Nóż w Serce 3

400 97 9
                                    

Sebastian za wiele myślał i za bardzo martwił się o Claire, by dać jej spokój. Nawet jeśli miał przeczucie, że jego urodzinowe życzenie już kolejny rok z rzędu się nie spełni, to nie zmieniało to faktu, że zależało mu na niej jak na nikim innym. Dlatego już dwa dni później znowu pojawił się przed jej drzwiami, które, ku jego radości, tym razem otworzyła mu ona sama.

- No hej, jak się dziś czujesz? - zapytał, zauważając, że wyglądała trochę lepiej niż ostatnio, choć przywitała go w szlafroku.

Na jego widok Claire mogła równie dobrze skakać ze szczęścia, bo też nieustannie o nim myślała. Już nie próbowała się oszukiwać, tak, zakochała się, tak, była zazdrosna o Taahirę, ale czy to wiele zmieniało? Do tego i tak by się nie przyznała, a jego zwyczajnie nie chciała stracić.

- No tak... Jako tako - odparła, biorąc głęboki wdech. - Jest trochę lepiej, ale to chyba się rozlezie.

Na jeszcze prawie dwa tygodnie.

- Czyli dziś zła okazja na odbijanie urodzin? - zapytał, na co Claire otworzyła usta ze zdziwienia.

- Zaraz, a co z Taahirą?

- Dzisiaj sama pojechała do Irlandii, kogoś stamtąd zna.

- Czyli nie przyszła z tobą?

To pytanie zupełnie zbiło Sebastiana z tropu.

- Nie, czemu miałaby?

Claire ugryzła się w język, żeby nie wykrzyczeć mu odpowiedzi prosto w twarz. Przełknęła ślinę i spuściła wzrok, w głowie poszukując jakiejś odpowiedzi, ale Sebastian ją wyratował.

- To jak będzie?

- Wchodź. - Claire uśmiechnęła się szeroko, a następnie odsunęła na bok, by chłopak mógł wejść do środka.

Kiedy zdejmował swoją kurtkę, w korytarzu pojawiła się pani Havenbrow, która prawie podskoczyła na jego widok.

- Dzień dobry - przywitał się od razu.

- O, Sebastian! Jak dobrze, że przyszedłeś, może ty ją odratujesz.

Chłopak posłał Claire surowe, lecz też i rozczarowane spojrzenie.

- Hej, nie mówiłaś, że jest aż tak źle.

- Bo nie jest - odparła Claire, patrząc morderczym wzrokiem na matkę. - Chodźmy do mnie - dodała pospiesznie, gdy tylko Sebastian odwiesił kurtkę.

Chłopak szedł za nią doskonale znaną mu drogą do jej pokoju i nie wiedział, co o tym wszystkim sądzić. Claire raczej nigdy nic przed nim nie ukrywała, a miał wrażenie, że naprawdę działo się z nią coś niedobrego. Liczył, że wkrótce to "coś" odkryje - znał ją przecież na wylot, więc jak miałby tego nie wyczuć?

- Claire, zaczynam się martwić, że tobie jest gorzej niż mi mówisz - powiedział, usadawiając się na krześle przy jej biurku tak, jakby był u siebie.

- Daj spokój, czy ja cię kiedyś okłamałam? - kłóciła się Claire, nawet jeśli w środku targało nią to poczucie winy, że nie mówiła mu wszystkiego. - To mi minie, gwarantuję... - dodała, siadając na łóżku, do którego się przysunął.

- Przyniosłem ciastka dla ciebie - powiedział, różdżką powiększając coś, co najwyraźniej przez cały czas miał w kieszeni. Była to biała, papierowa torba z różowym logo ozdobionym różami.

- Oja... A to miały być chyba twoje urodziny - powiedziała uradowana, przyjmując od niego smakołyki.

- Ale od ciebie dostałem już prezent - odparł z uśmiechem, ciesząc się niezmiernie, że poprawił jej humor.

- Dziękuję. - Claire nachyliła się, by mocno go przytulić, a wtedy od razu poczuła, jak wszelakie zmartwienia odpływają bezpowrotnie. Chyba nigdy nie zauważyła, jak wspaniale było się do niego tulić, a zwłaszcza, gdy on to odwzajemniał tymi swoimi wielkimi łapami, które uwielbiała.

