02.

1.6K 76 3
                                    

Dzisiaj pierwszy dzień w szkole....niestety!

Mój budzik zadzwonił o 6.30 zresztą jak zawsze. Wstałam po kilku minutach i poszłam do łazienki. Wykonałam wszystkie "kobiece" czynności, które wykonuje każdy i do tego się pomalowałam (czyt. nałożyłam maskarę i czerwoną szminkę) i na czubku głowy zrobiłam niedbałą kokardę z włosów. Założyłam białą koszulę i na to czarną sukienkę, w której przez środek wiązana była kokarda w tym samym kolorze. I na koniec by dodać wisienki na torcie założyłam czerwone dodatki i tej barwy szpilki.

Z domu wychodzę o 7.40 bo jakiś debil ustalił, że mamy rozpoczęcie roku o 8.00 ;-;

Czekam na Jake'a już chyba 10minut! Jak się spóźnimy to go zabiję! Obiecuję! A ja zawsze słowa dotrzymuje.... Zaczynam z nerwów na niego chodzić w te i we w te po chodniku wsłuchując się w dźwięk odbijających się obcasów o kostki, którymi jest wyłożony chodnik. Wyznaczyłam już sobie z nudów rytm, w którym się poruszam... Tak wiem to jest trochę dziwne....? Trochę?! Serio trochę?! Okey, nie ważne....?

Słyszę dźwięk mojej komórki, więc ją wyciągam i czytam wiadomość od..... nie wiem kogo -.-


nieznany: Hej, masz może dzisiaj czas?


Aha okey? Nie będę odpisywać bo to pewnie jakiś kretyn sobie ze mnie jaja robi. Nagle przed moimi oczami widzę jak ten cały Harry i Jake podjechali czarnym Range Rover'em, a mi po prostu opada szczęka bo to z pewnością nie jest auto Jake'a. A z Harry'm nie będę wsiadała do auta pod żadnym pozorem. Po kilku chwilach gdy się nie oddzywałam i nie drgnęłam odezwał się ten, który został znienawidzony przeze mnie już przy naszym pierwszym spotkaniu.

- Wsiadasz, czy mamy Cię wepchnąć siłą?- pyta ta przebiegła żmija zwana inaczej Harry.

-Nigdzie z tobą nie pojadę.

-Czy ona zawsze jest taka wkurwiająca?- mówiąc to popatrzył na miejsce pasażera i z powrotem na mnie.

- Czasem potrafi się z nią dogadać.

-No wiesz co!- odwróciłam się od nich i zaczęłam zmierzać w kierunku szkoły z myślą, że się nie spóźnię, ale wszystko co dobre zawsze się kończy, prawda? Podjechali do mnie i nagle z auta wyskoczyła ta gnida i przerzucił sobie mnie sobie przez ramie tak jak worek ziemniaków.

-Puszczaj mnie!- wrzeszczałam i zaczęłam okładać go pięściami po plecach, ale to nic nie dawało tylko mogłam usłyszeć jak się śmieje i klepie mnie w tyłek za co dostał po głowie.

-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?!- krzyczę na niego gdy już mnie puszcza.

-Ciebie w samej bieliźnie....-zaczyna i do mnie podchodzi i oblizując wargi, a ja mało myśląc uciekam w stronę szkoły zostawiając tego pajaca w zdezorientowaniu. Po chwili zwalniam, ale coś, a raczej ktoś łapie mnie za łokieć i odwraca w swoją stronę. Szarpię się nie na żarty bo się go zwyczajnie boję. Zbliża swoją twarz do mojej oblizując ponownie usta, ale ktoś mu przeszkadza łapiąc go za ramiona i powalając na ziemię. W duch mu dziękuje i zastanawiam się dlaczego ktoś nieznajomy mi pomaga? Ten ktoś uderzył go z pięści w twarz i odwrócił się do mnie.

- Nic Ci nie jest?- pyta, a ja nic nie mówię bo jestem pod wrażeniem jego wyglądu. Wysoki blondyn z błękitnymi jak ocean tęczówkami i małymi, różowymi ustami przez, które z lewej strony przechodził mały, czarny kolczyk,który wyglądał po prostu BOSKO!

-Yyy mówiłeś coś? Zamyśliłam się.- powiedziałam trochę speszona bo odrobinę za długo się mu przyglądałam.

-Tak. Pytałem czy nic Ci nie jest. Więc?- spytał i dodał do tego piękny uśmiech.

SMS - Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz