Rozdział 1

10 1 0
                                    

Obudziłem się gwałtownie, gdy poczułem dotyk na swojej skórze. Wyrwano mnie z dość mocnego snu, a przed moją twarzą pojawiła się ta Jimina. 

- Śniadanie Yoongi. Dzisiaj była twoja kolej, a ja znowu odbębniłem to za ciebie. Weź się za siebie- zaczął marudzić młodszy- menadżer znowu potrzebuje wydać jakąś piosenkę. Namjoon i Hobi są dziś zajęci, więc poprosili ciebie. 

- Jimin! - usłyszałem maknae, gdy blond włosy wybiegł z pokoju. 

Nie czułem się głodnym. Ostatnio w ogóle się źle czuję, ale to moja wina. Wstałem z łóżka stękając cicho i ruszyłem po schodach do mojego studia. Może nie było wielkie, ale pozwalało mi na wykazanie się swoimi umiejętnościami. Otwierając drzwi usłyszałem tylko ponowny krzyk Jimina, który bulwersował się, gdzie zniknąłem. Co z tego, że zniknąłem? Nawet gdybym się zabił, nie będę im potrzebny, bo jestem bezużyteczny. Zamknąłem drzwi na klucz, uprzednio patrząc czy nikt mnie nie widzi. Po tym usiadłem na krześle i wyjąłem kartkę i długopis. Zamiast skupić się na wymyśleniu czegoś sensownego moją głowę zaszły komentarze z ostatniego koncertu. Mimo, że wiele ma mnie za twardego i bezemocjonalnego dupka, to w głębi serca hejt, który na mnie spada boli mnie psychicznie. Spadło to na mnie od ubiegłego roku. Sam nie wiem czemu. Może to lepiej, gdy jest się nieświadomym, dlaczego tak właściwie cię niszczą. Ludzie wiedzą o mnie wszystko i nic. Nie wiedzą, jak przebiegała moja depresja i jak przebiega obecnie. Nikt o tym nie wie. Nikt nie wie, że jest źle. Maskować swoje emocje jest tak łatwo. Zawsze myślałem, żeby ze sobą skończyć, ale to będzie się równało z rozpadem zespołu. 

- Wszystko jest przeze mnie- jęczę sfrustrowany. 

Kurwa mać! Znowu robię coś, co jest niepotrzebne. Wstałem z krzesła i ruszyłem do wyjścia. Pierdolę to wszystko. Sława mnie przytłacza. Sława to zło. Sława niszczy. Nie, nie sława. Hejt. Gdy obraca się od ciebie niemal połowa świata nie ma, jak żyć. Od początku miało tak być. A ja ślepo do tego lgnąłem, jak magnes. Jestem taki głupi! To koniec. A co z samobójstwem? Samobójstwo to czysty akt kończący to wszystko. Mój umysł był tak zaślepiony, że nie zdałem sobie sprawy kiedy zacząłem pisać coś na kartce. 

Drodzy członkowie, 

Seokjin, Hoseok, Namjoon, Jimin, Taehyung, Jeongguk. Jestem Wam niezmiernie wdzięczny za chwile, które spędziliśmy wspólnie nad muzyką, tańcem i całą naszą historią. Pracowaliśmy, nie, to wy ciężko pracowaliście nad taką rozpoznawalnością. Jestem z Was dumny i mimo, że chcę to zrobić to nie przez Was. Jak wiecie długi czas jestem niepotrzebny, brzydki, oschły czy bóg wie co. Ja.. umieram. Może brzmi to sztucznie, ale kocham Was i nigdy nie zapomnę o tym, co dla mnie zrobiliście. Byliście moimi przyjaciółmi, braćmi. Gdy to czytacie zapewne już mnie z wami nie ma. Prowadźcie zespół tak, jak zwykle. Przybędzie więcej fanów, a hejt zejdzie. Będzie lepiej. Zapomnijcie o mnie, proszę. Mam nadzieję, że to odczytacie. Oddam, oddałem Wam klucze. Przecież już nie żyję. 

Dobranoc, nigdy Was nie zapomnę.

Min Yoongi

Otworzyłem drzwi i z trzaskiem zamknąłem je za sobą. Ruszyłem prosto do swojego pokoju. Czułem, jak wzrok członków wypala moje plecy. Odwróciłem się patrząc obojętnym wzrokiem:

- Jiminnie ponoć Namjoon i Hoseok mieli być dziś zajęci, tak? 

- No tak- odparł niepewnie- Ale coś im się zmieniło w planie. 

- Jasne- szepnąłem tonem pozbawionym emocji- Jeśli teraz możecie wymyślać tekst to macie tu klucze do mojej pracowni. Idę się przejść- spojrzałem na całą szóstkę- Pamiętajcie, że was kocham i nic nie jest waszą winą- uśmiechnąłem się łamanym uśmiechem.

~What about... suicide?~ Yoongi ✅Where stories live. Discover now