On też kochał mieć tę drobną, niegdyś wystraszoną dziewczynę w swoich ramionach. Teraz stawała się kobietą, nie tylko wyglądem, ale i charakterem; pamiętał, jak na początku Hogwartu była bardzo bojaźliwa i nieporadna, jednak to stanowiło już tylko odległe wspomnienie. Nowa Claire była znacznie silniejsza, choć tam, wtulona w jego tors, wydawała mu się wciąż tak krucha... Taka, że zrobiłby dla niej wszystko.

- Och. Potrzebowałam tego - powiedziała cicho, nie chcąc go puścić. On też nie chciał.

- Nie zaraź mnie tylko - zażartował, chcąc uspokoić atmosferę i serce, które wtedy mogło w każdej chwili wyskoczyć mu z piersi.

Tym się nie zarazisz, bez obaw.

- Tak, taki był mój plan od samego początku. - Claire ostatecznie się wycofała, choć zrobiła to bardzo niechętnie. - Nie lubię, jak jesteś chory, bo wtedy udajesz umierającego.

- Że co proszę?

- A nie? Jak przypadkiem zjadłeś w szkole te wymiotki od Weasleyów, to nic ci nie było wielkiego, a jęczałeś w tym skrzydle szpitalnym gorzej niż Marta...

- No, ciekawe jak ty byś się czuła po wymiotowaniu. - Sebastian założył ręce na piersi, ale wiedział, że oboje tylko się droczyli. - Teraz wyglądasz na ledwo żywą, a co dopiero.

- Przynajmniej nie udaję, żeby się zerwać z lekcji...

- Nie zrywałem się z lekcji!

- No wcale, a notatki to ci tak z nudów przynosiłam, tak?

Ich droczenie się przerwało otwieranie drzwi. Pani Havenbrow weszła do środka bez zapowiedzi, patrząc na nich z niemałym uśmiechem.

- Herbaty wam przyniosłam - powiedziała, różdżką odsyłając dwa kubki na biurko Claire.

- Dziękuję - rzucił Sebastian.

- Dzięki, mamo - powiedziała Claire z szerokim uśmiechem, który nie umknął pani Havenbrow.

- Widzę, że lepiej się czujesz.

- Zdecydowanie - odparła, a jej wzrok mimowolnie skierował się na Sebastiana. On był przecież powodem zarówno jej zmartwień, jak i obecnej radości.

Chłopak spotkał się z nią wzrokiem i odwzajemnił uśmiech, czując, jak bicie jego serca przyspiesza, zresztą zawsze się tak działo, gdy patrzył w jej oczy.

- Wie pani, może nawet uda mi się ją wyciągnąć na spacer - rzucił, a wtedy Claire prędko dźgnęła go w ramię.

- Hej, hej, nie rozpędzaj się!

- Byłoby świetnie - powiedziała pani Havenbrow. - A na razie sobie siedźcie... - Posłała im ostatni uśmiech, a następnie wyszła, czego prawie nie zauważyli.

- Ale nie powiem. - Claire wzięła głęboki wdech. - Naprawdę mi pomogłeś. Jak ty to robisz, co, Stagridge? - zapytała niby żartem, choć w duchu doskonale znała odpowiedź. Nikt tak długo przy niej nie trwał, nie wspierał, ani na nikim tak bardzo jej nie zależało. Tak bardzo żałowała, że zdała sobie z tego sprawę dopiero teraz, kiedy czuła, że było już za późno.

- Jestem człowiekiem nieskończonych talentów. - Założył ręce na piersi i wypiął ją dumnie, by ukryć, jak łatwo go roztopiła, co robiła zresztą często, a on wciąż uczył się nad tym panować. - Noże, pocieszanie... Noże...

Claire roześmiała się w głos, choć serce ją bolało. Miała przeświadczenie, że niedługo, gdy Sebastian zwiąże się z Taahirą, nie będzie już miała na to okazji, więc musiała korzystać z tego, co było teraz.

Bez pytania przytuliła go ponownie, a choć Sebastiana to zaskoczyło, natychmiast odwzajemnił uścisk.

A gdyby tylko mógł, to przecież by jej nie puścił...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 04, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nóż w SerceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz