II. Zachariasz

31.9K 1.3K 20
                                    

 Cholera. Co się z tobą dzieje, Zach? To zwykła dziewczyna! Ładna, ale istnieją ładniejsze. I znajdziesz je w klubie. Wolne, chętne na kawę i nie tylko.
 To dlaczego niesamowicie wkurwiony idę za tą właśnie dziewczyną w pewnej odległości? Wszystko się we mnie gotuje na myśl, że może mieć faceta. Mam ochotę znaleźć go i wpakować mu kulkę w łeb. Czyżby... zazdrość?

 Nie, to niemożliwe, wyśmiewam samego siebie. Ostatnim razem byłem zazdrosny, gdy...

 Nie brnę dalej w tą myśl. To niebezpieczne. Ta sprawa z przeszłości jest już zakończona, klapa zamknięta.
 Nasuwam na nos okulary przeciwsłoneczne, abym był odrobinę mniej rozpoznawalny. Parę ludzi na ulicy mogłoby rozpoznać moją twarz, a tego nie chcę. W końcu jestem szefem camorry lubującej się w nielegalnych wyścigach, szybkich samochodach i - szczególnie - broni.
Tak naprawdę nasz gang nie ma stałej nazwy. Ludzie zwykle nazywają go ,,cichym" lub ,,szybkiej śmierci" czy coś w tym stylu. Pewnie dlatego, że jako jedna z niewielu sitw nie ma problemów z policją - pomimo łamania prawa - i z racji tego, jak zabijamy - szybko, ale boleśnie.

 Dziewczyna, za którą idę wchodzi do budynku ośrodka sportowego. Przez całą drogę nie potrafiłem oderwać wzroku od jej ciała. Na oko ma jakieś niecałe metr sześćdziesiąt wzrostu. Włosy ma proste, koloru ciemny blond, a zaraz obok grzywki różowe pasemko, które wygląda dziecinnie i zarazem seksownie. Oczy niesamowicie zielone, z brązowymi refleksami w świetle. Patrzyłem się na jej ciemnoróżowe usta i miałem ochotę się w nie wpić. W jej wzroku też dostrzegłem pożądanie, ale tylko na chwilę. Potem próbowała się mnie szybko pozbyć.

 Śmieję się. Co to, to nie. Wybieram numer do Kamila, mojej prawej ręki.

 - Co jest? - słyszę już po pierwszym sygnale.

 - Potrzebuję, żebyś znalazł informacje na temat pewnej dziewczyny.

 Parska śmiechem.

 - Laska ci chyba w głowie zawróciła, co? Ładna?

 - Ładna - przyznaję.

 - Aż ciekawe - mamrocze. - No i co z nią?

 - Ma faceta i jest obojętna wobec mnie. Spławiła mnie.

 Gwiżdże.

 - Może odpuść sobie, co? Skoro odesłała cię z kwitkiem. No i ma faceta. Z tego mogą tylko wyniknąć same problemy.

 - Nie ma mowy. Ona będzie moja.

 Przez długą chwilę w słuchawce trwa cisza. Już mam powtórzyć moje zdanie, jednak on tylko pyta:

 - Kto?

 Oddycham z ulgą. Odpuścił.
 - Ja - odpowiadam na jego niepełne pytanie na temat śledzenia kobiety. - Przejmiesz chwilowo stery.

 - Imię?

 - Ma na imię Rozalia, nie znam nazwiska. Ciemna blondynka, zielone oczy, średni wzrost. - Przymykam oczy i przypominam sobie jej twarz. - Różowe pasemko. Mała blizna obok ust. Widziałem, jak wchodzi na halę sportową.

 Skrobanie po drugiej stronie utwierdza mnie w przekonaniu, że Kamil skrupulatnie notuje informacje.

 - Za jakieś dwie godziny informacje znajdą się na twoim biurku. Będziesz dzisiaj, no nie? Ma odbyć się transakcja - przypomina.

 - Będę i pokieruję akcją - potwierdzam.

 - Spoko. Co teraz będziesz robił? - Mój przyjaciel jest dzisiaj nad wyraz ciekawy.

 - Myślałem, czy nie zajrzeć na tą halę.

 Ten się krótko śmieje.

 - Jesteś pewien, że będzie zadowolona?

 - Nawet mnie nie zauważy.

 - Na pewno?

 Marszczę brwi.

 - Do czego zmierzasz, Kamil?

 - Nigdy jeszcze nie ganiałeś tak za dziewczyną. Co się może stać, jeśli będzie tam jej chłopak? Chyba nie podejdziesz i mu przyłożysz? - chce wiedzieć.

 Zaciskam zęby.

 - Szczerze? Nie wiem, co wtedy zrobię. - Rozłączam się.

 Naprawdę nie wiem, co zrobię, jeśli ją zobaczę z innym. Wątpię, żeby było to coś przyjemnego. Jeszcze nigdy nie pragnąłem tak dziewczyny, w dodatku od pierwszego spojrzenia. To tak, jakby kopnął mnie prąd, a mózg po zwarciu zakodowaną miał jako właściwą osobę tylko Rozalię.

 Wchodzę do budynku i rozglądam się. Jest cicho i nigdzie nie widzę ów dziewczyny. Nawet nie przyglądam się otoczeniu tylko idę wzdłuż korytarza. Gdy jestem przy zakręcie wpada na mnie jakaś kobieta. Zresztą po raz kolejny tego dnia. Ta jednak uśmiecha się szeroko na mój widok.

 - Nie widziałam tu nigdy pana... Chce się pan może zapisać na jakieś zajęcia? - pyta.

 Już mam pokręcić przecząco głową, jednak się rozmyślam.

 - Właściwie... Jakie są teraz zajęcia?

 Dziewczyna się namyśla.

 - Sama nie wiem, ja jestem tu na fitnessie. Chłopaki na podwórku mają trening piłki nożnej. A ty? Co tak naprawdę cię interesuje? - mruczy.

 Pewna dziewczyna, jednak nie jesteś nią ty, więc nie wypinaj tak biustu w moją stronę.

 - Po prostu pomyślałem, że przydałby mi się jakiś trening. No wiesz.

 Jeździ po mnie wzrokiem.

 - Masz mięśnie. Nie przesadzaj z nimi. Nie każda kobieta lubi aż nazbyt napakowanego mężczyznę - radzi.

 Na przykład ty?

 Z drugiej strony również uważam, że co za dużo, to niezdrowo - nawet jeśli chodzi o mięśnie. Jestem wysportowany, umięśniony wystarczająco, aby pokonać niejednego. A przy użyciu sprytu wielkie muskuły nie są mi potrzebne.

 Uśmiecham się.

 - Dzięki za radę, jednak rozejrzę się jeszcze.

 - Jasne. Jakby coś było niejasne, podejdź do mnie. Może coś ci wpadnie w oko. - Mruga i odchodzi, kręcąc biodrami.

 Nie wiem, czy coś mi wpadnie w oko, ale ktoś na pewno.

 Chodzę po budynku już jakieś dwadzieścia minut. Wchodziłem do różnych sal, jednak nigdzie jej nie ma. Cholera. Już wcześniej stwierdziłem, że lepiej nie pytać się personelu o nią. Nie wiadomo, czy powiedzieliby mi, a równie dobrze później mogli powiedzieć o mnie dziewczynie. Obawiam się, że mogłaby nie przyjąć tego najlepiej. Wzdycham ciężko i wychodzę z hali sportowej, pokonany. Nie znalazłem jej. Muszę zdać się na umiejętności Kamila. Mam nadzieję, że dzięki nim jeszcze dzisiaj będę mieć informacje o Rozalii na biurku, a transakcja odciągnie mnie od myślenia o niej na jakiś czas. Taką przynajmniej mam nadzieję.

Jesteś moja, kochanie || T.L. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz