Rozdział pierwszy

51.4K 1K 497
                                    


#Hiddenhelli

Silver

Pięć lat wcześniej

Wepchnęłam naszyjnik w głąb kieszeni. Palcami odnalazłam kaptur i założyłam go na głowę. Przepychałam się między ludźmi, żeby uciec jak najszybciej. Słyszałam ich głosy. Kurwa. Obejrzałam się za siebie, kolorowe budynki ozdabiały lampiony, a wszędzie unosił się zapach jedzenia. Ktoś grał na gitarze, nienawidziłam tutejszej muzyki. Jednak w tym momencie ułatwiała mi moją pracę. Mieszkańcy Grove City świętowali, a ja nawet nie wiedziałam co.

Przecisnęłam się przez tłum na drugą stronę ulicy. Odwróciłam się za siebie, a gdy wiedziałam, że nikt za mną nie podąża, zsunęłam kaptur. To miasto miało swój urok, a taki dzień jak dziś był dla mnie perfekcyjny. Podczas parad i innych gówien stawało się mniej widocznym. Skręciłam w wąską uliczkę, a kiedy wiwaty ucichły, wysunęłam rękę z kieszeni. Powoli uchyliłam dłoń, a gdy kamienie zalśniły w blasku słońca... O mój, kurwa, Boże.

Naszyjnik, który właśnie ukradłam, wyglądał na cholernie drogi. Oparłam się o ścianę budynku i zsunęłam na ziemię. Mocno zaciskałam biżuterię w dłoni, przez co kamienie pozostawiły ślady na mojej skórze. Byłam cholernie szczęśliwa, nie to co właścicielka naszyjnika.

Właśnie zarobiłam na nowy telefon, buty i jakieś książki. Uśmiechałam się sama do siebie, cały czas obracając w dłoni wisiorek. Nagle usłyszałam czyjś śmiech i jak poparzona wsunęłam go z powrotem do kieszeni, a następnie wstałam z ziemi. Ponownie założyłam kaptur na głowę i ruszyłam prosto do domu.

Wchodziłam właśnie na moje osiedle, nucąc piosenkę pod nosem. Minęłam Sama, który jak zwykle drzemał. Sam był dozorcą na naszym osiedlu. Czarnoskóry mężczyzna po pięćdziesiątce cierpiał na narkolepsję, dlatego za każdym razem, gdy przechodziłam obok jego budki, pukałam mu w szybkę. Tym razem mężczyzna uniósł głowę, a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Zaśmiałam się i pomachałam mu na pożegnanie. Wytarłam buty o wycieraczkę, którą ostatnio kupiłam. Podobał mi się jej napis. Wyciągnęłam ciężki brelok z tylnej kieszeni i wsunęłam srebrny klucz do zamka. Potem musiałam wyjąć kolejny, aby otworzyć górny zamek, a na koniec byłam zmuszona szarpać się z drzwiami. Postawiłam krok i nagle usłyszałam krzyk:

– Silver!

Nie zdążyłam nawet dobrze wejść. Ściągając buty, wydarłam się:

– Jestem!

Odwiesiłam bluzę na wieszak, po czym wyciągnęłam z niej moją zdobycz. Wepchnęłam ją do kieszeni spodni i weszłam do salonu. Złote włosy mamy wybijały się na tle zielonej kuchni. Tak bardzo nie lubiłam tego pomieszczenia. Nie rozumiałam co Penelope miała w głowie, gdy tworzyła to arcydzieło. I tę cholerną spiżarkę, która była moim koszmarem. Usiadłam na krześle, a mama obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem. Miała na sobie granatową koszulę, była nowa... Coś ścisnęło mnie w gardle. Dla siebie zawsze miała pieniądze. Nowe ubrania, buty, idealna ułożona fryzura...

– Gdzie się szlajałaś? – Przez chwilę pomyślałam, że się mną zainteresowała. – Znów stwarzasz problemy?

Mylne spostrzeżenie.

– Tu i tam – odpowiedziałam, chwytając jabłko.

Dłoń matki zderzyła się z moją. Uderzyła mnie, wytrącając mi owoc z ręki. Wzięłam głęboki wdech i wstałam z krzesła. Skierowałam się do swojego pokoju, nie miałam zamiaru dłużej na nią patrzeć. Jednak matka jeszcze ze mną nie skończyła...

Hidden Hearts [WYDANE]Where stories live. Discover now