I

8 2 0
                                    


Po szkole zmierzałam do domu, miałam odwołaną historię dlatego wracam wcześniej niż zwykle. Wchodzę do salonu i widzę ojca ze swoimi osiłkami i dwóch gości, których nie znam na oko z dwadzieścia parę lat.

-O Clau już wróciłaś, dobrze w takim razie przejdźmy do rzeczy panowie, to jest twój przyszły mąż i ja niedawno zawarliśmy umowę małżeńską, ślub odbędzie się w najbliższym czasie.

[...]

Clau, nie.... Krzyknął ojciec i padł strzał w jego stronę.

Pewnie zastanawiacie się co się stało, aby dobrze zrozumieć całą sytuację musimy się cofnąć o dziesięć lat. Gdy miałam osiem lat zostawiła nas moja matka, Ojciec na początku był załamany jak i ja, ale potem uświadomiliśmy sobie, że to nie nasza wina i nie mamy zamiaru marnować życia na użalaniu się nad sobą.

W tym samym czasie ojciec poznał Nate'a Davisa jednego z lokalnych na Tegucigalpie biznesmena z Stanów. Nate pomógł Luce założyć firmę, która miała obstawiać konwoje z pieniędzmi i innymi cennymi towarami.

Na początku było super żadnych problemów, do puki ojciec nie dowiedział się co tak naprawdę eskortują jego ludzie i kim oni są. Czy muszę mówić, że to były narkotyki, broń, ludzie. Takich kokosów się nie zbija legalnie. Luce nie podobało się to, lecz dopóki pieniądze się zgadzały nic nie mówił, potem mu się spodobało i tak w wieku trzydziestu lat ojciec został od zera mafiosem.

Czy interesy ojca wpłynęły na ośmiolatkę? O tak i to jak, do moich dziesiątych urodzin nie zdawał sobie z tego sprawy. Zapytacie zatem o co chodzi, już wam zdradzam tą słodką tajemnicę, dwa dni po moich urodzinach wracałam sama ze szkoły jak zwykle bo miałam dość blisko. Po jakimś kilometrze zauważyłam, że pewne auto, śledzi mnie od samej szkoły, co jak każdemu wdało mi się dość dziwne. Zwłaszcza, że wiedziałam czym zajmuję się Lucas. Gdy już miałam wyciągać telefon poczułam przeszywający ból a potem nie było już nic.

Czy zostałam porwana, odpowiedź brzmi tak, czy wiem kto to i gdzie jestem, absolutnie nie, czy ojciec nauczył mnie się bronić, albo jak zachować się w takiej sytuacji nigdy w życiu. Chociaż pomimo tego wiedziałam co mam zrobić, zaczęłam od samego początku jak to się stało.

Zgarnęli mnie na wysokości domu Avy czyli jakieś dwa kilometry od domu, ocknęłam się po jakiś 10 minutach, sądząc po rozmiarze samochodu przejechaliśmy maks. 10 km i w czasie gdy zdążyłam się obudzić widziałam znajomą kawiarnie jakieś 15 km na wschód od domu. Jechaliśmy jeszcze jakieś pięć minut i zatrzymaliśmy się w opuszczonym budynku na obrzeżach miasta. Czyli podsumowując jestem jakieś 20 km od domu na wschód powało mnie trzech mężczyzn, dwóch koło dwudziestki i jeden był na oko w wieku 30-35 lat. Stwierdziłam, że jak na dziesięciolatkę było ich za dużo starczyło by dwóch. Wyciągnęli mnie z auta i wepchnęli no środka budynku, miałam związane ręce i nogi.

Na samym środku stała skórzana kanapa jakoś mi nie pasowała do tego miejsca, a naprzeciwko niej stało krzesło jak sądzę dla mnie. Nie było tu nikogo oprócz naszej czwórki. Przywiązali mnie prowizorycznie do krzesła i sobie poszli, no genialnie pomyślałam, zostawią mnie tu samą na pastwę losu. Jednak moja samotność długo nie trwała po chwili zjawił się jakaś kobieta cała na biało i w szpilkach, a za nią dwóch ogrów. Czy byłam przestraszona tak i to w chuj, ale nie dałam, chyba tego po sobie poznać.

-Panowie, rozwiążcie jej nogi, nie może mieć blizn, klienci mniej płacą za takie. WTF przepraszam bardzo jacy klienci.

-Tak, Sir. Jeden z nich do mnie podszedł i rozwiązał nogi.

-Po twojej wypowiedzi wnioskuję, że nie chodzi o mojego ojca, więc w takim razie kim jesteś i czego ode mnie chcesz? Powiedziałam w końcu.

-Mhm czy wiesz, że nie lubię jak się do mnie odzywa bez pozwolenia. Wstała i wymierzyła mi w twarz. Poczułam znowu ból i metaliczny posmak w ustach.

-HAHAHAHAHA czy ty mnie właśnie uderzyłaś wiesz kim jestem? Wyplułam krew, która zebrała mi się w ustach. Po czym uwolniłam ręce i siebie od krzesła. Uderzyłam przypadkiem ją głową przy wstawaniu w brodę. Gdy próbowała ogarnąć co się właśnie stało, szybko uciekłam do jednego z osiłków zabrałam mu broń i odbezpieczyłam, tego też mnie nie nauczył ojciec a jego ludzie. Wymierzyłam w niego i zaczekałam na reakcje kobiety. Zmieniłam cel na nią i strzeliłam najpierw w rękę a następnie w nogę, moim kolejnym celem był ogr, któremu zabrałam broń, pewnie spytacie, ale dlaczego nie zareagował przecież był z dziesięć razy większy i silniejszy, a to dlatego, że był w szoku, tak samo jak pozostała dwójka. Wymierzyłam i strzeliłam prosto w środek jego wielkiego czoła, to samo poczyniłam i z drugim. Kobieta usiłowała uciec, co uniemożliwiała jej noga. Dogoniłam ją sprawnym krokiem i strzeliłam w tętnicę szyjną, rozprysk krwi niesamowity, ale podobało mi się to ta adrenalina, ten dreszczyk emocji. Po paru minutach marszu zaczęła mnie niewyobrażalnie boleć głowa. Ale szłam dalej była jakaś siedemnasta sądząc po tym, że już się ściemniało. Całą drogę do domu ludzie się na mnie gapili, albo uciekali. Chyba nawet wiem dlaczego, przecież byłam we krwi swojej i nie tylko w dodatku z bronią w ręku, czy normalny człowiek by przeszedł obojętnie koło takiego dziecka? No wątpię.

Po jakiś dwóch godzinach byłam już przy domu, nikt nie stał przy bramie jak to mieli w zwyczaju ani też nie było samochodu ojca to znaczy, że mnie szukają. Wpisałam kod do bramy i weszłam na teren posiadłości. Chwilę po wejściu do domu podszedł do mnie Nate.

-O boże, dziecko co ci się stało, i skąd masz broń. Zabije tego, który ci to zrobił.

-Wujku, nie denerwuj się to w większości nie moja krew i nie masz już kogo zabijać. Uśmiechnęłam się do wuja.

-Coś ty zrobiła?

-Nic, dałam nauczkę tym, którzy mnie porwali, że z rodziną Katz się nie zaczyna.

Nate zrobił nie jednoznaczną minę mnie przytulił. Po czym zadzwonił do ojca, że się znalazłam i żeby natychmiast przyjeżdżał do domu. Gdy już to zrobił wmurowało go, w sumie nie dziwię mu się. Jak już się uspokoił wyjaśniłam mu co się stało, gdzie i z kim. I tak mała niewinna Clau zmieniła się w bezwzględnego zabójcę.

Powrót do teraźniejszości.

-Nie zamierzam go poślubić. Oznajmiłam po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu, byłam ja, ojciec i pięciu osiłków. Szukałam wzrokiem broni, jakiejkolwiek. Nie wiecie, ale u mnie w domu jest zakaz wnoszenia broni do domu, ponieważ ja w nim urzęduję a po moim porwaniu ojciec się boi, że kogoś więcej zabiję, bez jego wiedzy. Jeśli mnie oczy nie mylą ogr naszego gościa ma przy sobie broń. Uuuu na pewno ojciec ich poinformował o panujących tu zasadach, a on i tak zrobiła co chciał.

-Lucasie czy poinformowałeś naszych gości, o panujących tu zasadach? Bo wydaje mi się, że nie. Szybkim ruchem zabrałam broń chłopakowi i wymierzyłam w ojca, i tak dawno już chciałam to zrobić.

-Oj, tato nie możesz powiedzieć, że jesteś zaskoczony. A teraz mi powiedź, jakieś ostatnie życzenie?

-Clau, nie rób nic pochopnego. Za późno strzał już padł. Osiłki, jakoś nie byli jacyś zaskoczeni, za to chłopcy już tak.

-A teraz, gdy już mamy go z głowy. Wskazałam na ojca. Możecie się rozejść a wy dwaj zostańcie na chwilę jeszcze.

-Słyszałem plotki na temat córki Lucki, ale nie myślałem, że są prawdziwe.

-No to teraz już wiesz...

-Dominik, nazywam się Dominik a to moja prawa ręka i przyjaciel Eric. Wskazał na blondyna.

-W takim razie gdy formalności mamy już za sobą, możecie sobie iść i mam nadzieje, że już nigdy się nie spotkamy. Odwróciłam się i poszłam do swojej sypialni. Miałam już dość tego dnia, poszłam do łazienki na szybki prysznic i wyszłam po jakiś 5 minutach w samej bieliźnie, nie lubiłam spać w piżamach, lubiłam jak było zimno w pokoju i mogłam się wtulić w ciepłą kołdrę. Położyłam się na łóżku, leżałam tak z godzinę i nie mogłam zasnąć mimo zmęczenia. Czułam się obserwowana i się nie myliłam. W progu drzwi, ktoś stał i mi się przypatrywał.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 19, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

From murderer to loverWhere stories live. Discover now