💜Prolog💜

150 10 1
                                    

-Gdzie ja jestem?-spytała siebie gdy ujrzała ,że leży na kwiecistej polanie.-Czy ja umarłam? Czy to jest niebo?-dalej była zdziwiona w jakim miejscu się znalazła.
-Przecież powinnam trafić do piekła, za zbrodnie, których się dopuściłam i co ja mam na sobie?-spytała gdy ujrzała, że ma na sobie niebiesko-biało barokową suknię. Podniosła się z ziemi i rozejrzała się do około. Znajdowała się na polanie wyściełanej białymi kwiatami, wokół były drzewa a wdali zamek.
-Czy ja doświadczyłam Shifftingu? Bo wygląda to jak z Alicji w krainie czarów-stwierdziła rozglądając się dokoła.
Następnym szokiem było to, że rany nabyte podczas 10 kier zniknęły, nie pozostał po nich najmniejszy ślad.
Nagle powiał wiatr, który zdmuchnął dziewczynę tak że ponownie upadła, odruchowo zamknęła oczy a gdy je otworzyła ujrzała inny krajobraz.
-Co jest!?-spytała opierając się o drzewo.
Tym razem otaczał ją ciemny gęsty las a dotychczasowe niebieskie niebo zmieniło barwę na fiolet. Wtedy usłyszała szmery.
-Shittoo-ktoś nawoływał jej imię.
-Kto to mó...-nie dokończyła gdyż poczuła jak niewidzialna siła przygniotła ją do drzewa.
Wtedy zerknęła w dół i doznała przerażenia, jej jasna sukienka zabarwiła się krwią spływająca z rany na brzuchu, poczuła ból. Czuła również jak jej skronie pulsują, dotknęła je dłońmi, obie były rozbite.
Zaczęła szybciej oddychać gdy poczuła, że coś oplotła jej ciało, mocno je zaciskając.
Gdy miała już krzyknąć jej oczom ukazał się ogromny, gruby i szary kocur.
Zwierze wyszczerzyło do niej swoje kły zabarwione krwią.
Nastolatka krzyknęła, wtedy z nieba zaczęły spadać karty.
Nagle kocur uniósł się i przystawił kły do jej szyi.
-Żegnaj Shitto-szepnął zanim zatopił zęby w jej gardle.
Przeraża dziewczyna chciała krzyknąć, zamiast tego z jej ust wylała się ogromna ilość krwi.
Jej serce najpierw gwałtownie przyspieszyło po czym momentalnie zwolniło. Z jej ciała ubywało coraz więcej krwi, jej płuca powoli przestawały pracować. Gdy była już pogodzona ze swym losem usłyszała dobrze znany i ciepły głos.
-Shitto, obudź się! SHITTO!
***
Gwałtownie zerwała się do siadu z krzykiem, lecz nagły ból zmusił ją do ponownego położenia się.
-Obudziła się! Jaka ulga!-usłyszała drugi równie dobrze znany głos.
-Tak, ty też lepiej się połóż, oddałaś jej dużo krwi-powiedziała osoba, którą dziewczyna strasznie kochała.
-Chishiya?-spytała odwracając w stronę miejsca skąd dobiegał głos.
-We własnej osobie, socjopatko-mimo powagi sytuacji zaśmiał się i usiadł obok łóżka.-Pamiętasz co się stało?-spytał.
-Niestety tak, ale nadal nie wszystko-odpowiedziała wyobrażając sobie w jak Aguni wciąga jej brata w płomienie.-Gdzie jesteśmy?-spytała by odgonić złe myśli.
-W mieszkaniu Kuiny, zabraliśmy cię tu jakiś czas temu, zszyłem ci ranę na brzuchu, kulka prawie uszkodziła ci jelito cienkie, straciłaś dużo krwi ale na szczęście Kuina użyczyła ci swojej-uśmiechnął się i dodał-w tym czasie dowiedzieliśmy się czegoś bardzo istotnego-powiedział chłopak i westchnął-dzisiaj rano dowiedzieliśmy się o drugim etapie gry, ty razem o karty figur.
-Co?! Czyli to nie koniec?!
-Niestety...

Cheshire-Shitto NiragiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz