Strona ósma.

4K 340 298
                                    

#RumotkaTheWave

Pukam trzykrotnie w drzwi prowadzące do pokoju ojca, a gdy otrzymuję pozwolenie, wchodzę do środka.

- O, proszę. – Nie kryję zdziwienia na widok w pełni ubranego Irwina. – Właśnie przyszedłem zapytać, jak się czujesz. Rozumiem, że wyśmienicie?

- A żebyś wiedział – mówi z lekkim uśmiechem.

- Pamiętaj co powiedziała... - Zatrzymuję się w pół słowa, coś sobie uświadamiając. – Jaki mamy dzisiaj dzień tygodnia?

- Niedzielę.

- Cholera.

Wczoraj miałem spotkać się z Lily. Przez zamieszanie, które zaszło z Florence, zupełnie o tym zapomniałem.

- Wszystko w porządku?

- Co? Tak, tak. – Macham ręką. – Po prostu umówione spotkanie i wyleciało mi to z głowy. Co zamierzasz robić pod naszą nieobecność?

Postanowiłem poinformować Irwina o zakupie The Wave. Prędzej czy później i tak by się dowiedział. Na szczęście nie dopytywał, skąd miałem pieniądze na nabycie lokalu.

- Jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że niebawem dostanę pozwolenie na wyjście z domu. Inaczej oszaleję, przysięgam.

- Zdrowie jest najważniejsze.

- Wiem.

- Dlatego radzę ci, nie kombinuj. – Grożę mu palcem.

Ojciec salutuje w odpowiedzi, a następnie, razem ze mną schodzi na parter.

- Jak to jest, że za każdym razem gdy cię widzę, masz coś w ustach? – pyta, patrząc na zajadającego się pieczywem Corina.

- To źle? – odpiera z pełnymi ustami. – Przynajmniej nie umrę z powodu niedożywienia.

- Z pewnością.

Zakładam buty i biorę z wieszaka marynarkę. Już mam wyjść, kiedy zatrzymuje mnie głos brata:

- A ty dokąd?

- Do baru?

- No to zaczekaj. Pójdę z tobą.

- Nie musisz już nikogo zastępować. Mamy komplet.

- Nie szkodzi. I tak nie mam nic lepszego do roboty. – Zasuwa za sobą krzesło, po czym wciska do ust jeszcze jedną kromkę chleba. – Poradzisz sobie, staruszku?

- Najpierw połknij, później mów – upomina go Irwin.

- Ja nie połykam.

Patrzymy na siebie z ojcem, gdy dociera do nas sens jego słów. Wydaje mi się, że on tak samo jak ja, próbuje znaleźć sensowny komentarz, ale żaden nie przychodzi mu do głowy.

- Musimy pogodzić się z faktem, że to nieuleczalne.

- Niestety. – Wzdycha starszy Jones, zanim wychodzę.

W oczekiwaniu na Corina, spalam przed domem dwa papierosy.

- Wolniej się nie dało?

- Co dzisiaj z wami wszystkimi? Wyjmijcie te kije z tyłków. Jesteście nieznośni.

- To ty się guzdrzesz.

- To ty nadal nie zaliczyłeś żadnej panienki.

- Skąd masz takie informacje?

- Nie muszę ich zdobywać. – Mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów. – To widać.

Postanawiam nie mówić nic więcej. Moje odpowiedzi tylko go prowokują do szukania kolejnych ciętych uwag, którymi mnie poczęstuje, a ostatnie na co dzisiaj mam ochotę, to użeranie się nim.

THE WAVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz