Galdra - część 6

136 3 2
                                    

~ Finał historii Gaspara z I tomu. Skald poznaje odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Złote litery na drewnianym szyldzie szybko zwróciły uwagę skalda

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Złote litery na drewnianym szyldzie szybko zwróciły uwagę skalda. „Zielarnia mistrza Faltona" musiała cieszyć się we wsi niezłą renomą, bo kolejka sięgała daleko poza sklep.

– Trzeba nam poczekać... – mruknął pod nosem Gaspar, uświadamiając sobie, że nie przyszedł tu sam, że trollica wiernie dotrzymuje mu kroku.

Stanęła obok kolejki, z rękami splecionymi na piersiach. Skald miał okazję przyjrzeć się jej uważniej, przypomnieć sobie znajome rysy. Wcześniej nie zauważył, że twarz Huldary była teraz idealnie gładka, pozbawiona szarych blizn, a nawet zmarszczek mimicznych, przez co wydawała się jeszcze bardziej dziecięca.

Niejaki mistrz Falton musiał jako jedyny dysponować szeroką ofertą przeróżnych ziół i medykamentów, bo kolejni klienci, a właściwie głównie klientki, odchodziły z koszami pełnymi gałązek, flakoników oraz wisiorków – najpewniej amuletów na przeróżne dolegliwości. Gaspar zastanowił się, czy w ogóle był sens mówić komukolwiek o Huldarze, jeśli nie chciał narazić się na łatkę szaleńca. Chyba że to, co przeżywał, było rzeczywiście szaleństwem.

Na szczęście kolejka posuwała się dosyć szybko, najwyraźniej zielarza odwiedzali stali bywalcy, więc prędko załatwiali sprawunki. Ze sklepu wyszła jednak kobieta, której wygląd nie wskazywał na to, by była mieszkanką Galdry, a tym bardziej by regularnie odwiedzała mistrza Faltona. Gaspar zawiesił oko na jej kruczych włosach, a następnie zgrabnej talii, którą podkreślała opadająca na obcisłe spodnie bordowa tunika, obszyta przy kołnierzu futrem. Nie widział, co kobieta kupiła, bo miała przy sobie tylko skórzaną torbę przewieszoną przez ramię.

Nie spodziewał się, że napotka jej wzrok, w pierwszym momencie wystraszył się żółtych, gadzich oczu. Nieznajoma musiała wyczuć na sobie przenikliwe spojrzenie, ale Gaspar szybko przekonał się, że to nie on jest przedmiotem jej uwagi. Że zagląda mu przez ramię, tam gdzie wszyscy poza nim widzieli co najwyżej unoszące się na wietrze pyłki.

Obejrzał się natychmiast i zauważył, że Huldara również wpatruje się z przejęciem w kobietę. Był już gotowy za nią pędzić, gdyż mogła okazać się jego jedynym ratunkiem. Ale gdy tylko ponownie się odwrócił, nie został po niej ślad, nie zobaczył jej na końcu uliczki ani nigdzie indziej. Westchnął smutno.

– Widziała cię? – spytał trollicę, orientując się dopiero po chwili, że wypowiedział te słowa na głos.

– Panie, kolejka ruszyła! – Popchnęła go pokaźnych rozmiarów galdryjka z chustą ciasno zawiązaną na głowie. – Bądźcie tak łaskawi nie gadać do siebie i ruszyć dupsko!

– Już, już... – mruknął z pretensją i zrobił pół kroku, o które wykłócała się wieśniaczka.

– Wyście są ten grajek? Co przy Koziej Wieży się kręcił?

Biały i Czarna. Czego boi się Śmierć (wątek: Galdra)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz