Rozdział 1. Siła wyższa

5 0 0
                                    

13.07.

Łzy w oczach. Na twarzy, brodzie. Znów wróciłam do tego momentu. Punktu wyjścia, a może i wejścia? Do czegoś nowego, na pewno nie znanego. Chcę się bardzo uspokoić, dotrwać do jutra. Przecież jutro będzie dobrze. Wiecie dlaczego? Nie będę z tą suką sama. Znowu mnie rozrywa od środka, i nie chce przestać, chcę mnie całą. Na własność. Opieram się, próbuję żyć normalnie. Znaleźć pracę. Tak! Wyobrażam sobie to w głowie. Scenariusz przyszłości. Nie idealnej, ale dobrej przyszłości. Znośnej.

Mam brudne okulary. Nie za dobrze przez nie widzę. I to nie przez wadę wzorku. Kurczowo chcę się czegoś trzymać.  Trzymam. Mój jedyny ratunek. Jeden z niewielu powodów dla których jeszcze chce funkcjonować. Dla którego chcę otwierać okna aby wpuścić trochę powietrza, wychodzić z domu, patrzeć w niebo, czuć się bezpieczna.

On. Zasługuję na kogoś lepszego. Na pewno nie na moje kłamstwa. ,,Wszystko okej? Coś się stało?"

Boże, on zasługuje na szczęśliwe życie, szczęśliwą kobietę u jego boku, szczęśliwą rodzinę. Spokój w głowie. Ja tego nie daje.

Najgorsze w tej sytuacji? Nie mogę zdzierżyć sytuacji w której do mojej głowy wraca jego obraz, u boku kobiety której twarzy niestety nie mogę sobie wyobrazić. Ale uśmiechają się do siebie, to pewne.

W tym pięknym wyobrażeniu nie znajduję również siebie, mojej sylwetki, żadnej cząstki mnie. Ani tego co ze mnie pozostaje. Widzę 2 osoby, szczęśliwe. To na pewno nie ja.

Oczywiście przy nim jestem kimś wyjątkowym. Ale czy on czuje się wyjątkowy przy mnie? Czy dam mu tyle szczęścia w przyszłości? Czy będę w stanie?

Nie wiem. Nigdy nie byłam niczego pewna.

Tym razem jest inaczej. Przyszła znów do mnie. Każe mi zaplanować jedną rzecz. Zmusza mnie tylko do określonych czynności. Chce żebym się poddała. Po tylu latach, chcę żeby to był punkt kulminacyjny.

Była przy mnie tyle razy, Odwiedza mnie zawsze, zawsze gdy chcę iść dalej. Gdy zostawiałam za sobą momenty, gdzie kładłam kawałki serca w miejscach, przy osobach które musiałam opuścić,  żeby iść dalej. Nie zawsze było to porzucenie z wyboru. Tak zwana siła wyższa.

Chcę udawać. Chcę zobaczyć jak moja siostra dorasta, zdaje prawo jazdy. Chcę zobaczyć jak moja przyjaciółka wychodzi za mąż, ujrzeć wzruszenie w oczach mamy gdy zobaczy swojego wnuka.

Jego uśmiech, gdy udaję mu się pobić kolejny rekord, gdy przezwycięża kolejną słabość.

Chaotyczność. W głowie nieprzerwanie od dawna. Nigdy nie znalazłam odpowiedzi jak ją zatrzymać, kiedy albo jak powiedzieć stop.

Kiedyś pomagały mały ryski na ciele, powodowały na chwilę skupienie na czymś odległym. Na uczuciu, że przez mała szparkę, która dzieliła ciało a świat zewnętrzny, wydobywa się cały ból który kumulował się w środku.

Dzisiaj. Kryształy. Ale nie te piękne, białe jak płatki śniegu spadające w grudniowy zimowy wieczór . Ani te liście, zielone jak liście konwalii w majowy poranek.

Zwykłe twarde, zaokrąglone w brzydkim tekturowym pudełku. Brzydkie ale jednak magiczne.

Czy coś brzydkiego może być magiczne? 

16.07.

Nigdy nie byłam niczego pewna. Nie przeżyłam dnia z myślą, że dzisiaj wszystko mi się uda. Wątpliwości to chyba cząstka naszego życia. Na pewno nie tylko mojego.

Ostatnio przeczytałam, że niektórzy ludzie nas nie chcą, ale trzymają nas przy sobie, bo wiedzą, że zostaniemy. Zazwyczaj zbytnio nie ruszają mnie takie „teksty". Dlaczego? Uważam się za osobę, która doskonale wie co się z nią dzieje, i wie, że trudno żeby coś się w niej zmieniło.

Gówno wiem. To kropla w morzu informacji, o których nie mam najmniejszego pojęcia. Boję się wody. Chyba dlatego, że nigdy nie nauczono mnie pływać. Czy odbiło się to na moim życiu codziennym?

Nie poświęcono mi chwili uwagi, żeby nauczyć mnie tej czynności. Jak mam w takim razie płynąć przez życie, nie bojąc się, że w pewnym momencie pochłonie mnie głębia, zachłysnę się i zacznę się dusić?

Wracając. Wczorajszy dzień. Przykuła moją uwagę, pewna sytuacja. Pewna twarz. Pewne zachowanie. A może jej brak?

Myślałam, że nie spotka mnie nigdy sytuacja. Zawsze starałam się być ostrożna. Ocenienie przez pryzmat ciała.

A chciałam tak nie wiele. Zobaczyć znów te oczy. Równie błyszczące, w których mogłam zobaczyć uczucie nie do opisania.

Uczucie do mnie, na mój widok? Czy wyśniłam to sobie?

Brak. Skończyło się. Mija tak ulotnie. 

18.07.

Tęsknota. Zawsze stawiałam ją blisko przy Zazdrości.

Nie dlatego, że są w jakiś stopniu do siebie podobne. Wywołują u mnie bowiem podobne emocje, doznania. Odczuwając je, zachowuję się podobnie.

Zawsze zastanawiało mnie życie pośmiertne. Myśl czy osoby które mnie opuściły, siedzą właśnie w pokoju w którym przebywam, i patrzą co robię. A może są właśnie przy osobie, której najbardziej jej brak w tamtym świecie.

Bardzo chcę wierzyć, że jest coś innego. Daję mi to nadzieję. Na nowe lepsze życie. Później.

Albo może już niedługo.

Może nie mogą zobaczyć swojej żyjącej rodziny, słyszą jedynie ich głos, szloch tęsknoty. Za wszelką ceną chcą dać jakiś znak, ale na marne.

Czas próby. Możliwa jest opcja, że tam wcale nie jest łatwiej niż tutaj. Przypuszczalnie jeszcze trudniej. Toczy się „życie" bez najbliższych, czas staję się jedną monotonią, nie widzą innych perspektyw, bowiem nie chcieli tam trafić. Chcą innego losu.

Znajome, prawda?

15:51

Całkowita obojętność. Kiedyś myślałam, że nie może być taka najgorsza. Gdy właśnie mnie dopadła, uzmysłowiłam sobie chyba najważniejszą kwestię. Nic mnie już tak naprawdę nie ratuję.

Szczerze powiedziawszy, chyba już dawno nic nie ratowało. Byłam przekonana, że osoba może nadać sensu mojemu życiu, że wzbudzi we mnie chęci do wzięcia życia w swoje ręce i zrobienia z niego czegoś pożytecznego. Tak było, ale tylko na moment. Potem wszystko wróciło ze zdwojoną siłą.

Pomyślicie, jesteś zbyt leniwa. Wymyślasz kolejny powód, żeby ludzie się Tobą zainteresowali.

Nie będę zaprzeczać. W większości sytuacji tak jest. Ale nie chcę być ofiarą, nie chce współczucia, czy bycia w centrum uwagi.

Wydaje mi się, że oczekuje jednej reakcji. Zauważenia przez kogokolwiek, że coś nie gra. Sama sobie nie poradzę.

Co jest trudnego w poproszeniu o pomoc?

Gdy moja kuzynka popełniła samobójstwo ubiegłego roku, uświadomiło mi to, że okazuje się to równać z zaryzykowaniem uraty życia. Cholernie trudne.

U mnie? Szczerze powiedziawszy nie doszłam do tego momentu, żeby wiedzieć. Usprawiedliwiam to, brakiem pieniędzy na specjalistę. Gonitwa myśli, których nie umiem uporządkować, co spowodowałoby że nie wiedziałabym od czego zacząć. Słowa.

„Jakie ty masz problemy?" „Cały dzień tylko leżysz, masz wszystko co chcesz, czego Ci brakuje?"

Brakuje mi spokoju. W środku. Czy to wada? Nie umiem uzewnętrzniać tego co czuje?

Jedynie co by ujrzeli to ciemność. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 26, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jestem złym człowiekiem.Where stories live. Discover now