II

479 51 9
                                    

Jeśli rozdział wam się spodobał zostawcie gwiazdkę i komentarz.

Cała sytuacja z Końca burzy dalej tkwiła w mojej głowie, obrałam sobie za cel konfrontację z księciem Aemondem.
Urzekło mnie naprawdę to z jaką nienawiścią na mnie patrzył i zastanawiałam się czy można ją jeszcze pogłębić?
Bardzo lubiłam wyzwania a Aemond Targaryen był dla mnie kolejnym.
Niewiele myśląc skierowałam swój lot na Królewską przystań licząc na to że wpadnę w niej na księcia, naprawdę było w nim coś co przyciągało mnie do niego.

Na dworze panował mrok, na Jedwabnej słychać było donośne śmiechy i śpiewy ze wszystkich burdeli.
Inaczej nie było w Niebieskiej Perle, niektórzy tańczyli, inni raczyli się winem rozmawiając a jeszcze inni po prostu zabawiali się z kurwami po kątach.
Przechyliłam kielich czując jak wino lekko drażni moje gardło, nigdzie w Westeros nie piłam lepszego niż właśnie tutaj.
Usiadłam wygodniej pomiędzy miękkimi poduszkami obserwując tańczącą na środku kobietę i myśląc nad swoim planem który zrodził się w mojej głowie podczas podróży.
Poprawiłam swój czarny satynowy peniuar który sięgał mi do połowy uda.
Przechyliłam ponownie kielich topiąc swój wzrok w dziewczynie na wprost, miała ciemną karnację oraz długie ciemne loki, jej ciało okryte było tylko czerwoną chustą przepasaną w pasie.
Zauważyła że ją obserwuję po czym podeszła bliżej nachylając się tak że jej piersi były na wysokości mego wzroku.
Ułożyła swoją dłoń na mojej nodze a nasze spojrzenia skrzyżowały się.
-Mogę ci jakoś pomóc droga pani?-
Jej głos był aksamitny i bardzo przyjemny, odstawiłam kielich obok siebie po czym przybliżyłam twarz do niej.
-Myślę że tak.-
Wyciągnęłam dłoń po czym założyłam pasmo jej włosów za ucho, ta uśmiechnęła się delikatnie na mój gest.
Uniosłam się lekko, złożyłam kilka pocałunków za jej uchem a ona odwdzięczyła mi się cichym westchnięciem.
Ujęła moją dłoń po czym ułożyła ją na swojej talii.
Przyszłam tu się zabawić i nie miałam zamiaru wychodzić stąd z niczym.
-Alais Vanderwooden, we własnej osobie.-
Oderwałam się szybko od dziewczyny słysząc znajomy głos, głos który liczyłam że dzisiaj usłyszę.
-Aemond Targaryen smoczy książę.-
Westchnęłam odwracając swój wzrok od mojej towarzyszki.
Książę powolnym krokiem zmierzał w moim kierunku, ciemne spodnie oraz koszula tego samego koloru kontrastowały z jego jasnymi włosami które jak ostatnio pozostawały rozpuszczone.
Jedyną rzeczą jaka zniknęła od naszego ostatniego spotkania była przepaska która osłaniała jego lewe oko, zamiast niej w lewym oczodole widniał ciemny szafir.
-Nie sądziłem że spotkam cię w burdelu, i to w Królewskiej przystani.-
Prychnął delikatnie.
-I nie sądziłem że gustujesz w kobietach.-
Przeniósł swój wzrok na dziewczynę którą teraz lekko odsunęłam dając jej sygnał aby zostawiła nas samych.
-Nie mam wyboru, jeszcze nie znalazł się mężczyzna który potrafiłby mnie zadowolić.-
Sięgnęłam po swój kielich stojący na stole.
-Ostatnio interesowała cię kwestia wielkości mojego przyrodzenia, myślę że nie wszystko stracone.-
Wywróciłam oczami po czym oparłam swoją głowę na miękkich poduszkach.
-Wyglądasz jakbyś nigdy w życiu nie zadowolił samego siebie a co dopiero kobiety, nie marnuj mojego czasu.-
Rzuciłam mu pogardliwe spojrzenie ale to wcale nie zmusiło go do zaniechania swoich czynów.
-Myślę że twoje bycie wredną suką bierze się z tego że tak jak przyznałaś...nikt cię nigdy nie zadowolił.-
Przeszedł obok mnie powolnym krokiem po czym zajął miejsce na wprost, rozstawił szeroko swoje nogi zagłębiając się bardziej w miękkim materiale poduszek które okalały go z każdej strony.
Jego wzrok przypominał pumę która właśnie śledzi swoją ofiarę, a ja bardzo chciałam do klatki tej pumy wejść.
-Złożyłeś mi pewną obietnicę przy naszym ostatnim spotkaniu książę, mianowicie miałam błagać cię o litość więc dalej czekam aż to nastąpi.-
Zaczepny uśmiech wstąpił na usta księcia po moich słowach.
-Nie zamierzam mordować cię na oczach tych wszystkich ludzi, i napewno nie dzisiaj...przyszedłem się zabawić więc to twój szczęśliwy dzień Alais Vanderwooden.-
Mruknął patrząc mi prosto w oczy a jęki i śpiewy za nami ponownie dały o sobie znać.
