Rozdział 2

2 1 1
                                    

- Co ja mam zrobić Kuba - pytam przyjaciela, chodząc w kółko po pokoju, na co on jedynie się uśmiechnął, sytuacja go zdecydowanie bawiła. Machał długopisem który trzymał w dłoni, spoglądając to na mnie, to na przedmiot, milczał już dłuższą chwilę.

- Może jej odpisz, skoro napisała pierwsza? - powiedział w końcu, podnosząc jedną brew do góry.

Zdecydowanie nie takiej odpowiedzi oczekiwałem - to co powiedział, wydawało się oczywiste, jednak było cholernie trudne. Co miałbym jej właściwie napisać, żeby jej nie zrazić? Zwykłe "cześć" nie poprowadzi dalej rozmowy, a pytanie od razu o następne spotkanie może wydawać się napastliwie, a nie chciałem jej przestraszyć już na starcie. Nigdy nie byłem dobry w relacjach z kobietami, tym bardziej tymi, z którymi chciałem wejść w głębszą relacje a następnie stworzyć coś wyjątkowego.

- To może mi kuźwa powiedz, co dokładnie mam napisać - jęknąłem zakładając dłonie na twarz.

- Nie wiem, napisz jej piosenkę - prychął już zirytowany moim podejściem, na co skarciłem go wzrokiem - A tak poważnie - dodał w zamyśleniu - Zaproś ją może na kawę? Jeśli dobrze ją zrozumiałem, na wczorajszym afterze, jest z Wrocławia, tak jak my. Daleko nie ma - wzruszył ramionami, patrząc na moją reakcję.

- A co jeśli odmówi? - spytałem, siadając w końcu na fotel. Mój wzrok wędrował po całym pokoju, przenosząc się z sufitu po ściany i przypadkowe meble znajdujące się w mieszkaniu mojego przyjaciela.

- Jeśli rzeczywiście się jej spodobałeś, tak, jak powiedziała Ci wczoraj na papierosie, to nie odmówi, wręcz przeciwnie - podsumował tonem głosu, nie oczekującym odpowiedzi.

Przełykając głośno ślinę, chwyciłem za telefon leżący na stole trzęsącymi się rękoma. Spojrzałem na SMS'y - były tam dwie wiadomości od blondynki, w których się przywitała a następnie spytała jak się czuje, czy wszystko dobrze po wczoraj. W zasadzie pytanie mnie nie szokuje - upiłem się jak nigdy, prawdopdobnie ze stresu. Napisałem kilka wiadomości, jednak każdą po kolei usuwałem, z myślą, że brzmi kiczowato, w końcu jednak się przełamałem.

"Cześć, tak, jest w porządku"

Wysłałem, szybko jednak stwierdziłem, że należy coś dodać.

"Masz może dziś czas koło 17? Zapraszam na kawę"

Biorąc głęboki wdech, odłożyłem telefon jak najszybciej a następnie zacząłem bawić się palcami, zaczynając od strzelania nimi po najzwyklejsze ciągnięcie. Stres, jaki przeżywałem, był nie do opisania. Szybko sięgnąłem do kieszeni bluzy, która akurat miałem na sobie, wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę, chwilę później przenosząc się na balkon. Gdy zaciągnąłem się parę razy, poczułem czyjąś dłoń, na swoim ramieniu, więc odwróciłem się szybko.

- Czy Ty jesteś normalny?! - wrzasnąłem, ponieważ się przestraszyłem, byłem tak zamyślony, że nie usłyszałem nawet jego kroków.

- Uspokój się - mruknął, przewracając oczami - Przyniosłem Ci tylko telefon, bo dostałeś powiadomienie. Chyba odpisała - Podał mi znacząco komórkę - Mam iść, czy Ci pomóc mentalnie? - podniósł kącik ust, a ja podniosłem znacząco dłoń, dając mu do zrozumienia, że ma zostać. Kuba oparł się o barierki balkonu.

"Mam czas, chętnie się spotkam"

Bez większego zwlekania odpisałem na wiadomość, tym razem nie zastanawiając się nad jej treścią parędziesiąt minut.

"Podaj swój adres, będę po Ciebie o siedemnastej"

Po wysłaniu, od razu chwyciłem po kolejnego papierosa i mimowolnie, uśmiechnąłem się sam do siebie. Zapomniałem o brunecie stojącym cały czas obok mnie, bacznie obserwującego całą sytuację. Nie mówił nic, tylko spoglądał to na mnie, to na telefon, pytająco.

HurricaneWhere stories live. Discover now