Rozdział 1

176 21 5
                                    

Już wychodząc z pokoju Lauren czuła zapach świeżych wypieków. Czasem od tego już kręciło się jej w głowie. Jej rodzice byli piekarzami i prowadzili małą cukiernie, gdzie Lauren spędzała w wakacje dużo czasu. Ich mieszkanie nie było duże. Mieszkali nad piekarnią. Lauren na szczęście miała pokój sama. Mimo, że kochała swoich braci, byli oni głośni. Szczególnie Ezekiel. Często puszczał muzykę, tańczył i śpiewał. Gabriel był opanowany i porządku. Rodzice zawsze uwielbiali go wychwalać.

Lauren była środkowym dzieckiem. Elena uwielbiała porównywać Lauren do Gabriela. Uwielbiali czepiać się małych rzeczy, które robi Lauren. Ona i Gabriel jako jedyni są czarodziejami. Wszyscy się zdziwili, kiedy Gabriel w wieku jedenastu dostał list z Hogwartu. Skończył Hogwart w tym roku. Ezekiel nie dostał listu. Był zawiedziony. Widząc jak jego rodzeństwo idzie do Hogwartu, a on nie, czuł zazdrość.

- Lor, rodzice wołają cię na dół - powiedział Gabriel wchodząc do domu. Na policzkach miał jeszcze składy mąki. Brudny fartuch rzucił w kąt.

- Spędziłam tam wczoraj cały dzień - oburzyła się Lauren.

- Nie chce znowu słyszeć twojej kłótni z rodzicami. To już któryś dzień z rzędu. Wypalicie mi bębenki - powiedział chwytając Lauren za ramiona - Ez jest na dole.

Lauren westchnęła sfrustrowana i wzięła fartuch. Zeszła na dół, a na jej twarzy wymalował się sztuczny uśmiech. Ez stał przy kasie i flirtował z jakąś dziewczyną o cudownych blond włosach. Lauren przewrócił oczami.

- Co tak stoisz? Pomóż bratu - powiedziała jej mama.

Lauren wyglądała identycznie jak Elena. Miała długie jasnobrązowe włosy, które teraz miała spięte klamrą. Była tego samego wzrostu co ona, ale oprócz wyglądu nic innego je nie łączyło. Elena była surowa. Ezekiel lubił mówić, że jest sztywna. Ona po prostu trzymała się zasad. Lauren przestrzegała zasad, to prawda, ale nie bała się złamać je by coś zrobić.

- Mam jej numer - powiedział Ezekiel machając jej karteczką z numerem przed oczami.

- To już czwarta w tym tygodniu - powiedziała Lauren, a chłopak wzruszył ramionami.

Ezekiel zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Gabriel i Lauren nie raz mu to wypomniali, ale on sobie nic z tego nie robił. Twierdził, że jest młody i może robić co mu się podoba.

Po całym dniu przepracowanym w piekarni Lauren weszła na górę i poszła do swojego pokoju. Opadła na łóżku. Gabriel uchylił drzwi jej pokoju. Był ładnie ubrany, a blond włosy miał zaczesane starannie do tyłu.

- Widzisz się z Geneveive? - zapytała Lauren, a chłopak uśmiechnął się.

- Tak - powiedział - Idziemy na randkę.

Geneveive była wysoką, piękną dziewczyną o brązowych włosach. Gabriel poznał ją w Hogwarcie podczas turnieju trojmagicznego. Przyjechała z Francji i od razu złapali ze sobą wspólny język. Gabriel specjalnie nauczył się mówić trochę po francusku.

Gabriel wyszedł, a Lauren wzięła swoje rzeczy i poszła do łazienki. Westchnęła widząc, że łazienka jest zajęta przez Ezekiela. Poznała, że to on przez muzykę, które było słuchać przez drzwi. Walnęła kilka razu w drzwi.

- Ez, pośpiesz się! - krzyknęła.

- Nie wal w drzwi, Lauren - powiedziała surowo matka, a Lauren przewróciła oczami.

W końcu jej brat wyszedł z łazienki i ona mogła wejść. Wzięła szybki prysznic i wróciła do swojego pokoju.

***

Wakacje na Grimmauld Place pod numerem dwunastym nie należały do najciekawszych. Nie mogli nigdzie wychodzić. George nie mógł nawet napisać głupiego listu do Lauren. Czuł się samotny. Oczywiście spędzał czas z swoim rodzeństwem, ale tęsknił za Lauren.

Lauren poznał dopiero w ubiegłbym roku i od razu złapali ze sobą wspólny język. Czuł się w jej towarzystwie mniej samotnie i chciał spędzać z nią co raz więcej czasu. Z drugiej strony miał Kate. Piękną, wręcz idealną dziewczynę, z którą spotykał się od połowy maja. Nie wiedział czy mógł to nazwać związkiem. Spędzali ze sobą dużo czasu, całowali się i zachowywali się jak para, ale żadne z nich nie poruszyło tematu związku.

Zależało mu na obu dziewczynach i obie lubił równie mocno, ale jednak miał wrażenie z Lauren rozumie się bez słów. Wystarczyło, że spojrzał na nią, a ona już widziała co się dzieje. Miał mętlik w głowie, ale nie chciał z nikim o tym rozmawiać. Jak miał komukolwiek powiedzieć, że zauroczył się dwoma dzievzynamna raz. Wezmą go za szaleńca.

- Georgie, kolacje - powiedział Audrey uchylając drzwi pokoju, który dzielił razem z Fredem.

- Idę - wymamrotał wstając z łóżka i wychodząc.

Zszedł za Audrey do kuchni i usiedli do stołu. George lubił Audrey. Cieszył się, że jego brat bliźniak ma kogoś takiego jak Audrey. Tylko czasem czuł jakby on i Fred nie byli tak blisko jak kiedyś. Fred spędzał całe dnie z Audrey, a jak się z nią nie widział, to zachowywał się jakby zawalił mu się świat. George chciał, żeby jego relacja z Fredem wyglądała tak jak wyglądała, kiedy byli dziećmi.

Blask Fajerwerk | George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz