𝐇𝐚𝐩𝐩𝐲 𝐕𝐚𝐥𝐞𝐧𝐭𝐢𝐧𝐞'𝐬 𝐃𝐚𝐲!

123 13 64
                                    

~POV Wade Wilson~

Czternasty lutego. Walentynki. Ósma klasa podstawówki.

- Nie, nie Ness... Nie ma opcji, że ja mu to wyśle. - Powiedziałem trzymając walentynkę dla Petera Parkera w dłoniach.

- No dawaj! Nie denerwuj się tak, przecież nic się nie stanie. - Mówiła Vanessa, która starała się mnie wesprzeć. - Jeśli teraz mu tego nie powiesz nie będzie już innej okazji.

- On mnie wyśmieje... - spojrzałem w dół. - Kto by chciał się umawiać z tym słabym, głupim, brzydkim Wade'm Wilsonem, który nawet nie potrafi się obronic. - popatrzyłem na rękawki bluzy, które zasłaniały świeże siniaki na rękach od mojej matki alkoholiczki i moich dręczycieli, których zdobyłem broniąc Petera.

- Wade.. Peter cie nie wyśmieje. Nie jestes słaby, codziennie przezywasz to piekło i nadal sie nie poddałeś, głupi to ty też nie jesteś, jesteś inteligenty, a brzydki to tym bardziej nie jesteś masz piękne blond włosy i brązowe oczy. Może i wyglądasz na drugo klasiste i jesteś niski, ale dodaje ci to uroku. - Powiedziała. - Teraz ładnie wrzucisz tutaj tą walentynkę, bo zaraz będą zbierać i rozdawać.

Powolnie wrzuciłem kartkę do skrzynki i odeszliśmy w inne miejsce. Wtedy wpadliśmy na dwójkę moich dręczycieli. Skorzystali z tego, że nauczycieli nie było w pobliżu i zaczeli mnie wyzywać, bić i robić ze mną wszystko co im się podoba.

- Gdybyś zniknął to nikt by za tobą nie tęsknił Wilson. - Powiedział jeden z nich kopiąc mnie w brzuch.

Troche jeszcze się mną pobawili i kiedy zadzwonił dzwonek na lekcje odeszli. Osoby, które się na to patrzyły i nakręcały moich dreczycieli też sobie poszły. Vanessa próbowała mnie jakoś ucudzic, a byłem ledwo żywy. Nagle Ness zaczęła do kogoś machać, pewnie do jakiegoś nauczyciela żeby podszedł i pomógł.

Jednak po chwili zobaczyłem Petera Parkera kucającego nade mną.

- Czy ja umarłem? Chyba widzę Boga. - Odezwałem się ledwo żywo i zemdlałem.

~POV Peter Parker~

Zaśmiałem się z słów blondyna, który przed chwilą zemdlał.

- Nie, Wade! Nie umieraj! - Wykrzyczała zrozpaczona brunetka. - Vanessa Carlyse tak przy okazji. - uśmiechnęła się do mnie.

- Ja jestem.. - przerwała mi.

- Peter Parker, dwanaście lat w sierpniu trzynascie, najlepszy przyjaciel to Edward "Ned" Leeds, wychowuje cię May Parker i Ben Parker. - Powiedziała - Nie pytaj skąd wiem.

Trochę się przeraziłem, ale nawet nie próbowałem pytać, bo wiedziałem, że odpowiedzi raczej nie zdobędę.

Zanieśliśmy blondyna, który chyba ma na imie Wade do pielęgniarki i dopiero wtedy Vanessa pozwoliła mi pójść na lekcje, na którą będę spóźniony.

W trakcie lekcji zostały rozdane walentyki, ku mojemu zdziwieniu dostałem jedną. Otworzyłem kartkę i zacząłem czytać jej zwartość.

"Jesteś z kosmosu? Bo masz tyłek z nie tej ziemi!

