Między Athénée Palace a Komunałką

3 0 0
                                    

Gdy goście hotelu dla cudzoziemców rozkoszowali się parfait-praliné w czekoladzie, na rynku trudno było o znośne kartofle. Mieszkania przypominały sowieckie komunałki, w których obce rodziny dzieliły kuchnie i łazienki. Władze administracyjne dysponowały "przestrzenią mieszkalną", tak obdzielając nią obywateli, aby każdemu przypadało 8 m kw. Imponująca, odziedziczona z przeszłości zabudowa centrum Bukaresztu była oprawą dla ruchu ulicznego przypominającego miasta ZSRR. W godzinach szczytu między sklepami kręciły się gorączkowo kobiety z torbami na zakupy. Przetaczały się obciążone ponad miarę trolejbusy i tramwaje, a ruch aut osobowych był wątły - jeździło trochę sowieckich pobied, wołg i moskwiczy, milicyjne gaziki, z rzadka sunęły błyszczące limuzyny elit władzy. W ocienionej drzewami rozległej dzielnicy willowej na północy miasta , stworzonej przez finansjerę obalonego "obszarniczo-burżuazyjnego reżimu", w apartamentach utrzymywanych z budżetu partii mieszkali dostojnicy. Przywileje nomenklatury na tle powszechnego ubóstwa były niezwykłym luksusem. Za symboliczny uznać można fakt, że naczelny redaktor pisma "Lupta de clasă" ("Walka klasowa") zarabiał dziesięć razy więcej niż zatrudniony w redakcji pracownik fizyczny. Najważniejszy był jednak dostęp do ekskluzywnych sieci zaopatrzenia, gdzie można było dostać dobra sprowadzane z zagranicy, do bezpłatnych ośrodków wczasowych nad morzem i w górach, możliwości wyjazdów turystycznych do atrakcyjnych krajów. Upadek dostojnika oznaczał utratę wszystkiego, ale w latach sześćdziesiątych XX wieku już raczej nie więzienie - ustały brutalne rozgrywki wewnątrzpartyjne epoki stalinowskiej. Nomenklatura przeżywała okres stabilizacji.

Pozycja szefa partii komunistycznej Gheorghe Gheorghiu-Deja była niezachwiana. Od 1947 roku, gdy komuniści objęli pełnię władzy, życie w Rumunii ujęte zostało w żelazną obręcz. Ci, którzy znali Deja osobiście, wspominali, że cechowała go spokojna, nieugięta determinacja. Łączył w sobie fanatyzm ideologiczny i przebiegłość rodem z bałkańskiej tradycji chłopskiej. Udało mu się pozbyć konkurentów, utrwalić na Kremlu przekonanie o braku alternatywy dla swego przywództwa, zrealizować w polityce wewnętrznej wszystkie cele wynikające z ideologicznego wzorca. Rumunia była krajem spokojnym - tym spokojnym, jaki rodzi się z braku nadziei na zmiany.

Jednak w latach 1963 - 1964 mnożyć się zaczęły zwiastuny nieoczekiwanego ocieplenia. Oto zaczęto nadawać w radiu kurs języka angielskiego, a audycje "wrogich rozgłośni" zagranicznych - Wolnej Europy i Głosu Ameryki - przestały być zagłuszane. W niektórych kafeteriach pojawiła się coca-cola, a w repertuarze kin amerykańskie filmy. W nauczaniu szkolnym język rosyjski przestał być przedmiotem obowiązkowym. Wszystkie te zjawiska, przyjmowane z rosnącym zainteresowaniem, były świadectwem ukrytego konfliktu między rumuńską elitą władzy a jej mocodawcami na Kremlu.

Konflikt ten był złożony. Wynikał z pewnej mierze z nieufności Deja wobec radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa, który wydawał mu się politykiem nieodpowiedzialnym, wdającym w zbędne awantury. Coraz wyraźniej spór radziecko-chiński oraz grożący wybuchem wojny atomowej kryzys radziecko-amerykański wokół Kuby osłabiały ZSRR i stawiały pod znakiem zapytania jego rolę jako opieki ruchu komunistycznego. Wszystko to skłaniało elitę rumuńską do sformułowania nowych metod działania.

Była to elita ambitna - ambicją przekonanych marksistów, wierzących przede wszystkim w dobrodziejstwa uprzemysłowienia, urbanizacji i modernizacji. Rumunia była najuboższym członkiem obozu socjalistycznego (nie licząc Albanii, która zerwała w tym czasie związki z ZSRR, a zacieśniła z Chinami), a elita władzy zdała sobie sprawę, że sytuacji nie można poprawić, trwając w dotychczasowym układzie. Były dwa powody tej konstatacji: widoczna nienowoczesność technologii dostępnych w ZSRR i krajach bloku komunistycznego oraz zarysowanie przez Moskwę planu specjalizacji gospodarczej w ramach bloku, co miało utrwalić pozycję Rumunii i Bułgarii jako rolniczego zaplecza. Na ten forsowany przez Chruszczowa plan Rumunii zgodzić się nie chcieli. Do tego od 1958 roku w Rumunii nie było wojsk radzieckich. Chruszczow wyprowadził je, przekonany o pełnym zwasalizowaniu rumuńskiego reżimu. Mylił się.

Rumuńska WiosnaOn viuen les histories. Descobreix ara