Rozdział 26 Piekło

Start from the beginning
                                    

Doszliśmy do głównego placu, na którym głównie miała być pokazana siłą wojsk wroga. Stanęłam z głową zwróconą na moje trzewiki, nie miałam najmniejszej chęci patrzenia na ten cyrk.

Po chwili podniosłam wzrok i
rozejrzałam się, w tłumie udało mi się zobaczyć moich przyjaciół, sąsiadów oraz inne znajome twarze. Niestety każdy musiał tu być, gdyż ,,obecność obowiązkowa".

Usłyszałam szmery, gwar, a potem stukot. Niemcy rozpoczęli jakiś dziwny marsz prezentując swą ,,potęgę". Pokazywali swoje formacje i prezentowali broń. Nic ciekawego.

Znowu opuściłam głowę, nie chcąc tego widzieć, lecz Tadeusz natychmiastowo pociągnął mnie za rękę.

- Patrz, to on. - kiwnął.

Spojrzałam tam gdzie wskazał i zobaczyłam osobę, dzięki której wszyscy cierpimy i żyjemy w ciągłym strachu. Mężczyzna stał w beżowym mundurze wojskowym, jego włosy były zaczesane na żel, wąsik miał ogolony jak zawsze, a spojrzenie było pełne grozy.

Hitler stanął na baczność, a wszyscy jego ,,przyjaciele" podnieśli prawą rękę do góry.

- Niech sobie w dupę wsadzą te ręce. - mruknęłam do Zośki.

Cała ,,uroczystość" przebiegała wolno, Szkopy coś gadały i dalej pokazywały swą potęgę przed ich wodzem. Stałam tam i myślałam tylko o jednym - o powrocie do domu. Gdy wygłoszono ostatni ich akt, a sam Adolf się odwrócił, usłyszałam strzał. Spojrzałam się w stronę, z której on dobiegał i zobaczyłam młodego chłopaka, na oko miał dwadzieścia lat. Pistoletem młodzieniec celował w... Hitlera. Od razu przeniosłam wzrok na tego potwora, mając nadzieję, iż strzał nie był chybiony. Niestety jednak niespełniony malarz nie został trafiony, kula przeleciała tuż obok niego.

Wystraszyłam się, co teraz będzie z tym chłopakiem?

- Halt! (stać!) - usłyszałam niemiecki krzyk.

Oho, zaczęło się.

Polak począł uciekać, lecz za nim w pogoń rzuciło się multum Szwabów, przez co nie miał on najmniejszych szans.

Rozpoczęła się strzelanina, wrogowie celowali w młodzieńca, którego jedna z kul ugodziła w łydkę. Chłopak upadł, a Szkopy już prawie do niego dobiegły.

Biedny, teraz będzie torturowany lub umrze w jakiejś publicznej egzekucji..

A jednak nie.

Rodak podniósł swoją dłoń, trzymając Vis'a, po czym wymierzył pistoletem w swoją skroń i nacisnął spust.

Krzyki obeszły przez cały tłum, jedni zaczęli panikować, drudzy się modlić, a jeszcze inni po prostu uciekać.

- Co robimy? - zadrżałam.

- Idziemy, nie mam zamiaru na to patrzeć. - stwierdził Zawadzki.

Mój brat ruszył, a ja tuż za nim, idąc ze spuszczoną głową.

***

07.09.1940

- A teraz słuchać! Pojutrze odbędzie się akcja, której celem będzie zdobycie dokumentów oficera Obersturmbannführer'a Schnitz. Akcja będzie przebiegać w następujący sposób : jedna z dziewczyn będzie miała za zadanie zajęcie Schintz'a, poprzez zapytanie się go o trasę do parku Saskiego. Oczywiście będzie ona się podawać za Niemkę, która dopiero co przyjechała do Warszawy, by odwiedzić swojego męża - Paul'a Scholz'a. Po drodze będzie trzeba przejść przez aleje jerozolimskie i skręcić w jedną z bocznych ulic - Różaną, gdzie będzie czekać ,,Morro", który zajmie się obezwładnieniem oficera i zabraniem mu dokumentów. Teraz tylko potrzebuję jednej chętnej panienki i kogoś do obstawiania.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 16, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now