Prolog

865 77 31
                                    

Posiedzenie. Akurat teraz. Właśnie w tej chwili, kiedy czas ma tutaj największe znaczenie. To już drugi miesiąc frustracji i nerwów z powodu niezwykle specyficznego embrionu, który z początku został określony jako wadliwy, a teraz pojawiła się szansa, by go uratować!

Ale nie. Pulcinella wymyślił sobie spotkanie.

Na ogół Dottore je ignoruje. Nie wszystkie jego klony rozwinęły się na tyle, by móc go reprezentować, jednak posiada przynajmniej dwa mogące na spokojnie wcielić się w jego rolę. Niestety, wtajemniczeni w jego „mnogość" Harbingerzy, nie lubią, gdy segmenty biorą udział w głosowaniach, a na takowe się zapowiada. Co innego, gdy trzeba złożyć podpis pod przyklepanym przez niego wcześniej zarządzeniem albo zjawić się w jakimś miejscu dla podtrzymania alibi. To jest bardzo wygodne, lecz niemożliwe do wykorzystania tym razem.

Więc Dottore siedzi przy stole i stara się nie okazywać swojego jawnego znudzenia. Musi się też trochę pilnować - niżej postawieni Harbingerzy nie wiedzą o klonach i lepiej by tak zostało. Signora zbyt dużo papla, jej przechwałki są jej słabym punktem. Sandrone to dziwny przypadek, często ponoszą ją emocje i szczerze powiedziawszy, Dottore uważa, że nie zasługuje na taką wiedzę. Najnowsza, Arlekin, także nie wie, chociaż niedługo się dowie, bo będzie mu potrzebna przy kolejnej misji. Z racji, że Jester uparcie trzyma Szóste miejsce dla jakiegoś swojego kumpla po fachu, który ewidentnie ma go w poważaniu, Dziewiąte to kłopot ciągnący się od zawsze, a Dziesiąte i tak jest już puste, o klonach wie tylko czwórka osób.

I ukrywają to naprawdę dobrze, bo nikt się z nim nie wita, kiedy gromadzą się wszyscy przy stole, choć Dottore widział niektórych z nich ostatni raz od przyjęcia Czwórki, czyli prawie dwa lata temu.

- Co jest tak pilne, Pulcinello? - pyta nieco zaspanym głosem Columbina.

Jest prawie dwunasta, jednak Dottore jak nikt inny zna jej przypadłość i wie, że jej energia pochłania się naprawdę szybko.

- Znalazłem Dziewiątkę - oświadcza uroczyście Piąty, co mimo wszystko ożywia atmosferę.

- W takim razie nas oświeć - rzuca Arlekin i rozsiada się na swoim fotelu.

Każde z nich ma swoje przyzwyczajenia, gesty i manierę, co czasami przywodzi na myśl spotkania biznesowe członków korporacji. Ale oni nie są zwyczajni, zwłaszcza ci, którzy zasiadają przy tym stole od samych początków. Wszyscy zdają się dostrzegać ostrożność i zawahanie Pulcinella, ukryte pod płaszczykiem dumnego spokoju.

- To młody mężczyzna, przyjąłem go do swojego oddziału rok temu - zaczyna Piąty. - Jego przeszłość jest mi znana powierzchownie, jednak w żadnym stopniu nie jest to istotne. Odkąd wstąpił do Fatui, używa tylko swojego pseudonimu. Uważam, że ma umiejętności, które są nam potrzebne, a po odpowiednim szkoleniu okażą się niezastąpione.

- Jak młody? - to pierwsze, o co pyta Capitano.

- Dziewiętnaście lat.

Jego słowa kwituje znacząca cisza. Wiek nie jest tu priorytetem, aczkolwiek oni poszukują bankiera. W jaki sposób ledwo pełnoletni dzieciak mógłby posiadać doświadczenie, które wymagane jest u ministrów gospodarki? Najwidoczniej wszyscy się nad tym po cichu zastanawiają, lecz zamiast szukać właściwej odpowiedzi, zaczynają wygłaszać wątpliwości.

- To trochę skrajnie nieodpowiedzialne - stwierdza Arlekin. - Co innego mianować podlotków generałami, a co innego powierzać im zarząd nad skarbcem.

- Dziewiąty Harbinger musiałby nas rozliczać - dorzuca Signora. - Jak ktoś, kto ledwo liznął Fatui, mógłby mieć pojęcie o naszym zapotrzebowaniu na finanse?

Cadofobia - DottoloneWhere stories live. Discover now