- Bierz udział i mnie nawet nie denerwuj. - odparła Wika.

- Wixa, ja naprawdę nie mam z kim zostawić mamy. Ona nie da rady sama a opiekunka gdy się dowie, że ja imprezuje, a ona ma się zajmować mają to mnie zabije. - usiadłam bezwładnie na kanapę z kubkiem kawy w ręce. - Nawet teraz nie powinno mnie tutaj być. To że wyszłam wcześniej z pracy nie znaczy, że mogę się z wami spotykać.

- Skończ pierdolić boże. - mruknęła Iza.

- Dobra tam morda. - odchrząknęłam.

- Nam jest po prostu bardzo przykro, Sasza. Chciałybyśmy żebyś pojechała chociaż na jeden koncert z nami. - odezwała się szybko Madzi.

- Nie oczekujemy, że rzucisz wszystko od razu i pojedziesz na całą trase, tak jak zrobiłyśmy to my ale my jesteśmy popierdolone, ale no jeden koncert co ci zaszkodzi. - rzuciła Dusia, która od dłuższego czasu miała wylew przez calą te konwersację.

Nagle do pokoju weszła Paulina z tacą świeżych kremówek, takich papieskich z żóltym budyniem. Widać było po jej twarzy, że była zainteresowana całą rozmową ale nie wiedziała, od której strony zacząć coś mówić. Po chwili namysłu jednak się odezwała.

- I jak? Zgłosiła się w końcu?.

- Nie, nadal ją namawiamy. - odrzekła Madziola biorąc kawałek kremówki do ręki.

- Weź Paulina mnie zaraz coś chyba trafi albo dostanę porażenia mózgowego. - Iza zaczęła odprawiać jakieś wywody.

Wzięłam kawałek kremówki i wpakowałam Izie do buzi, by w końcu przestała miauczeć. Ona czasem po prostu musi i nic jej nie powstrzyma, przed powiedzeniem jakiegoś gówna.

- Masz i zatkaj się tym, bo pierdolisz trzy po trzy. Weź sobie wpisz w pinteresta Luke Hemmings goła klata i uspokój się chociaż na pięć minut.

Iza zadowolona uśmiechnęła się pomimo kawałka słodkiej przekąski w buzi. Po chwili wzięła telefon i zaczęła coś klikać na nim, zauważyłam tylko, że władza pinteresta, lecz o szczegóły już nie pytam.

- Wracając, dziewczyny bardzo bym chciała ale nie mogę zostawić mamy samej. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Przepraszam naprawdę.

- Sasza ja mam pomysł. - odezwała się Paulina.

Wszystkie oczy na nią, nikt nie wie co się dzieję. Ona po prostu wyciąga telefon klika coś i dzwoni. Nawet Iza wypadła z transu i odłożyła komórkę, wpatrując się w dziewczynę.

- No hej mamo, mam sprawę. - zaczęła dziewczyna rozmowę telefoniczną, a my patrzyłyśmy na nią ze zdziwieniem. - Pamiętasz Sasze? … Tak dokładne, jej mama potrzebuje opieki by Sasza mogła chwile się z nami wyluzować, pomogłabyś??

Oczy rozszerzyły mi się do granic możliwości i aż otworzyłam buzię ze zdziwienia. Widziałam, że Iza chciała jakoś skomentować moje zachowanie ale była również bardzo zdziwiona. W sumie reszta dziewczyn tak samo, tylko Wika wyglądała na dumną i pewną siebie.

- Oo to super jeszcze ci dam znać później co i jak, dzięki wielkie. Ja tez cię kocham! - skończyła i odłożyła telefon na kanapę obok siebie.

- Zwariowałaś. - powiedziałam.

- Sasza ona bardzo dobrze zrobiła. - odrzekła Madzia. - Musisz w końcu wyjść z monotonności i ruszyć z nami w jakiegoś tripa.

- Dawaj żyje się raz, bierz udział, wpisuj maila i lecisz po wygraną. - Dusia wstała i podała swojego laptopa w moje ręce.

Ja otworzyłam urządzenie i drżącymi rękoma wpisałam co było potrzeba. Dziewczyny uważnie obserwowały każdy mój ruch, tylko Iza była jakaś taka nie wiem ale ona to tak zawsze.

- I co tam? - spytała z uśmiechem Wika, wyglądając jakby była z zadowolona z Pauliny, że tak postąpiła.

- Zgłosiłam się! - krzyknęłam z zachwycenia.

- No i dobra, teraz musisz wygrać. - odezwała się Iza.

Byłam taka podjarana całą tą sytuacją. Mimo, że nie chciałam zostawiać mamy to czuję, że mam duże szanse na spełnienie marzenia, chociaż jednego.

Letters to M(attson) | Aleksi KaunisvesiWhere stories live. Discover now