3.

4 0 0
                                    

Vivian

Ciepły dotyk, duża dłoń na moim boku... Nagle zostałam podniesiona a dziewczyna uciekła zostawiając mnie samą. Chciałam zacząć krzyczeć ale druga dłoń mężczyzny blokowała mi usta, wyrywałam się ile mogłam ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. 

-Przestań. - nie przestałam. -Nie ułatwiasz ani sobie ani mi. - w tym momencie zostałam posadzona na krześle. Stał przede mną chłopak, ma kruczoczarne włosy i podobnego koloru oczy, ciemne, brązowe z iskierką mroku.
-Powiedziałem przestań - powiedział to trochę ostrzej co uciszyło moją wewnętrzną panikę. Zdziwiło go że faktycznie przestałam się szarpać. To chyba jego pierwszy raz...
-Domyślam się co myślisz, amator itp. - oczywiście zmarszczyłam brwi, bo to dokładnie to co pomyślałam ale mimo to wywróciłam oczami na koniec.
Uważnie mnie obserwował, pociągnęłam nogi pod krzesło co oczywiście zwróciło jego uwagę. Przykucnął przy krześle, zdjął mi buty, odstawił je na bok, chwycił moją nogę co oczywiście skutkowało bólem na co się skrzywiłam bo nie chce aby wróg wiedział że jestem ranna co jest na ich korzyść.
-Skręcona. Bardzo nie mądre robić coś takiego z takim urazem. - odsunął się i poszedł gdzieś, drzwi za nim zamknęły się. Wrócił po chwili z lodem i bandażem. Opatrzył mi nogę. Ciągle mi się przyglądał, oczywiście moja ciekawość nie zna granic więc musiałam zapytać. - Dlaczego się tak na mnie gapisz? - zapytałam totalnie spokojna.
-To ty siedziałaś wtedy na wysokości w niebieskiej kurtce? - zapytał patrząc mi wprost w oczy, speszona spuściłam wzrok po chwili, podszedł bliżej, chwycił mnie za szczękę i kazał na siebie spojrzeć.
-Może. - odpowiedziałam sztywno, puścił mnie i usiadł pod ścianą.
-Co ja mam z tobą zrobić?
-Mnie o to pytasz? - parsknęłam śmiechem. - Serio?
-mogę Cię zabić - powiedział nie wzruszony i skupił na mnie w pełni uwagę przez co jego oczy zachodziły czerwonym połyskiem a z moich ewidentnie można było wyczuć strach. Przestał się na mnie patrzeć wyraźnie widząc że się boję.
-No właśnie. - skomentował.

Cameron

Przyglądałem się dziewczynie tyle ile mogłem. Zastanawia mnie bardzo dlaczego z takim urazem przyszła po brunetkę. Z oczy blondynki można było wyczytać strach ale jednocześnie pewność siebie jak i zawód.
-Powiesz mi kim była dla Ciebie ta brunetka?
-Dlaczego miała bym udzielić informacji wrogowi?
-Bo gdybym był faktycznie twoim wrogiem już dawno bym Cie zabił, nie sądzisz? - jej roztrzepanie dodaje jej uroku. Cicho westchneła i chyba stwierdziła że jest na przegranej pozycji więc zaczęła mówić.
-To była Maja, była dla mnie jak siostra.
-Była?
-Tak, uciekła zostawiając mnie - dziewczyna rozsiadła się wygodniej na krześle. - To teraz moja kolej, jak masz na imię? - zapytała pewna siebie.
-To chyba nie twój interes skarbie, jesteś naiwna. - wywróciła oczami i zamilkła. Uśmiechnąłem się chytrze i założyłem ręce pod klatką. - Cameron.
-Vivian - odpowiedziała jedynie. Przez dłuższą chwilę była cisza między nami. - Wypuszczę Cię, będzie to taka mała przysługa po którą kiedyś się zgłoszę... Masz telefon? - pomachała jedynie głową. - zapisze Ci numer na kartce, będę pisał do Ciebie co jakiś czas a ty nie masz prawa nikomu nic pisnąć bo znajdę sposób aby zrobić krzywdę komuś z twojej strefy. Rozumiemy się? - Znowu pomachała głową w odpowiedzi. - Jeszcze jedno... - chwyciłem znacznik, ustałem za nią - To będzie nasza mała tajemnica - odsłoniłem jej blond włosy, na karku delikatnie wypaliłem jej znaki naszej strefy.
-HEJ! NA TO SIĘ NIE ZGODZIŁAM! - Vivian zaczęła się wyrywać i szarpać. Chwyciłem strzykawkę ze stolika, przyjrzałem się niebieskiej zawartości. Zapomnisz większość tej rozmowy i tego co się wydarzyło. Zostanie Ci w pamięci jedynie numer i moja przysługa. Odepnę Cie i wrócisz do domu. - wstrzyknełem jej pod skórę substancje, rozwiązałem ją i wyszedłem.

The Toxic Dancer, On Toxic WayWhere stories live. Discover now