2. Kolejny kretyn do kolekcji

16 0 0
                                    


Obudziłam się w swoim hotelowym pokoju. Otworzyłam leniwie oczy. Rozejrzałam się po pokoju i ujrzałam Matthew, mamę i... James'a. Tak, wiem, że go nie znam i nie powinnam oceniać, ale... wkurza mnie jego twarz. Poza tym zakładam, że charakter też ma do dupy. Nie chce być jego siostrą przyrodnią. Nie powinnam się tak martwić, mama miała już kilku narzeczonych, ale z tym całym Matthew jest inaczej. Mam bardzo złe przeczucia, że to jednak "ten jedyny".

Spojrzałam na James'a. Powinnam przyzwyczajać się do jego widoku, w końcu  będziemy razem mieszkać. O NIE! A co jeśli będę miała z nim pokój?! Nie zniosłabym tego!

- Lydia słońce, jak się czujesz? Wszystko dobrze? Nieźle nas wystraszyłaś. - powiedziała moja matka lekko zdenerwowanym głosem.

- Mnie też wystraszyłaś, chciałem wzywać karetke, ale Helen mnie powstrzymała. - odezwal się Matthew.

- Wszystko w porządku, po prostu... zdziwiłam się... - odparłam. 

Nie chciałam ich niepokoić. Często zdarzają mi się takie sytuacje. Często mdleje w stresujących sytuacjach takich jak ta. Mama o niczym nie wie. Powinnam jej powiedzieć, ale wysłałaby mnie do lekarza na badania, a przecież to nic takiego. Mam tak od dawna i jakoś żyje. Martwię się, że przez tą sytuacje jednak mnie do tego lekarza wyśle. Nienawidzę lekarzy. Przerażają mnie, BARDZO. Niektórzy boją się klaunów, inni pająków, a jeszcze inni ciasnych pomieszczeń. Ja boję się lekarzy.

- Rozumiem, że to pewnie dla ciebie trudne... - kontynuował Matthew. - Ale spodoba ci się w Nowym Jorku.

- Dlaczego to wy nie możecie się przeprowadzić do nas?

- Skarbie, Matthew ma dużo większe mieszkanie niż my dom, u niego się zmieścimy, będziesz miała swój własny pokój i to świetna lokalizacja. Wszędzie blisko. Zapomniałam jeszcze wspomnieć o tym, że będziesz chodzić z James'em do prestiżowej prywatnej szkoły. - kontynuowała swoją wypowiedź kobieta zwana moją matką.

- Ale mamo, proszę. - próbowałam ją jakoś przekonać, ale bez rezultatów.

- Żadnego "ale" Lydio!

- Helen, spokojnie, nie denerwuj się tak. - wtrącił się Matthew.

- Czy możecie wszyscy wyjść?! - wykrzyczałam.

Wszyscy bez słowa opuścili pomieszczenie. Wszyscy z wyjątkiem James'a.

Spojrzałam na niego wściekła. Matko jak ten człowiek mnie irytuje.

- A ty co? Nie usłyszałeś?!

- Nie denerwuj się tak, zaraz wychodzę. Chciałem ci tylko dać radę. - odparł.

- Radę?! Ty? Niby co mi chcesz powiedzieć?

- Nie stawiaj im się tak. Wszystko zaplanowali. Twój pokój już jest gotowy. - mówił to z wyraźnym rozbawieniem.

- Co zrobili?! 

Nie odrywałam wzroku z chłopaka. Chyba poczuł się nieswojo, ponieważ chrząknął i bez słowa opuścił mój hotelowy pokój rzucając mi tylko lichę "sama zobaczysz".

Moja rodzicielka właśnie zniszczyła mi całe życie i nie raczyła mnie wcześniej poinformować o takiej zmianie. Nie zdążyłam sobie tego przetrawić w domu. Dobra, nie jest tak źle. Musimy wrócić się spakować. Będę mogła pożegnać się z przyjaciółmi i spędzić ostatnie dni w swoim domu. Domu, w którym spędziłam całe życie. Boli jak o tym wszystkim myślę.

Przebrałam się w nowe ubrania, umyłam się i uczesałam włosy. Kiedy wyszłam z pokoju do salonu, dostrzegłam na kanapie Helen. James i Matthew musieli już wyjść, ponieważ nie dawali oznak życia oraz ich nie widziałam.

Vous avez atteint le dernier des chapitres publiés.

⏰ Dernière mise à jour : Jul 10, 2022 ⏰

Ajoutez cette histoire à votre Bibliothèque pour être informé des nouveaux chapitres !

Stay with me princessOù les histoires vivent. Découvrez maintenant