🇵🇱

30 3 0
                                    

Kiedy w Planicy nareszcie zgasną światła, a zanim wszyscy rozjadą się do domów, zawsze odbywają się jakieś zgromadzenia. Po oficjalnej kolacji z menedżerami i sponsorami sportowcy organizują własne spotkanie, na które zapraszają przyjaciół lub bliskich, piją, tańczą i swobodnie bawią się na małej imprezie. Tym razem organizatorzy wybrali niszowy klub o niepowtarzalnym stylu w sercu Bawarii – Monachium.

"Co ja tu w ogóle robię?" – Ilya spytał siebie w myślach wysiadając z taksówki, patrząc na klub i sprawdzając, czy adres jest poprawny. Nie żeby nie ufał swojemu przyjacielowi, ale znając jego charakterek i skłonność do żartów, chciał się upewnić, że wszystko się zgadza. Jednak to, co zwróciło jego uwagę, to fakt, że musiało to być coś ważnego, ponieważ Manuel wydawał się dość...niepewny, kiedy go pytał czy zgodzi się przyjść. Niebieskowłosy mężczyzna wiedział, że to nie zdarza się często; ostatni raz kiedy widział swojego przyjaciela okazującego niepewność był w liceum, gdy dyrektor wezwał policję, bo ten pomalował samochód jednego z nauczycieli różową farbą w sprayu. Ilya potrząsnął głową, śmiejąc się w duchu. To był jeden z najlepszych zakładów, jakie kiedykolwiek obstawił. Zamyślony nie zauważył, kiedy ktoś szturchnął go w ramię i wciągnął do budynku.

- Stefan! - zaśmiał się i, jak już zorientował się co się stało, poklepał przyjaciela po ramieniu - Minęło trochę czasu od ostatniego spotkania, jak się masz?

- Dobrze, a ty? Nie spodziewałem się ciebie tutaj, planujesz dołączyć do kadry? – Kraft uśmiechnął się nieśmiało, szturchając go w bok – Czy to nie za późno? A może-

- A może nie powinieneś zadawać zbyt wielu pytań na raz, kochanie - zaśmiał się Michael, wyłaniając się zza swojego chłopaka - Założę się, że Ilya ma ważny powód, by tu być - mrugnął do starszego kolegi, który wyglądał na nieco zdezorientowanego.

- Oh? – Krafti odwrócił się i zauważył, że przez drzwi wszedł jeden z ich ukochanych współmęczenników z reprezentacji – Widzę widzę, chodź, napijemy się czegoś, bo zaraz uschnę!

Ilya nie miał czasu nawet pomyśleć o tym, co się dzieje, ponieważ coraz więcej ludzi zaczęło się wlewać przez frontowe drzwi. Wciąż nie zauważył mężczyzny, który kazał mu tu przybyć, mimo że był tak blisko, więc wtopił się w tłum i przeszedł do głównej sali. To jednak nie utrudniało specjalnie odnalezienia go, ponieważ raczej niewielu ludzi farbuje swoje sterczące na wszystkie strony włosy na elektryzujący, niebieski kolor.

Główna sala nie była zbyt duża, ale z pewnością wystarczyła, by zmieścić około stu osób. Odbiegały od niej dwa inne korytarze, prawdopodobnie prowadzące do innych wyjść czy coś takiego. Zauważył otwarty bar w kącie i zobaczył, jak kilku mężczyzn już tam siedziało, popijając piwo i pojedyncze shoty. Wszędzie były siedzenia zrobione z drewnianych palet, pokryte ładnymi skórzanymi poduszkami i pufami dla tych, którzy są zbyt zmęczeni, by nawet siedzieć. Wszystko tonęło w pomarańczowych światłach, co umilało atmosferę.

Zaledwie kilka chwil później poczuł, że ktoś chwyta go za rękę i znów jest ciągnięty do wejścia. Czy nikt na tej sali nie może po prostu uprzejmie poprosić go na stronę? To nie jest takie trudne! Przynajmniej tym razem Ilya wiedział, kto go ciągnie, nie jest tak łatwo zapomnieć uścisku swojego najlepszego przyjaciela, prawda?

- Nie wyjść na czepialskiego, Fetti, ale czy wstydzisz się pojawić ze mną na czas?  – spytał z przekąsem, opierając się plecami o ścianę – Jeśli tak, to nie powinieneś był prosić mnie o bycie twoją osobą towarzyszącą.

- Ja? Zawstydzony? Byłoby mi wstyd, gdybyś odmówił, bo to by znaczyło, że stchórzyłeś – odpowiedział nieco wyższy brunet, uśmiechając się szarmancko. - Nie chciałem cię stresować, wiem, że nie lubisz zatłoczonych miejsc...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 23, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Let's practice on each otherWhere stories live. Discover now