- Nathaniel, Boże, przepraszam - powiedziałem podnosząc się z chłopaka i ściągając z siebie bluze aby wytrzeć z niego napoje, chociaż trochę.

- Nic się nie stało - odparł z uśmiechem masując sobie tył głowy.

- Pokaż - nakazałem łapiąc chłopaka za policzki i przyciągając do siebie tak abym mógł obejrzeć czy nie rozbił sobie głowy- Boli?- zapytałem przyciskając tam gdzie wcześniej się złapał.

-Troszkę.

- Przepraszam Nathaniel, jakoś dzisiaj sobie nie radzę, odkupie ci ubrania, albo chociaż opłacę pralnie - powiedziałem chociaż moja podświadomość krzyczała żebym tego nie robił, bo nie wypłacę się do końca życia.

-Nie nie Vi, to w porządku, ja też nie patrzyłem gdzie idę- odpowiedział z krzywym uśmiechem łapiąc moją dłoń i delikatnie opuszczając ją na ziemię zanim zdążyłem zareagować.

Chłopak wpatrywał się przez dłuższą chwilę w moją twarz jakby próbował wyczytać ze mnie coś więcej, jakby chciał dotrzeć do najciemniejszych zakamarków mojej duszy.

-Ale możesz zabrać mnie na kawę - powiedział nagle przerywając kontakt wzrokowy.

-Huh?

-No wiesz na kawę i ciasto, kiedyś, oczywiście jeśli chcesz - dodał a ja wpatrywałem się w niego z otwartymi ustami.

-Oh, oczywiście, pewnie, ale jesteś pewny, że to wystraczy?

-Proszę o twój czas, a to chyba nawet zbyt wiele- odparł z uśmiechem na twarzy i przyjemnym ciepłem w oczach.

Milczeliśmy przez chwilę a nasze oddechy się mieszały i łączyły w jeden, czułem wzrok Jordiego na sobie i mimo że bardzo nie chciałem to mozolnie podniosłem się z ziemi podając rękę Nathanielowi.

-Trzymaj- powiedział wyciągając w moją stronę skrawek papieru- To mój numer, daj znać jak będziesz miał czas.

Pokiwałem posłusznie głową i zwróciłem się w stronę Jordiego który patrzył się na mnie z uniesionymi brwiami.

Podszedłem do niego jednocześnie patrząc na odchodzącego Nathaniela w stronę ciemnoskórej dziewczyny.

-Vincent?- mruknął blondyn wyciągając mnie z zamyślenia - Czy ty się właśnie z nim umówiłeś na " kawę i ciasto"? - zapytał z słabo ukrywanym niedowierzaniem w głosie.

-Mhm - odparłem i na chwilę obecną tylko tyle byłem w stanie z siebie wykrztusić.

-Jesteś gejem?

Spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami a on jedynie wzruszył ramionami, obróciłem się ponownie w stronę Nathaniela.

-Wlaśnie zacząłem to kwestionować.

-Ew- mruknął, ale po chwili się roześmiał - Chodź rudzielcu, bo nie wyrobimy się do 6.

5:28

  
Wspominałem już, że nienawidzę jeździć po nowym Jorku nocą, ale to czego zdecydowanie nienawidzę jeszcze bardziej to jeździć przez półtora godziny, w deszczu, w nocy, po Nowym Jorku.

Skończyliśmy sprzątać jakoś o 4 nad ranem, Nathaniel i reszta zespołu pojechali do domów po 1 w nocy, więc jakaś cicha nadzieja na podwózkę odjechała razem z nimi.

Jordie musiał jeszcze zostać i coś załatwić więc on też nie mógł mnie podrzucić

Jedyne plusy to takie, że rower mi się nie zepsuł i, że nie dostanę wpierdolu od jakiejś Karen z osiedla bo lało tak bardzo że nawet Karyny się pochowały.

I loved you in 1980 - BlWhere stories live. Discover now