1

3 0 0
                                    

Melanie's POV:

Pogoda była piękna, jak to zazwyczaj bywa w Kalifornii. Rozgrzewające promienie słońca pieściły moje policzki, przez co najprawdopodobniej niedługo pojawią się na nich całe grupy piegów.

Ten dzień nie mógł być przyjemniejszy. To był dzień, w którym moje życie zaczęło nabierać kolorowych barw.

Szybkim krokiem podążyłam w stronę kawiarni, w której do tej pory pracowałam. Często poranki spędzałam z słuchawkami w uszach w parku lub jakiejś kafejce pisząc nowe teksty. Nie miałam żadnego zwierzątka, jakim mogłabym się zająć, a już od kilku dobrych lat mieszkałam sama. Wolałam więc spędzać czas w miejscach, gdzie było dużo ludzi, którzy inspirowali mnie do tworzenia. Po takich produktywnych porankach pędziłam do pracy, w której czułam się jak ryba w wodzie.

Być może dla wielu praca w gastronomii to nie jest spełnienie marzeń, ale Kristy's to było naprawdę fantastyczne miejsce. Właściciele Veronica i Sam zatrudnili mnie jak tylko wprowadziłam się do miasta i nie miałam złamanego grosza przy duszy. Historia mojej relacji z rodzicami była długa i zawiła, ale w skrócie nie mogłam liczyć na ich pomoc. Musiałam radzić sobie sama. I wtedy pojawili się oni. Zatrudnili mnie bez żadnego doświadczenia i specjalnych zdolności. Nauczyli wszystkiego od A do Z. Byłam im za to szalenie wdzięczna.

Tak bardzo moje myśli zajęte były dzisiejszymi wydarzeniami, że zanim się obejrzałam, dotarłam na miejsce. Jak tylko otworzyłam drzwi, zadzwonił malutki dzwoneczek, który informował o każdym przybyciu nowego klienta.

Kristy's było również wyjątkowe dlatego, że często przychodzili tu stali goście. Biznesmeni, starsi ludzie z pobliskiego klubu emeryta, studenci, dystyngowane panie z miejskich korporacji, mamy z dziećmi... Wiele z nich znałam z imienia. Cóż się dziwić, skoro pracuje tu już 4 lata 5 dni w tygodniu.

- Cześć, Mel! - odezwał się znajomy głos zza lady.

- Hej, Tom. Co słychać?

Tom był moim kolegą z pracy. Pracował tu jeszcze przede mną i był najwyżej w hierarchii pracowników kawiarni. Veronica i Sam traktowali go jak syna, którego nigdy nie mieli. Choć biorąc pod uwagę wiek, nie mógłby nim być, tak przez pierwsze dwa miesiące wszystkim udało się mnie nabrać. Byłam tak przekonana, że nawet dostrzegałem małe podobieństwo między nimi. Co jest dosyć zabawne, ponieważ ani trochę nie są podobni.

Tom był całkiem przystojnym 27-letnim chłopakiem z New Jersey. Miał zielone oczy i czarne włosy. Do tego idealnie malinowe usta i szczupłą, ale nie jakoś bardzo umięśnioną sylwetkę. Na codzień pracował w kawiarnii, a w wolnych chwilach zajmował się wyprowadzaniem psów z tutejszego schroniska. Czytaj: ideał dla każdej laski. Nic dziwnego, że miał tak wiele wielbicielek. Wiele dziewczyn przychodziło do Kristy's specjalnie dla niego. Sam'owi nawet to nie przeszkadzało. Oczywiście tak długo, jak Tom nie olewał pracy.

Sam natomiast był 42-letnim dobrze zbudowanym mężczyzną. Miał około 180 cm wzrostu, jasne blond włosy i karmelowe oczy. Był bardzo ciepły i dobry dla ludzi. Kochał kawiarnię i dbał o nią codziennie. Razem z Veronicą mieszkali w Santa Monica od zawsze. Dobrze znali każdego dostawce, z którym pracowali, dzięki czemu ich towar był po prostu najlepszy. Zawsze stawiali na jakość, a nie ilość, jak wszystkie sieciówki.

- U mnie dobrze, ale chyba dziś jest jakaś okazja, o której nie wiem? Przegapiłem twoje urodziny czy o co chodzi? - zapytał rozbawiony moim tanecznym krokiem.

- Nie wiem o czym mówisz. Ja codziennie tak się cieszę na myśl o pracy tutaj - zaśmiałam się, posyłając mu najszerszy uśmiech jaki potrafiłam zrobić.

It Was Nice To Meet You | JB Fanfiction Where stories live. Discover now