Do gościa

17 0 0
                                    

20 czerwca, 1952

Vinorazio odbywało się co piątek, w zapyziałym akademiku, po którym było widać powojenną biedę. Z łatwością trafiłem do pokoju nr. 13 pamiętając szczegółowe wskazówki Isabelli. Słyszałem bicie własnego serca krążąc po korytarzu i wbijając paznokcie w dłonie. Nie wiedząc czemu, nie potrafiłem zapukać, ani nawet zbliżyć się do odrapanych drzwi. Nie miałem się czym stresować, a jednak przerażała mnie wizja ludzi, wśród których zaraz miałem się znaleźć. Ponowne spotkanie z dwoma nowymi znajomymi nie było złe. Powiedziałbym nawet, że oczekiwałem go z przyjemnością. Nie wiedziałem jednak, czego się spodziewać po zgraji studentów-poetów. Przekonałem się już nieraz, że artyści bywają specyficzni.
"Co mi tam" pomyślałem, sfrustrowany swoją przesadną medytacją. Nacisnąłem pozłacaną klamkę i otworzyłem drzwi.
Towarzystwo było zebrane w kółku, siedząc leniwie na podłodze i dwóch łóżkach. W pokoju było co najwyżej siedem osób, co odnotowałem z ulgą. Zastanawiałem się czy nie przyszedłem za późno, ale Lidia sama powiedziała, że "wypada się spóźnić". Tak więc stałem w progu, starając się nie pokazywać onieśmielenia. Ludzie nie zdawali się przesadnie zaciekawieni moją obecnością. Kilka z nich kiwnęło powitalnie głową lub wskazali na mnie papierosem, posyłając uśmiech. Lidia siedziała w rogu, na jednym z akademikowych łóżek. Wydawała się zrelaksowana, podwinąwszy kolana pod brodę i pisząc coś uważnie w żółtym brulionie. Na mój widok zarumieniła się i zaprosiła mnie do środka ruchem dłoni. Przycupnąłem obok niej, na wytartym dywanie i obserwowałem co się będzie działo.
- Cześć - Lidia zwróciła się do mnie, zamykając swój zeszyt.
- Cześć - odpowiedziałem cicho, starając się nie zakłócić rytualnego milczenia panującego w pomieszczeniu. Atmosfera, choć jeszcze nieznajoma, była przytulna i gościnna. Małe lampki i świece rzucały miodowe światło na artystycznie blade twarze zebranych. Na niskim stoliczku stało kilka butelek taniego wina i skromne szklanki z kwiatowym wzorem. Podłoga była zapełniona książkami, luźnymi skrawkami papieru i otwartymi paczkami papierosów. Przez uchylone okno docierał dźwięk cykad, wtórujący spokojnej melodii z adaptera.
Czułem niepokój i bezradność, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nikt się nie odzywał. Wszyscy słuchali tylko płyty postukując paznokciami o dywan, albo gapili się w dal, leniwie paląc. Lidia otworzyła z powrotem swój zeszyt i znów zaczęła coś w nim notować. Zapytałbym co takiego pisze, ale wydawało się to niemożliwe w tym gęstym zamyśleniu i ciszy, jaką wszyscy zachowywali.
Moja udręka została przerwana wraz z gwałtownym otwarciem drzwi, w które tym razem wszyscy spojrzeli. Ja także skierowałem na nie wzrok i mimochodem odetchnąłem, ujrzawszy w nich Isabellę. Była jak zwykle wysoka, choć miała na sobie płaskie baleriny. Ubrana była w dramatyczną czerń, elegancko zaprezentowaną w prostym golfie i spodniach capri. Razem z nią do pokoju wleciał kojący zapach jaśminowych perfum, ciekawie kontrastujący z jej energicznym sposobem bycia.
- Ciao wszystkim! - zawołała, krążąc stopami wokół bałaganu na podłodze, zdjąwszy uprzednio buty. Dotarło do mnie wtedy, że jako jedyny nietaktownie wparowałem do pokoju w butach. Zsunąłem je więc ukradkiem i skryłem awaryjnie pod łóżkiem.
Przybycie Isabelli znacznie wszystkich ożywiło. Widocznie była ostatnią osobą, na którą czekano. Zasiadła pod oknem, kładąc torbę obok siebie.
- Masz? - spytała zza moich pleców Lidia. Nie mówiła do mnie.
- Mam. Mówiłam, że zdążę - Isabella wydobyła z torby mały notes, oprawiony czerwonym papierem. Był rozkosznie wypchany dziesiątkami karteczek i wpisów. Studenci byli teraz całkowicie skupieni.
- Gabriello, jaki był motyw? - Lidia też się uaktywniła.
Starałem się unikać oczu zebranych, toteż nie przyjrzałem się za bardzo moim towarzyszom. Bałem się zaznaczać swoją obecność. Gabriello odezwał się z drugiego łóżka:
- "Klasyczna miłość we współczesności - zmiany i wieczna stałość"
Pretensjonalnie. Tak jak się spodziewałem. Isabella pochyliła się nad swoim zeszytem. Jej twarz zmieniła się zupełnie. Pewnego rodzaju uroczystość zagościła na niej płynnie ze słowami:

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 06, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Do gór i lasówWhere stories live. Discover now