Rozdział 56

13 3 0
                                    

Perspektywa Toma

Gdy tylko z rodziną pojawiłem się w posiadłości swojego najmłodszego brata. To od razu wraz z Justinem wziąłem go na bok, ponieważ ten powinien się nam wytłumaczyć. Na co ten, że przecież to nie on się spodziewa tylko jego synowie. A ja uznałem, że to przemilczę, ponieważ nie mam już do niego na  prawdę siły. A reszta się z tego śmiała. Ale jak dla mnie to nie ma się czego śmiać. Chociaż nie powiedziałam tego na głos. To wiem, że reszta miała z  tego na prawdę znakomity ubaw. Gdy skończyliśmy o tym rozmawiać to dowiedzieliśmy się w których pokojach będziemy spali. I gdy tylko Martin nam je pokazał to się ewakuował. Jakby się obawiał dalszej rozmowy. A Regi się z tego śmiał. 


Perspektywa Justina

Gdy wszyscy byliśmy rozpakowani to zeszliśmy na dół. Gdzie młodzież udała się do ogrodu. A ja z resztą sobie rozmawiałem. Na szczęście młodsi spali. Ale nie trwało to długo, ponieważ rozniósł się płacz. I to mi się właśnie nie podobało. Ale musiałem przyznać, że wszystkim rację, że ci mają mocne płuca i widać, że mają również wiele radości z powodu tego co się dzieje. Ale to już zupełnie inna historia. 


Perspektywa Axela

Gdy weszliśmy do ogrodu to zaczęliśmy rozmowę. Chociaż dobrze wiedziałem, że pewne osoby chętnie by porobiły co innego. Ale nie mogą, ponieważ mieliby z tego powodu kłopoty. A widać, że tego na tą chwilę nie chcieli co mnie na prawdę cieszyło. Ale śmieje się, że zawsze mogło być gorzej. Ja przynajmniej wiem co robi młody i wraz z bliźniakiem nie musze się martwić czy nie zostaną rodzicami. Za to zapytałem się reszcie Abraxasowi, Diegowi, Markowi i Jackowi kiedy oni się postarają. Ale ci mi na to nie odpowiedzieli. Ale jakoś za bardzo nie byłem zaskoczony z tego powodu. Po jakimś czasie pojawił się skrzat z informacją, że za chwilę ma zostać podany obiad.


Perspektywa Markowi 

Na szczęście posiłek minął szybko. I wtedy mogliśmy udać się dalej do ogrodu. Tam dowiedziałem się, że rodzice Cedrika i Oliviera nie wiedzą, że zostaną dziadkami. I jakoś nikt się tym nawet nie przejmuje, ponieważ ci podjęli, że tamci nie zasługują na miano dziadków. A ja nie wiedząc czemu dobrze wiedziałem, że ci mają rają. I na ich miejsce to samo bym uczynił.


Perspektywa Nathana

Nawet jeśli by próbowali się z nami skontaktować. To i tak, im by to nie wychodziło. I to mnie właśnie najbardziej w tym wszystkim cieszy. Chociaż nie powiedziałem tego na głos, ponieważ dobrze wiedziałem, jakby się to skończyło. Po jakimś czasie udaliśmy się do jadalni na kolację. Po skończonym posiłku od razu poszliśmy spać.

Harrison Riddle IIIWhere stories live. Discover now