Rozdział 2: Nikt Nie Powiedział, że Trenowanie Psa Będzie Łatwe

Start from the beginning
                                    

Klatka Parszywka była czystą anarchią. Próbował, z marnym skutkiem, umieścić swoje gniazdo z powrotem razem, natomiast ściółka była rozrzucona na moim biurku. Jego naczynie z jedzeniem było przewrócone, a niektóre kawałki jedzenia znajdowały się w miejscach, gdzie nie powinny.

Sansa wyglądała, jakby chciała wyrwać komuś gałki oczne, gdy spoczywała na swojej grzędzie, która znajdowała się teraz po niewłaściwej stronie biurka.

Petunia naprawdę chciała znaleźć tę łyżkę, jak się wydaje.

Odsuwając stopami ubrania i książki na bok, przesunąłem kociołek i składniki eliksirów na przeciwległy koniec łóżka i wskazując na wolny skrawek, jednocześnie spoglądając na Phantoma.

- Wskakuj.

Zgryźliwość w moim głosie zdawała się sprawiać, że poruszał się szybciej niż normalnie.

- Zostań. - Rozkazałem i chwyciłem kosz na pranie. Nie dbając o to, by zrobić test zapachu, wrzuciłem do niego każdy element garderoby i zaniosłem do pralni, gdzie przygotowałem ładunek. Jeśli Petunia będzie miała z tym problem, to może mi odpowiedzieć, dlaczego znalazłem brudne ubrania zmieszane z moimi czystymi... na oczach sąsiadów. Mój spacer z powrotem do sypialni był pełen ciężkich, gwałtownych tupnięć i morderczego spojrzenia wystrzelonego w kierunku Dudleya, kiedy próbował cokolwiek powiedzieć.

Phantom mądrze nie ruszył się z łóżka, siedząc nieruchomo jak posąg, podczas gdy ja latałem po pokoju jak tornado, aby uporządkować rzeczy. Książki ułożone alfabetycznie i zbite na półce, by ponownie spłaszczyć strony. Grzęda Sansy wróciła na swoje miejsce przy oknie, a potem... moje przybory szkolne.

- Książka... książka... kociołek... pióro... - mruknąłem do siebie, starannie odkładając rzeczy na swoje miejsce i prowadząc wyszczególnioną listę każdego posiadanego przedmiotu. Gdyby coś zaginęło, czekałoby mnie piekło. Dzięki Merlinowi, że miewam paranoję i trzymam wszystko, co ma prawdziwą wartość w torbie.

Mówiąc o mojej torbie...

Kiedy pokój był już mniej więcej uporządkowany - z wyjątkiem klatki Parszywka- zacząłem wyjmować wszystkie przedmioty, które kupiłem dla Phantoma i ustawiać je w odpowiednich miejscach w pokoju. Miski stały ładnie pod oknem, przy biurku, a jedzenie leżało w kącie. Zabawki i smycz leżały w innym kącie i dałem Phantomowi pluszaka do gryzienia, ale on wolał się do niego przytulać.

'Niezbyt dobrze zachowujesz się jak pies, Syriuszu', pomyślałem sobie i wypuściłem westchnienie. Wyrzucając ramiona w powietrze, rozciągnąłem się, aż usłyszałem satysfakcjonujący pop, po czym osunąłem się z jękiem. 

- Nigdy nie pozwalaj ciotce przeszukiwać twojego pokoju bez ciebie, bo skończysz z tym.

Wyciągnąłem rękę i podrapałem Phantoma za uchem. Takie miękkie uszy.

- Ale... chyba znalezienie ciebie było warte tego, żeby mój pokój został wywrócony do góry nogami... - Pochyliłem jego głowę, żeby wycisnąć mu na czole wielkiego całusa, jednego z tych hałaśliwych, które zawsze daję Sansie. Ogon zaczął mu machać i zostałem nagrodzony liźnięciem po policzku. - ...Będziemy musieli popracować nad częścią pocałunków, blech.

Za mną, Parszywek wydał z siebie kilka szelestów w klatce.

Obróciłem się na pięcie i poszedłem do jego klatki, zakładając rękawicę ze smoczej skóry.

- Aw, czy twoja klatka jest cała zabałaganiona? Chodź no tu. - Gruchnąłem z rekinim uśmiechem, sięgając do środka i chwytając szczura. Phantom warknął, zeskakując z łóżka i powoli zbliżając się do mnie z wyszczerzonymi zębami. - Tak tak, ja też go nie lubię, ale jestem pewien, że Ron chętnie by go zobaczył. Czyż nie jest tak, Parszywku? Będziesz mógł zobaczyć swoją starą rodzinę. Czy to nie będzie wspaniałe, mały kolego?

(3) Harry Potter and the Best Doggo || tłumaczenieWhere stories live. Discover now