Rozdział 4

2 1 0
                                    

- Mhm - mruknął Kuba, nasłuchując uważnie całej historii z randki - I co zamierzasz z tym zrobić? - spytał, podnosząc na mnie swój wzrok.

- Dobre pytanie - zadumałem się na chwilę - Nikomu innemu bym tego nie powiedział, ale Tobie wiem, że mogę ufać - powiedziałem, żeby podkreślić wagę słów, które zaraz wypowiem - Ja... naprawdę ją lubię. Może nie znam jej długo, ale jest wyjątkowa. Ma w sobie coś, czego nie ma żadna inna kobieta poza nią. Nie mam ochoty tego kończyć przez Filipa - skrzywiłem się na samą myśl o tym, że przez mężczyznę nie jestem z stanie kontynuować romansu, na którym mi naprawdę zależało.

- Może mu wytłumacz? - rzucił nagle Kuba, a ja totalnie nie wiedziałem co ma na myśli - Chodzi mi o to, żebyś określił mu się, że nie chcesz się pobawić jego siostrą, a naprawdę coś do niej zacząłeś czuć. Nie możesz tego tak zostawić, Krzysiek. Nie możesz przez osobę trzecią zostawić tej kobiety - Mówił ostro, jakby chciał podkreślić wagę ostatniego zdania.

Był już ranek, a ja nadal nie wiedziałem co z tym począć, chociaż w mojej głowie, dzięki Kubie, zaczęła nakreślać się cała sytuacja. Dochodziło do mnie, że nigdy więcej mogę nie spotkać kogoś, kto tak namiesza mi w głowie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kobiety przy której czułem się rozumiany, mimo, że nie rozmawiałem z nią o tych prywatnych rzeczach.

- Napiszę do niej, później zadzwonię do Filipa - oznajmiłem, wyciągając z kieszeni telefon od razu wchodząc w wiadomości.

Nie odezwała się od czasu, gdy się rozeszliśmy. Nie wiem dlaczego, czy coś zrobiłem nie tak, czy najprościej w świecie nie miała czasu. Moja głowa pękała od natłoku myśli na ten temat, jednak próbowałem nie dać po sobie poznać, udawać, że wcale się tym nie przejmuję, choć było całkowicie na odwrót.

pov Anastazja

- Filip... - jęknąłam, z nadzieją, że wysłucha nareszcie moich próśb - Oddaj mi ten telefon - mój głos nie wyrażał żadnej z emocji, może poza irytacją.

Wiedziałam jedynie, że zachowując się jak wczoraj, czyli najprościej w świecie irytując się i używając agresji słownej, nic nie wskóram, wręcz przeciwnie. Jedyne co mogłabym tym osiągnąć to jeszcze większe nagrabienie sobie u brata. Nie oczekiwałam przysłowiowej zgody z nim - chciałam jedynie odzyskać komórkę a następnie udawać, że żadna z krzywych sytuacji nie miała miejsca.

- Jak on przestanie pisać do Ciebie wiadomości, to odzyskasz - uśmiechnął się sarkastycznie a ja jedynie podniosłam pytająco brew do góry. Cholernie ciekawi mnie, jakie SMS'y dostawałam - Pyta czemu się nie odzywasz, czy wszystko u Ciebie w porządku oraz czy zrobił coś nie tak i, że z góry przeprasza - mruknął niezadowolony, jakby czytając w moich myślach.

Skrzyżowałam ręce na talii, stojąc cały czas na wejściu do kuchni, a mój wzrok bez przerwy spoczywał na starszym bracie. Oczekiwałam rozmowy z nim, próby zrozumienia mnie, a kto wie, może pójścia na ugodę, która chociaż połowicznie pasowałaby nam obojgu, a w zasadzie trojgu.

- Możemy na spokojnie to przedyskutować? - Spytałam, gdy w końcu zebrałam się na odwagę. Cholernie bałam się kolejnej kłótni z tak ważnym dla mnie człowiekiem.

- Nie ma o czym - oderwał się na chwilę od nakładania na talerz jajecznicy i spojrzał na mnie - Nie zmienię i tak swojego zdania - wzruszył ramionami, wracając do wykonywanej czynności.

- Nie musisz go zmieniać. Chce Ci przedstawić... swój punkt widzenia. I prawdopodobnie punkt widzenia Krzyśka - starałam się mówić najłagodniej jak tylko potrafiłam, choć emocje jakie przeze mnie przechodziły, były mocno negatywne.

HurricaneWhere stories live. Discover now