Rozdział drugi

533 36 72
                                    

Zanim dotarł do domu, Harry odtworzył całe popołudnie w swojej głowie tyle razy, że nie był już pewien, czy niektóre szczegóły są w ogóle poprawne. Wlókł za sobą torbę treningową aż do domu, zaparkowawszy na podjeździe. Mógł powiedzieć, że trawnik został świeżo skoszony, ponieważ zapach świeżo skoszonej trawy uderzył go w sekundę, gdy otworzył drzwi samochodu. Całkowicie uwielbiał ten zapach, ale w tej chwili trudno było mu się na nim skupić. Otworzył drzwi wejściowe po wdychaniu tego, co prawdopodobnie mogło być jednym z kilku ostatnich prawdziwych dni lata, i wszedł do domu przez korytarz, odrzucając na bok buty i torbę. Pewien rodzaj psychicznego wyczerpania chciał go zakopać w kanapie, ale gdy wszedł do salonu, rodzice zaskoczyli go tym, że... tam byli. Zwolnił w swoim kroku, patrząc pusto, gdy zdawali się wpatrywać oczekująco.

"Cześć?" powiedział, kurcząc się nieco bardziej w swojej bluzie z kapturem.

"Cześć, kochanie," przywitała go mama. Jej długie, czarne włosy były skręcone w węzeł na karku, zapięte dużą spinką. Miała na sobie makijaż jak zwykle, a jej ubrania nadawały się do biura. Jego ojciec wyglądał na mniej więcej gotowego na pole golfowe, ale kiedy nie? "Jesteś gotowy?"

Zakłopotanie zaświtało na twarzy Harry'ego. "Co?"

"Pizza?" uśmiechnęła się.

Aha, no właśnie. Pizza. Przez jakąś godzinę Harry właściwie zapomniał o katastrofie poprzedniej nocy.

Ojciec spojrzał na niego z uśmiechem, ale był to uśmiech, który sprawiał, że wyglądał na starszego, niż Harry do tej pory go postrzegał. Nagle mógł wykryć siwiznę w jego włosach i więcej niż zwykle zmarszczek wokół oczu.

"W porządku, chodźmy" - powiedział, nie mogąc wymyślić powodu, dla którego nie miałby tego zrobić. Jego rodzice wydawali się dość spokojni.

"Wspaniale," zaintonowała jego mama i wstali z kanapy. Harry odwrócił się, kierując się z powrotem w stronę, z której przyszedł. Poprzednia noc wydawała się być czymś więcej niż dwudziestoma czterema godzinami temu. Miał wrażenie, że minął rok. Od tego czasu został wrzucony w chorobliwą sferę niepokoju, znalazł odwagę, by kupić lubrykant i prezerwatywy w sklepie, stoczył fizyczną walkę i faktycznie uprawiał seks - z facetem. I to nie byle jakim facetem. Louis Tomlinson ze wszystkich facetów.

"Może nas podwieziesz, Harry?" zaproponowała jego mama, gdy wyszli na podjazd.

Podniósł na nią brew. "Dlaczego?" Nie jeździli razem od miesięcy, a zwykle jeśli to robili, to w srebrnym Mercedesie jego mamy w niezmąconej ciszy.

"To będzie zabawa, kochanie!" Zaświergotała niepokojąco energicznie. "Zobaczmy postępy, odkąd dostałeś prawo jazdy". Skwitowała, gdy już przetworzyła jego i jego ojca niewzruszone spojrzenia. "Och, nie bądź taki nudny. Bardzo bym chciała, żebyś prowadził, kochanie".

"Dobrze," powiedział, potrząsając głową. To była oczywista próba zrobienia przez nich czegoś fajnego razem. Bardzo, bardzo słaba. To było głupie, ale Harry nie mógł odmówić jej tej okazji. Wyglądało na to, że jego ojciec też nie mógł, choć obaj wiedzieli, że to było sztampowe.

Jazda była z początku spokojna, Harry skupiał się na drodze i starał się nie popełniać błędów, na które tata niechybnie udzieliłby mu instrukcji. Jego matka omawiała menu, czytając je ze swojego telefonu, a ojciec nucił bezinteresownie z tylnego siedzenia. Niezwykle spokojna atmosfera została przełączona z powrotem do bardziej powszechnej kłótni, gdy wyszło na jaw, że mama Harry'ego przez pomyłkę czytała menu z niewłaściwej pizzerii.

"Możecie pójść", powiedział Harry, podrzucając ich przed parkingiem. "Przyjdę zamówić za sekundę".

Obaj skierowali się do środka, a Harry'emu udało się zaparkować równolegle, mimo echa nieporozumień rodziców między uszami. Wszedł do środka, znajdując restaurację jest zajęta. Była to najpopularniejsza pizzeria w mieście, a więc Harry nie był zaskoczony, mimo że był to poniedziałek. Znalazł rodziców, wcinając się przez ich sprzeczkę.

Bloodsport | TłumaczenieOnde as histórias ganham vida. Descobre agora