1. Kai Wood to dupek

42 2 0
                                    

Obudziłam się czując zapach naleśników. Uśmiech zagościł na mojej twarzy wiedząc, że zostały zrobione przez mojego tatę. Po śmierci mamy bardzo starał się uszczęśliwiać mnie i Will'a najmniejszymi rzeczami.

Zeszłam na dół w piżamie a śniadanie było już na stole. Szybko pochłonęłam swoją porcję i udałam się do pokoju mojego młodszego brata, aby go obudzić.

Jak wielkie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam go już ubranego.

-Co stało, że Will Harris wstał tak wcześnie? Dostałeś olśnienia by w końcu przestać być największym śpiochem na świecie? – zapytałam ironicznie.

-Bardzo zabawne. Tak się składa, że dziś muszę być wcześniej w szkole, zapomniałaś? Powiedziałaś, że zawieziesz mnie bo mamy wycieczkę.

Cholera. Zapomniałam. Tydzień temu obiecałam to Willowi.

Pobiegłam szybko do kalendarza. Wszystko się zgadza. Był 9 października, czyli dzień wycieczki Will'a do oceanarium.

Za piętnaście minut musieliśmy wyjechać a ja byłam nieogarnięta. Wbiegłam do swojego pokoju i szybko ubrałam czarne mom jeansy oraz czerwoną bluzę. Zrobiłam szybki makijaż zakrywający moje niedoskonałości. Włosy związałam w koka ponieważ nie miałam dziś siły z nimi walczyć. Ostatni raz spojrzałam w lustro.

To zdecydowanie nie był mój dzień.

Zbiegłam na dół gdzie czekał na mnie brat i ubrałam czarne conversy. Wsiedliśmy do mojego auta i ruszyliśmy.

~~~~

Droga minęła przyjemnie. Kiedy dojechaliśmy mój brat wyszedł z auta i się ze mną pożegnał.
Odjechałam a po kilkunastu minutach byłam na parkingu swojej szkoły. Nagle cała energia, której i tak nie było wiele, ze mnie wyparowała, gdy zdałam sobie sprawę, że kolejne kilka godzin spędzę w tym miejscu.

Kierowałam się do drzwi gdy zobaczyłam Kai'a Wooda. Ten dupek jak zwykle stał ze swoimi kolegami niedaleko wejścia.

Udałam, że go nie zauważyłam, lecz on i jego przyjaciele mnie zobaczyli.

-Zawsze zadziwia mnie to, że z każdym dniem wyglądasz coraz gorzej. - usłyszałam kpiący głos Wooda.

Wywróciłam oczami i pokazałam mu środkowy palec. Naprawdę miałam po dziurki w nosie jego dziecinnych komentarzy.

Otworzyłam swoją szafkę i odłożyłam tam niepotrzebne rzeczy. Nagle zza rogu wychyliła się Sophie. Była moim całkowitym przeciwieństwem z wyglądu. Miała jasną karnację i blond włosy. Czarny top i spódniczka idealnie wyglądały na jej szczupłym ciele. Ja za to miałam brązowe włosy i oczy oraz oliwkową karnację. Moja figura nieco odbiegała od tej, którą miała moja przyjaciółka. Miałam szersze biodra oraz bardziej widoczne wcięcie w talii, a mój brzuch nie był tak płaski jak jej. Mimo to i tak siebie zaakceptowałam. Thompson była niewiele wyższa ode mnie. Miała około 170 centymetrów wzrostu a ja 166. Jej usta były nieco większe niż moje, czego cholernie jej zazdrościłam.

-Cześć Mary. Nowa bluza? – zapytała blondynka.

-Właściwie to znalazłam ją dziś w szafie. Zapomniałam o jej istnieniu. – uśmiechnęłam się a wtedy zadzwonił dzwonek na lekcję. – wpadniesz do mnie po szkole? – spytałam, a w głowie miałam milion pomysłów na to co mogłybyśmy robić z Soph.

-Jasne, jeśli to nie będzie kłopot dla twojego taty. – powiedziała, a ja upewniłam ją, że to nie jest żaden problem.

Pierwszą lekcją była fizyka, której szczerze nienawidziłam. Może moje nastawienie byłoby inne, gdyby ta stara baba nie brała mnie ciągle do odpowiedzi! Jaki sens pytać osobę, która nic nie potrafi?

UNEXPECTEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz