Przesłuchanie

110 11 8
                                    

Śmiech. Brzdęk metalu. Skalpel. Atak. Obrona. Gniew. Cios. Uderzenie. Następne. Upadek. I jeszcze jedno. Krew. Kopniak...

- Uderzyłem go. Uderzyłem go mocno, Greg. - John Watson po wypowiedzeniu tych słów, wraca do zdarzeń sprzed kilku godzin.

Są w szpitalu. On, Sherlock, Culverton i jego córka. Sherlock jest na głodzie. Narkotykowym głodzie. John kompletnie nie wie co wstępuje w jego byłego współlokatora. Sherlock po kryjomu bierze skalpel z tacki, która stała na małym stoliku.

- Przestań się śmiać! - krzyczy. - Przestań się ze mnie śmiać!
- Ale ja się nie śmieje, panie Holmes. - Odpowiada mężczyzna.
- On się nie śmieje, Sherlock. - Potwierdza John.

- Śmiejesz się ze mnie! - krzyczy ponownie i wyciąga rękę z ostrym narzędziem w stronę Smitha.

- Wiedziałeś, że weźmie skalpel? - Pyta Greg.
- Oczywiście, że nie, do cholery. - John jest zły sam na siebie. Jest wściekły za to co zrobił swojemu przyjacielowi. Właściwi to zastanawia się czy wciąż może go nazywać przyjacielem. Nie było go przy Sherlocku, kiedy ten go potrzebował. Nie było go, kiedy brał narkotyki. Kiedy cierpiał. I jeszcze... to pobicie. John nie mógł sobie tego wybaczyć, a wspomnienia sprzed kilku godzin, wciąż nawiedzały jego umysł.

John szybkim ruchem łapie Sherlocka za rękaw. Drugą ręką wykonuje silne uderzenie w okolicy nadgarstka, tak by mięśnie dłoni się rozluźniły. Sherlock wypuszcza metalowy przedmiot na ziemię z głuchym brzdękiem. John łapie detektywa za jego płaszcz i przyciska do ściany, tak, że Sherlock uderza w nią swoją głową.

- Co ty robisz! Obudź się! - Krzyczy wściekły Watson, potrząsając Sherlockiem. - Myślisz, że to jedna z twoich, cholernych gier!? - Były wojskowy wcelowuje pięścią w twarz Holmesa. Trafia. Kolejne uderzenie. Ponownie celne. Sherlock osuwa się po ścianie. Z jego nosa sączy się krew. Tak samo z łuku brwiowego. Jest rozcięty. Leży na posadzce i próbuje uchronić się przed kolejnym kopnięciem.

- Czy mogliśmy przewidzieć, że tak się stanie? - Kolejne pytanie od Lestrade'a. John zastanawia się, co odpowiedzieć. Czy gdyby wcześniej wiedział, że z Sherlockiem jest źle, stałoby się to, co się stało? Czy gdyby nie obwiniał Sherlocka o śmierć swojej żony, stałoby się to, co się stało?
- Niedawno zabił Magnussena. Wiedzieliśmy, że to w końcu nastąpi, ale nie przejmowaliśmy się tym, bo było zabawnie. - Johnowi przypominają się stare czasy. Wszystkie sprawy, sprzeczki, dąsy, ekscesy Sherlocka i miłe chwile. I jego myśli znowu wracają do szpitala.

Do kostnicy, w której przebywali, wbiega kilku pielęgniarzy. Siłą odciągają Johna od poobijanego Sherlocka. Holmes leży na podłodze. W okół niego, na płytkach, widać sporą ilość krwi, która zdążyła skapnąć z rozciętego łuku brwiowego oraz obitego nosa.

- Tylko bez przemocy, proszę. - Odzywa się Culverton.

Sherlock podnosi lekko głowę. Z ust cieknie mu ślina pomieszana z krwią.

- Nie, niech robi co chce. - Mówi słabym głosem. - Ma prawo. Zabiłem jego żonę. - po tych słowach spogląda na Johna, który ciężko oddycha i z zaciśniętymi w pięści rękoma stoi kilka kroków od Sherlocka.

- Tak, zabiłeś. - Odpowiada półszeptem. Ból w jego głosie jest nie do zniesienia. Detektyw nie daje sobie z tym rady. Obwinia siebie za śmierć Mary.

Greg wyłącza urządzenie do rejestrowania dźwięku, tym samym kończy przesłuchanie.

I hurt you, please forgive me - Johnlock PLحيث تعيش القصص. اكتشف الآن