Chociaż zapewniała ich, że nie jest zła, iż nie zwiedzili dogłębniej ruin, Teo nie mógł pozbyć się dręczącego niepokoju, który towarzyszył mu krok w krok od powrotu. Znał Hermionę Granger i wiedział, że czarownica żyła w nieustannej pogoni za wiedzą.

Dlatego od dłuższego czasu targały nim wątpliwości, czy kobieta przypadkiem nie żałuje, że wróciła wcześniej do domu.

Byli tak blisko prawdy. Odkryli ruiny Artakai — coś, nad czym pracowała przez lata — i mimo niebezpiecznych przeszkód, dowiedzieli się więcej o ochronnej magi Artakai niż mogli się tego spodziewać. Ta wyprawa mogła być przełomem w jej karierze badaczki magii...

Teo nie chciał być powodem, dla którego zrezygnowała z marzenia.

Zdawał sobie sprawę, że Draco również chciał odnaleźć skarb, ale wiedział, że jego pragnienie było bardziej zachcianką, niż faktycznie naukową ciekawością.

Jego bystre spojrzenie zatrzymało się na raporcie, na stosach badań rozłożonych na biurku, a ten widok sprawił, że poczuł w piersi tępy łomot serca. Silna dłoń Draco objęła bez słowa jego ramię, ściskając je pokrzepiająco.

Mimo że Nott nie wspomniał otwarcie o swoich obawach, Draco znał go wystarczająco dobrze, by wiedzieć co siedzi w jego głowie — bez oklumencji. Owinął ramiona wokół talii czarnowłosego i złożył na jego szczęce pocałunek.

Teodor poczuł nieprzyjemny dreszcz, gdy przypomniał sobie, w jaki sposób magia przesiąkła do jego wnętrza, jak jego ciało powoli poddawało się intensywnej sile.

Odwrócił wzrok od raportu.

Miał tylko nadzieję, że jeśli coś się zmieni, Granger da im znać. Ale nie był pewien, czy tak się stanie, skoro wiedziała, jak bardzo to doświadczenie nim wzruszyło.

Gdy wreszcie pojawiła się w salonie w pięknej sukni w kolorze leśnej zieleni, z odsłoniętymi ponętnymi nogami, zaschło mu w ustach. Uśmiech zagościł na jego twarzy, kiedy odprężył się znów w ramionach blondyna.

— Wyglądasz pięknie — oznajmił, wpatrzony w Hermionę.

— Oszałamiająco — dodał Draco, opierając podbródek na ramieniu Teo. — Chodźmy — podał dłoń Hermionie, a gdy ta zacisnęła na niej swoje drobne palce, jej oczy rozjaśnił blask.

*

Spodziewała się, że wszyscy będą się na nich gapić. Nie była zaskoczona tym, że czuła dreszcze na każdym skrawku ciała, kiedy kolejne pary oczu wodziły za nimi, gdy spacerowali spokojnie po Pokątnej.

Nie zdziwiłaby się również, gdyby artykuł o nich wylądował na łamach Proroka Codziennego, a także w Tygodniku Czarownica, opisując ich spotkanie jako skandalicznie. Na całe szczęście Hermiona miała czas, żeby się na to przygotować.

Wsunęła drobną rękę w dłoń Teo, który zaprowadził ją do popularnej restauracji przy głównej alei. Kiedy weszli do środka, a konsjerż przeprowadził ich przez kolejkę oczekujących, utkwiła wzrok w oczach Teodora, aby uniknąć gapiów.

Zdziwiło ją to, że ciekawscy ludzie dookoła nie przeszkadzali jej tak bardzo, jak zakładała.

Dłoń Draco spoczęła na dolnej części jej pleców, dodając jej tym samym otuchy i ciepła. Jej serce zabiło mocniej w piersi.

Niech się gapią. A jeśli muszą, niech osądzają —miała to gdzieś. Była na randce z dwójką fascynujących czarodziei, nie miała zamiaru psuć sobie tego wieczoru.

— W porządku? — mruknął Draco wprost do jej ucha, a jego palce musnęły delikatnie jej kręgosłup.

— Jak najbardziej — odparła, posyłając mu szczery uśmiech.

[T] Ruiny ArtakaiWhere stories live. Discover now