~Deadpool"

Po przeczytaniu treści walentynki zacząłem się głośno śmiać. Próbowałem się uspokoic, jednak było to trudne. Podałem kartke Nedowi, który po chwili też zaczął się śmiać.

- No nieźle Peter.. - Powiedział przez śmiech. - Znasz jakiegoś Deadpoola? - Zapytał, kiedy już się trochę uspokoił.

-Nie. - odpowiedziałem krótko.

W domu powiesiłem walentynkę na tablice korkową. Jestem bardzo ciekawy kim jest ten tajemniczy Deadpool.

♡︎♡︎♡︎

Czternasty lutego. Walentynki. Druga klasa liceum.

Siedziałem na dachu i patrzyłem przed siebie myśląc o dzisiejszym dniu, czyli walentynkach. Nienawidze tego święta. Po co ono w ogóle istnieje?

Przypomniałem sobie o walentynce, która dostałem w szóstej klasie od Deadpoola. Chwila.... Deadpoola?! Czy to możliwe, że poznałem swojego najlepszego przyjaciela w podstawówce, a teraz nawet nie wiem jak on się nazywa? Czemu on zrobił mi walentynkę?

-Spidey! - Usłyszałem krzyk osoby, która biegła w moją stronę, a po chwili usiadła obok mnie. - Szczęśliwych Walentynek!

- Dzięki Deadpool. - uśmiechnąłem się lekko pod maską.

- Co tutaj robisz w Walentynki? Nie powinnes ich spędzać z kimś? - Zapytał przysuwając się do mnie.

- Nie mam z kim ich świętować. - spojrzałem na chłopaka w masce.

- To tak samo jak ja. - zaśmiał się cicho.

- Pool.. Przypomniałem sobie, że kiedyś dostałem pewną walentynkę od jakiegoś Deadpoola... Chciałbym wiedzieć czy była ona od ciebie.. - spojrzałem na niego, a on po moich słowach zastygł.

- Tak..? - odpowiedział niepewnie. - Nazywasz się Peter Parker? - dopowiedział cicho.

Przytaknąłem, a on spojrzał na mnie zdziwiony i jak poparzony wstał i uciekł.

Zawiódł się na tym kim jestem?

Natepnego dnia w szkole stałem przy szafkach i rozmawiałem z Nedem. Nagle Leeds zrobił przestraszoną minę. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, a on tylko wyjąkał żebym się odwrócił. Posłusznie wykonałem polecenie. Zobaczyłem wysokiego chłopaka w czarnej bluzie z kapturem na głowie, zasłaniającym twarz i różą w ręku.

- Przepraszam, że tak wczoraj uciekłem. Nie chciałem. - Wystawił ręke z kwiatem w moją stronę. - To dla ciebie.

- Nic się nie stało. - uśmiechnąłem się lekko i zabrałem różę. - Dziękuje.

Chwycił moją rękę i pociągnął w stronę tylnego wyjścia szkoły. Wyszliśmy z budynku i stanęliśmy przy jakiejś ścianie.

- Skoro ja wiem kim ty jesteś to ty też powinnes kim ja jestem. - Powiedział.

Ściągnąłem mu kaptur, a on spojrzał w dół. Jego twarz była pokryta różnymi bliznami.

- Co ci się stało? - zapytałem lekko przerażony.

Deadpool szybko wyjaśnił co się stało. Nie mogę uwierzyć, że takie takie okropne rzeczy może zrobić człowiekowi drugi człowiek.

Przytuliłem go mocno, Pool po chwili oddał uścisk.

- Co ty na to żebyśmy zrobili sobie drugie walentyki dzisiaj? - Uśmiechnął się.

- Hm.. Myślę, że możemy tak zrobić. - zaśmiałem się cicho. - W takim wesołych walentynek!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 13, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Happy Valentine's Day ~ Spideypool {One Shot} Where stories live. Discover now