-Druga taka okazja może ci się nie nadarzyć książę, nie często zaglądam do Królewskiej przystani.-
Wstałam ze swojego miejsca zaczynając podążać w stronę siedzącego na wprost blondyna, ciemny szafir uważnie śledził każdy mój ruch.
-Jeśli będzie trzeba wyruszę za tobą po całym Westeros, nie stanowi to dla mnie problemu.-
Moja dłoń przemknęła lekko po jego ramieniu a ja poczułam jak jego mięśnie napinają się pod moim dotykiem.
-Naprawdę na ciebie liczyłam dzisiaj książę, myślałam że nie bez powodu nazywają cię zabójcą krewnych.- Moje słowa stały się punktem zapalnym, chłopak złapał moje ramię po czym przerzucił mnie przez siebie tak że moje ciało znajdowało się pod tym należącym do niego, jego dłonie złapały mocno moje nadgarstki umieszczając je nad moją głową.
Jasne oko oraz ciemny szafir przesłoniła ciemna łuna będąca zalążkiem budującej się w nim złości.
-Wiem jaką przyjemność sprawia ci prowokowanie mnie, ale twoje marne zaczepki do za mało.-
Syknął przy moim uchu.
-Dlatego leżę teraz pod tobą gdy furia wychodzi z ciebie z każdej strony książę? Zaprzeczasz sam sobie, prowokowanie cię to jedna z łatwiejszych rzeczy.- Moja dłoń przesunęła się po jego nodze aż do pasa znajdującego się przy jego spodniach.
-Dlaczego ty w takim razie po prostu mnie nie zabijesz, widzę że kusi cię to tak samo jak mnie.-
Na jego usta wstąpił prowokacyjny uśmiech.
-A jaki ja mam w tym interes książę? To nie o mnie mówią że jestem bezlitosna i brutalna, nie mnie nazywają zabójcą krewnych.-
Zaśmiałam się kpiąco a jego uścisk na moich nadgarstkach osłabł.
-Ale mówią że potrafiłabyś mi w tym dorównać Alais, dlaczego więc ty nie udowodnisz mi że wszystkie te opowieści o tobie to prawda? Jesteś wiedźmą z krwi swojej matki dlaczego więc nie udowodnisz mi tego?-
Wykorzystując lekką nieuwagę blondyna wyrwałam swoje nadgarstki z jego uścisku a jedna z moich dłoni kurczliwie złapała jego szczękę. Jego dłoń szybko powędrowała na moją ściskając ją mocno aby zrzucić ją z siebie w razie potrzeby.
-Ponieważ drogi Aemondzie, nie będę marnować swoich umiejętności i tego co dała mi matka na tak słabego smoczego syna jak ty, poza tym nie chodzi mi o twoją śmierć prowokowanie cię i patrzenie jak ogarnia cię furia jest na ten moment moją ulubioną rozrywką, uwierz mi jeśli bardzo bym tego chciała leżałbyś martwy dławiąc się własną krwią w Końcu Burzy.-
Poczułam pod palcami jak jego szczęka mocno się zaciska, przysunął swoją twarz do mojej tak że nasze czoła stykały się razem.
-Pamiętaj że dwoje może grać w tę grę Alais.-
Mruknął blisko mojej twarzy a prowokacyjny uśmiech ponownie zagościł na moich ustach.
-Oh nie Aemondzie, ty sam wszedłeś w tę grę w momencie gdy cofnąłeś swój sztylet z mojej krtani, wiem że pociąga cię to tak samo jak mnie gdyby tak nie było zabiłbyś mnie już trzy razy, widzisz? Z łatwością możesz zrzucić moją dłoń ale tego nie robisz.-
Lekki uśmiech na wzór mojego przemknął przez jego usta.
-Smoki nie rzucają się od razu na swoje ofiary, one polują i czekają po prostu na odpowiedni moment.-
Mruknął ponownie przy moim uchu po czym strącił moją dłoń ze swojej szczęki, po czym podniósł się.
-Owszem, w tę grę możemy grać we dwoje Alais, ale pamiętaj że tylko jedno z nas może ją wygrać.-
Rzucił mi ostatni prowokujący uśmiech po czym odwracając się powoli zniknął za ciemną kotarą odgradzającą pomieszczenie od korytarza.
Opadłam na poduszki pode mną śmiejąc się pod nosem, Aemond Targaryen dał się złapać w moją sieć nawet nie będąc tego świadomym, cały czas ma poczucie że to on dominuj, że to on jest panem sytuacji.
-Podajcie mi wina.-
Machnęłam dłonią w stronę chodzących między gośćmi dziwek, miałam całą noc na to aby zastanowić się nad swoimi kolejnymi ruchami względem Smoczego Księcia.
Aemond nie wiedział jeszcze o jednej rzeczy.
Wyciągnęłam z pod siebie sztylet który wcześniej znajdował się przy jego pasie, moja ręka niepostrzeżenie wyciągnęła go zza jego pasa gdy ten wpatrzony był we mnie w swojej furii.
Obróciłam go w dłoni, piękny długi sztylet z Valeriańskiej stali ozdobiony ciemnym szmaragdem na rękojeści.
-Spotkamy się szybciej niż myślisz książę.-

 𝐂𝐚𝐧𝐧𝐢𝐛𝐚𝐥 | Aemond Targaryen | Where stories live. Discover now