O N E

714 27 106
                                    

✾✾✾

Ουπς! Αυτή η εικόνα δεν ακολουθεί τους κανόνες περιεχομένου. Για να συνεχίσεις με την δημοσίευση, παρακαλώ αφαίρεσε την ή ανέβασε διαφορετική εικόνα.

✾✾✾

Mike

Zerwałem się lekko na łóżku, gdy usłyszałem głośny, irytujący dźwięk melodii z telefonu, który informował, że powinienem już wstać. Przekląłem cicho od razu go wyłączając. Przekręciłem się na plecy mocno się przy tym rozciągając. Wczorajszego wieczoru lekko zabalowałem ze znajomymi z czego dzisiaj mam skutki pulsującej z bólu głowy.
Zawsze wmawiałem innym, gdy miałem kaca, że to moje ostatnie wyjście, a potem wychodzi jak zawsze i znajduję się w klubie wlewając w siebie litry alkoholu.

Po paru minutach bezsensownego leżenia i wpatrywanie się w ekran telefonu, w końcu wstałem i powolnym krokiem ruszyłem w stronę łazienki, po drodze zabierając jeszcze świeżą bieliznę. Zdecydowanie moim dzisiejszym zbawieniem był zimny prysznic, chociaż trochę moje ciało się rozbudziło. Po wysuszeniu włosów i umyciu zębów ubrałem na siebie idealnie wyprasowany garnitur i zawiązałem starannie czarny krawat.

Zaparzyłem jeszcze na szybko czarną kawę, którą od raz wypiłem. Może chodź ona pomoże mi dzisiaj przetrwać ten dzień. Na samą myśl mnie mdli, że kolejny dzień z rzędu muszę użerać się z tymi wszystkimi klientami.
Wypiłem jeszcze jedną tabletkę na ból głowy, popijając ją wodą i już byłem w miarę gotowy do wyjścia.

Ostatni raz przeglądnąłem się w lustrze czy aby na pewno dobrze wyglądam. Spakowałem wszystkie potrzebne rzeczy do torby wraz z laptopem i opuściłem swój apartament.

Czekałem aż winda zjedzie ze mną na sam dół, na parking gdzie już czekał na mnie mój biały mercedes. Byłem od dziecka wielkim fanem motoryzacji i w niedalekiej przyszłości zawsze marzyłem, żeby zrobić taką małą kolekcje aut jak i motocykli.
Odpaliłem swoje cudeńko i już po chwili wyjechałem na dość ruchliwą drogę wjeżdżając w sam środek wielkiego korku. Z jednej strony kochałem to miejsce, ale z drugiej wolałbym już chyba chodzić na nogach. Zdecydowanie szybciej bym się znalazł w danym miejscu.

Po kilkunastu minutach jazdy zatrzymałem się na parkingu pod wielkim wieżowcem w samym środku San Diego, gdzie znajdowała się moja własna firma. 

Gdy moja mama zachorowała dwa lata temu i po dość krótkim czasie zmarła, mój ojciec się całkowicie załamał i nie był już w stanie prowadzić firmy, która z każdym dniem i miesiącem i upadała coraz bardziej. Gdy tylko widziałem co się dzieje nie chciałem, żeby ten cały dorobek tak po prostu się zmarnował i lata pracy mojego ojca poszły na marne tak więc postanowiłem wziąć to wszystko na swoje barki i spróbować zająć się tym wszystkim sam. Co na początku mi to za bardzo nie wychodziło, ale z pomocą moich przyjaciół, w końcu dotarłem do tego punktu na którym od samego początku chciałem być. Miałem jeszcze starszą siostrę Nancy, w zasadzie to dalej mam, ale nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. Po tym jak wyjechała na studia i chciała odciąć się od tego wszystkiego już nigdy więcej jej nie widziałem. Wiele razy chciałem zadzwonić, albo chociażby napisać, ale po tylu latach brakowało mi odwagi. Nie raz nachodzą mnie takie myśli co teraz robi, jak się czuje, czy w ogóle ma kogoś obok siebie i czy jest szczęśliwa. Może kiedyś nadejdzie taką okazja, że spotkam ją ponownie.

Poprawiłem ostatni raz swój garnitur jeszcze bardziej go wygładzając i wszedłem do środka wcześniej odblokowując drzwi specjalną plakietką z kodem, która służyła jako klucz, żeby wejść. Zatrzymałem się przed recepcją gdzie przywitałem się z wszystkimi wysilając się chociażby na trochę uśmiechu w ich stronę, żeby nie wyjść już na totalnego gbura.
Odebrałem od swojej pracownicy wszystkie korespondencje i ruszyłem do windy, gdzie już chwile później jechałem na jedenaste piętro. Poprawiłem krawat podsuwając go jeszcze bardziej pod szyje po czym podciągnąłem rękaw marynarki sprawdzając godzinę, która wskazywała kilka minut po ósmej. Nienawidzę tak wczesnej pory.

