi wprawiając również przy okazji mnie w ruch. Obracałem się szybko a cały proces wyskoku i spadku spowrotem do wody trwał łącznie około 6 sekund ale i tak obracając się tak dostrzegłem osadę i skały trzech braci które już ominęliśmy. Czułem się wtedy dziwnie. Bałem się trochę otwartego oceanu ale widok innych nie opodal i krążącego nad nami ikrana mnie uspokoił.

Avatar: woda, śmierć, miłość i wojna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz