Płomyczek

510 29 212
                                    

Kaeya obudził się z rozczochraną fryzurą w łóżku w chatce na Dragonspine, był nagi a obok niego również bez ubrań leżał Albedo pogrążony we śnie. Niebieskowłosy uśmiechnął się na ten widok i wstał lekko się przeciągając. Wczorajsza noc była intensywna, ślady z ich wczorajszych igraszek przewijały się po całym laboratorium. Zaczęło się na podłodze a później robili już to wszędzie, stoły alchemiczne, komody a nawet regał z herbem rycerzy który alchemik dostał jako nagrodę za swoje działania. O dziejach tej nocy przypominały Alberichowi jego nadgarstki które miały czerwony ślad z powodu Kreideprinza który związał mu je wczoraj paskiem. Kapitan postanowił zrobić śniadanie dla swojego ukochanego więc poszedł do "kuchni" a raczej zagraconego pomieszczenia które miało w rogu palnik na którym można było coś przygotować. Rycerz nawet nie kłopotał się szukaniem swoich ubrań wiedział że są gdzieś rozrzucone najpewniej w pierwszym pokoju od wejścia ale w tej chwili Kaeya chciał być dobrym chłopakiem i zrobić śniadanie dla Albedo. Niebieskowłosy przygotował więc swoją specjalność jego sławne Fruity Skewers. Niestety tym razem mężczyzna nie mógł marynować mięsa w swoim ulubionym drinku jak to zazwyczaj robi więc musiał z ogromnym bólem serca musiał użyć soku z winogron. Po pewnym czasie chłopak dumnie trzymał w swojej ręce duży talerz szaszłyków, skończył w perfekcyjnym czasie bo alchemik właśnie się obudził. Alberich wkroczył do sypialni z potrawą kusząc blondyna pięknym owocowym zapachem dania. Kreideprinz ochoczo wziął talerz od rycerza kładąc go na łożu. Albedo wziął pierwszy kęs wydając z siebie pomruk zadowolenia na co kapitan się zaśmiał. Chłopakowi przeszła przez głowę myśl że chciałby codziennie się tak budzić w towarzystwie kochanka oraz dobrego jedzenia. Tak to byłoby idealne dla Kreideprinza. Kaeya wyciągnął rękę po szaszłyka po czym wziął kąsek nieco się przy tym skrzywiając, potrawa była całkiem smaczna ale mężczyzna uważał że zazwyczaj robił ją lepiej jak miał pod ręką alkohol. Uwadze alchemika nie umknął czerwony ślad na nadgarstku Albericha gdy ten brał jedzenie. Trochę to go zmartwiło więc zapytał:

- Kaeya, co się stało z twoim nadgarstkiem?

- To nic takiego Bedo, wczoraj związałeś mi ręce paskiem i została mi pamiątka- powiedział wyższy pokazując dla blondyna obie ręce

- Przepraszam- szepnął Albedo

- Nic się nie stało za parę dni zejdzie- machnął ręką Kaeya

- Mhm...- mruknął blondyn

Obaj mężczyźni zjedli śniadanie przygotowane przez kapitana oraz uznali że pora wreszcie szukać ich ubrań. Jednak gdy tylko alchemik wstał z łóżka jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa i prawie się przewrócił ale na szczęście silne ramiona kochanka go złapały. 

- Mówiłem żebyś się przygotował przed?- odezwał się żartobliwie kapitan

- Niczego nie żałuję- oznajmił niższy i wyrwał się z ramion Albericha próbując zrobić następny krok

- Uważaj Bedo!- krzyknął kapitan po raz kolejny ratując Kreideprinza przed upadkiem

Albedo zrezygnowanie westchnął co spotkało się z subtelnym śmiechem ze strony niebieskowłosego. Rycerz pocałował blondyna w czoło oraz wziął go na ręce w stylu panny młodej prowadząc ich do jednego z pokoi w którym według Kaeyi znajdowały się ich ubrania. Mężczyzna oparł niezadowolonego alchemika o ścianę a on sam poszedł szukać odzieży.

Jean została poinformowana co się stało wczoraj, na początku nie chciała w to wierzyć myśląc że to jakiś chory żart ze strony Rosari lecz gdy jej zeznania potwierdził Diluc i jej siostra Barbara wiedziała że to prawda. Nie dość że rycerze mieli dużo pracy z powodu zniszczeń wywołanych zamiecią to teraz dochodziła sprawa alchemika oraz kapitana. Kobieta postanowiła nie mówić jeszcze informacji o dwójce w górach, jedynie co powiedziała dla publiki to że są bezpieczni. Teraz pozostało czekać na przyjście Kaeyi i Albedo do Mondstad aby wymierzyć im sprawiedliwość. Jak tylko złapie podejrzanych to osobiście przeprowadzi cały proces karalny, postanowiła blondynka. W prawdzie w sytuacji takiej jak ta powinna wysłać list do Grand Master Varki i to on musiałby prowadzić całą sprawę ale Jean nie słyszała od oddziału mężczyzny przez bardzo długi czas. Grupa nie odpowiedziała na żadną wiadomość więc rycerze powoli porzucali nadzieję że jeszcze od nich usłyszą. Gunnhildr starała się nie przejmować opinią innych i dalej nosiła tytuł Acting Grand Master chociaż ludzie coraz częściej o tym zapominali i traktowali ją jak stałą szefową knights of favonius. Jean położyła się na biurku ziewając przez cały stres związany z szkodami wywołanymi przez okrutny żywioł oraz jej młodszą siostrą która biedna musiała zobaczyć coś tak obrzydliwego nie spała. Dziewczyna była tak blada i roztrzęsiona jak jeszcze kobieta nigdy jej takiej nie widziała. Na Dilucu sytuacja na Dragonspine również odcisnęła swoje piętno chociaż barman nie chciał się do tego przyznać. 

Ogień zimną nocą[]Kaebedo[]Where stories live. Discover now