Winda się otworzyła, a wychodząc na korytarz przywitał mnie nasz ochroniarz Jackob. Bardzo lubiłem tego gościa.

- Dzień dobry Panie Wheeler- skinął w moją stronę głową i się uśmiechnął co od razu odwzajemniłem.

Zamieniłem jeszcze z nim parę nic nieznaczących zdań i szybko ruszyłem w stronę swojego biura. Skierowałem się do głównego wejścia gdzie już z daleka widziałem dwójkę pracowników, którzy jak tylko mnie zobaczyli, że idę od razu podeszli bliżej.

- Panie Wheeler! Dzwonił przed chwilą Jonas i prosił o pilny kontakt- jedna z pracownic podała mi jakiś papierek pewnie z numerem telefonu i jedną teczkę z dzisiejszą datą.

- Tu ma Pan nowy projekt, Milles kazał to przekazać- odebrałem wszystkie materiały i głośno odetchnąłem. Zapowiadał się dzisiaj długi i intensywny dzień.

Znajdując się już w mojej małej przestrzeni odłożyłem wszystkie na drewniane biurko i usiadłem na fotelu. Od razu zabrałem się za wszystko, żeby potem mieć więcej czasu na jakieś ciekawsze rzeczy. Odpisywanie na maile to zdecydowanie nie było moje ulubione zajęcie.

Gdy byłem w połowie sprawdzania wiadomości od moich klientów do mojego biura bez pukania weszła kobieta. Jane jest recepcjonistką i można powiedzieć, że od czasu do czasu jest też moją zabawką.

- Dzień dobry szefie- powiedziała uwodzicielsko podchodząc do mnie, po czym poluzowała mój krawat -Widzę ciężki dzień dziś.

- Witaj Jane- odparłem niskim głosem delikatnie całując jej szyje gdy się nade mną nachyliła. - Zamknij drzwi.

Usiadła na moim biurku przy okazji wszystko z niego strącając. Usadowiłem się pomiędzy jej udami kładąc na nie swoje obie dłonie co chwile je masując. Całowałem delikatnie jej płatek ucha, gdy moje ręce powędrowały wyżej. Jednym ruchem ściągnąłem jej dolną część garderoby bo do niczego nie była nam potrzebna. Zacząłem całować jej lekko napuchnięte usta. Dziewczyna przy okazji drobnymi dłońmi odpinała mój pasek od spodni. Jedną ręką zacząłem ugniatać jej pierś, a drugą błądziłem w jej dolnych partiach ciała.

- Mike proszę- dziewczyna jęknęła mi w usta na co włożyłem w nią dwa palce i zacząłem się w niej poruszać. Jane odchyliła głowę do tyłu głośno przy tym oddychając. W takich momentach cieszyłem się, że miałem w ścianach lustra weneckie i nic nie było widać.

Dziewczyna z każdym kolejnym pchnięciem pojękiwała coraz głośniej przez co musiałem to zagłusić pocałunkami. Wyjąłem z niej palce, a następnie gwałtownym ruchem w nią wszedłem. Uprzednio zakładając prezerwatywę na członka. Jane cicho jęknęła chowając głowę w zagłębienie mojej szyi. Chwyciłem w dłonie jej gołe pośladki i zacząłem je ugniatać.

Gdy dziewczyna już prawie dochodziła szybko z niej wyszedłem i postawiłem ją na podłogę by klęknęła.

- Zmiana ról kotku- wysapałem jej do ucha przygryzając lekko jego płatek. Dziewczyna zeskoczyła z biurka. Położyła ręce na moim torsie zjeżdżając niżej, aż natrafiła na mojego członka. Odchyliłem głowę do tyłu gdy poczułem dużą przyjemność. Wytarła usta i włożyła od razu całego członka do buzi. Przeniosłem swoje ręce na tył jej głowy mocno dociskając ją do siebie. Zaczęła się nim bawić wkładając go do ust a potem pieszcząc samymi dłońmi.

Gdy już skończyliśmy Jane wytarła chusteczkami swoje usta po czym się ubrała. Ja zrobiłem to samo, próbując wygładzić jakoś moją białą koszulę.

- Chciałam tylko przypomnieć, że za dwa dni przychodzą trzy osoby na rozmowę o pracę- dziewczyna przekazała mi informacje i wyszła z gabinetu. Kurczę faktycznie, kompletnie o tym zapomniałem.


***


I'm The Boss Here 🅑🅨🅛🅔🅡Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα