Rozdział VI

79 13 5
                                    

„Powinnaś poznać prawdę. W głębi serca doskonale ją znasz." Wstaję z kanapy, zostawiam Connora i wychodzę. Na dworze jest dość zimno jak na wiosenną porę. Ubrana w podkoszulek i szare dresy zmierzam przed siebie. Idę jak zahipnotyzowana, przed oczami mam tylko dziwne obrazy i w kółko powtarzające się te same słowa. Jakaś kobieta zatrzymuje mnie i pyta czy wszystko w porządku, ale ja ją bez słowa mijam. Wiem, że muszę iść i dotrzeć tam. Wchodzę w głąb lasu, słyszę jak gałęzie łamią mi się pod stopami. Gdy jestem już na miejscu, rysuję coś patykiem wokół siebie i nagle upadam.


Budzi mnie śpiew ptaków. Przecieram oczy i powoli analizuję gdzie jestem. Dookoła siebie widzę wysokie drzewa. Energicznie wstaję i jak się okazuje jestem w lesie. Nie do końca pamiętam dlaczego tu przyszłam. Czułam, że ktoś chciał po prostu żebym tu była. Znów zaczęły dziać mi się te rzeczy. Pewien czas miałam z tym spokój, myślałam, ze już mi przeszło. Niestety powróciły. Sama nawet nie wiem jak to nazwać. Może po prostu jestem opętana? Ale przecież nie wierzę w takie rzeczy. Nie wierzę w nic co może wydawać mi się nie możliwe. Nagle dostrzegam, że nie jestem sama. Kilka metrów ode mnie leży jakiś mężczyzna. Gdy postanawiam to sprawdzić coś mnie zatrzymuję. Spoglądam na dół, znajduję się w jakimś kręgu namalowanym na piasku. Ja to zrobiłam? Chcę się jakoś przez niego przebić, ale to nie nic nie pomaga. Kopię, biję w powietrze, ale bez skutku. Co to w ogóle może być?

- Nic ci nie jest?- krzyczę do leżącego mężczyzny. Brawo Clary, na pewno nic mu nie jest po prostu tak sobie odpoczywam- kpię z siebie w myślach. Oczywiste jest, że musiało mu się coś stać. Przyglądam mu się bardziej i dostrzegam kałużę krwi koło jego głowy. Krzyczę ze strachu, ale chyba w otchłań. Nie jestem pewna czy ktoś mnie usłyszy. Od zawsze trupy mnie przerażały. Teraz jestem uwięziona w powietrzu, jeśli mogę to tak nazwać i nie mogę się ruszyć tylko moją jedyną rozrywką są leżące zwłoki przede mną. Czuję się okropnie. Jak on w ogóle tu się znalazł? Nie pamiętam bym widziała go gdy tu przyszła. Nie wiele pamiętam.

- Musi być stąd jakieś wyjście...- mówię sama do siebie, siadając na ziemi. Nie mogłabym się tak po prostu zamknąć w narysowanej linii. Próbując zatrzeć linię tylko narażam się na lekkie ukłuci w dłoń. To są chyba jakieś żarty. Nagle przypominam sobie słowa, które wcześniej ciągle się powtarzały. Powinnam znać prawdę, ale jaką? Znam ją w głębi serca? Nic nie potrafię złożyć, ale wiem, że może mi to pomóc się stąd wydostać. Jeśli uwierzę, wszystko może stać się możliwe. Jak zacząć? Tu zaczyna się problem. Nie wiem od czego zacząć. Gdy tak główkuję rozglądam się po fragmencie lasu. Dostrzegam, że ciało które nie dawno leżało teraz rozpłynęło się w powietrzu. Czy to możliwe? Energicznie rozglądam się po lesie. Przecież trupy od tak nie wstają i idą na grzyby. Nagle czuję na plecach oddech kogoś. Odwracam się i widzę mężczyznę, który jeszcze nie dawno leżał w kałuży krwi przede mną.

- Pachniesz tak... smacznie.- Mów do mnie, wyraz jego twarzy przedstawia złość i ból równocześnie. Nie bardzo rozumiejąc co właśnie do mnie powiedział, instynktownie cofam się, ale natrafiam na coś w rodzaju ściany, której nie sposób zobaczyć. On próbuje do mnie podejść bliżej, lecz coś go zatrzymuje. W tym momencie z całego serca dziękuję temu całemu kręgowi narysowanemu, który uniemożliwia przybliżenie do mnie mężczyźnie. Rozzłoszczony próbuje przebić niewidzialna ścianę, lecz na marne.

- Spokojnie, już próbowałam. Nie dasz rady.- mówię. Nie mam pojęcia dla czego mu to mówię.

- Witaj droga Clary.-słyszę czyiś głos. Odwracam się napięcie i widzę wysoką kobietę w czarnych jak kruk włosach. Nie mając pojęcia kim ona jest i skąd zna moje imię stoję jak słup. Ona delikatnie podchodzi do mężczyzny i skręca mu kark. Ze strachy z ust wydobył mi się krzyk. Przerażona zakryłam usta.

- Uwielbiam czyiś strach.- mówi z gracją.


______________________________________________________

Wybaczcie, że nie jest zbyt długi, ale chce was trochę przetrzymać. Teraz wszystko będzie się dziać po woli. Bardzo zależy mi na waszych komentarzach i opinii więc komentujcie. I myślę, że może powinnam zmienić tytuł bo jest zbyt długi. Co o tym myślicie? Następny rozdział powinien pojawić się pod koniec tygodnia.


Gdy wzeszło słońce...Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt