Rozdział trzeci

526 29 38
                                    

Louis Tomlinson unikał Harry'ego. Harry wiedział o tym tylko dlatego, że jedyne, o czym mógł osobiście myśleć, to Louis Tomlinson.

Od incydentu w szatni minął tydzień. W nocy Harry'emu w głowie wirowały wspomnienia; zapach Louisa, jego ciepło, jego ciało, kant ramienia i jego wspaniała, pieprzona twarz. W ciągu dnia przypominało mu się, jakim cholernym idiotą był ten facet.

To wszystko było bardzo mylące.

Louis nie rozmawiał z Harrym. Nigdy nie rozmawiali, ale teraz Louis nagle nie poświęcał nawet swojego czasu, by szydzić z niego na korytarzach lub drwić z niego na treningu piłki. To było w pewnym sensie miłe. Jakby ciągłe dzwonienie w jego uszach nagle wyparowało. Jednak Harry nie był na tyle głupi, by nie zdawać sobie sprawy, że to oznacza, iż coś się zmieniło. Coś zmieniło się dla Louisa i to go martwiło. Nie wiedział, co Louis myśli, a Louis historycznie był osobą wyjątkowo nieprzewidywalną. Wszelkie nagłe zmiany w jego sposobie myślenia mogły mieć znaczący wpływ na życie Harry'ego. To wszystko przypomniało mu, jak mało wiedział o przemyśleniach Louisa na temat całej sprawy. Wszystko, co Harry mógł zrobić, to zgadywać, a tego nie lubił. Musiał przynajmniej znać część tego, co myśli Louis.

W miarę upływu tygodnia niemożliwe stało się złapanie Louisa samego, nawet na chwilę, by porozmawiać. Louis nadal odgrywał rolę dyktatora na każdym treningu piłki, ale kiedy Harry wciąż wściekał się w szatni, Louis był cichy i zdystansowany. Ale kiedy Harry'emu udało się złapać Louisa samego, nie wiedział, co powiedzieć. Jasne, wspólne uprawianie seksu było miłe i w ogóle, a następująca po nim eskapada była wspaniałym, błogim doświadczeniem, ale co tu było do powiedzenia, tak naprawdę? Zdecydowanie nie było żadnego związku do omówienia, ani żadnych uczuć. Ale musieli przynajmniej dojść do porozumienia, jak poradzić sobie z tym incydentem. A dokładniej, uzgodnić, że nikomu o tym nie powiedzą.

Dni wciąż się ślimaczyły, a Harry nie znalazł odpowiedniej chwili, by porozmawiać z Louisem o czymkolwiek. Nagle zbliżał się piątek, a wraz z nim premiera sezonu piłkarskiego. Matka Harry'ego wciąż objeżdżała miasta dla swojej galerii, a Harry tak naprawdę nie wiedział, co jego ojciec szykuje na ten wieczór. Nieszczególnie chciał wracać do domu i się tego dowiedzieć, więc skończyło się na tym, że zjadł pudełko sałatki, które kupił w szkolnej stołówce, w samochodzie między szkołą a meczem. Był zdenerwowany, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu czuł się podekscytowany. Dyktatura Louisa rzucała ostatnio cień na piłkę nożną, ale dziś czuł się chętny. Wreszcie, po trzech długich miesiącach, mieli rozegrać mecz. To było tak, jakby w końcu mógł rozprostować nogi po długiej podróży samochodem. Harry tego potrzebował.

Rozgrzewka była przyzwoita. Jego ciało współpracowało, a reszta chłopców wyglądała na przygotowanych psychicznie. Nastrój Harry'ego stawał się tym lepszy, im bliżej było do rozpoczęcia, a gdy mieli już ostatnią analizę w szatni, ledwo był w stanie powstrzymać się od podskakiwania z adrenaliny. Louis siedział na ławce, z szerokimi nogami i rękami splecionymi między kolanami. Jego oczy były zamknięte, trochę jakby się modlił. Harry wiedział jednak lepiej, bo widział, jak Louis robił to przed każdym meczem, który razem rozgrywali. Pewnego rodzaju rytuał, znalezienie jasnego i szczerego skupienia.

Louis nosił w tym meczu opaskę kapitana. Harry miał mu to za złe, ale uznał, że w ostatecznym rozrachunku nie ma to znaczenia. Według jego własnych obliczeń, gdyby nosili ją co drugi mecz, w momencie, gdy dotarliby do finału mistrzostw, to Harry byłby na czele. Aby tam dotrzeć, musieli jednak jeszcze wygrać.

Przeciwna drużyna była z innej szkoły niedaleko Manchesteru i od razu wybiła z drużyny Harry'ego wiatr. Wyglądało to tak, jakby niektórzy chłopcy nie spodziewali się, że inna drużyna jest tak dobra jak oni, i to było widać. Po trzydziestu minutach Stan popełnił brzydki faul i Harry musiał się powstrzymać, żeby nie krzyknąć ze złości. Rozmawiali o tym. Jeśli musiałeś wykonać wślizg, to już na początku byłeś w złej pozycji. Louis był tam, na wysokości twarzy sędziego, wściekły z powodu rzutu wolnego. Harry wiedział, że jest poza zasięgiem, i miał szczęście, że nie dostał ostrzeżenia w taki sposób, w jaki pyskował.

Bloodsport | TłumaczenieWhere stories live. Discover now