Nowy dzień

10 0 0
                                    

Obudziłem się w jakimś pokoju. Był okropny. Martwe szczury leżały przed moimi stopami. Było strasznie zimno. Światło wpadało przez tyciutkie okno. Przede mną drewniane drzwi wzmocnione metalowymi kratami. I znów ta tragiczna betonowa podłoga. Podarte ciuchy odkrywały część mojego ciała.

Siedziałem tam może z godzinę po przebudzeniu może więcej. O mało nie zamarzłem. Otrząsnąłem się kiedy brzdęk potężnych kluczy zabrzęczał mi w uszach. Światło wdarło się do środka, dwóch potężnych goryli weszło do środka. Wzięli mnie pod pachy i gdzieś wywlekli. Wrzucili mnie do jakiejś łazienki, oprócz pleśni była krew, ziemia i połamane słuchawki pryszniców. Byłem brudny i waliłem na kilometr, sam nie mogłem tego znieść, więc oczywistym faktem było to że to czas na kąpiel. Jeden mnie kopnął i upadłem na posadzkę. Jęknąłem. To był duży błąd. Po zdarciu ze mnie ubrań byłem całkowicie nagi. Opłukany zimną wodą, jeden zaczął mnie macać, albo tylko mi się zdawało, może po prostu chciał mnie umyć. Ale drugi raz się nie dam. Kopnąłem jednego ale ani drgnął. Wziął mnie za szyje, przysunął do ściany i zaczął dusić. Drugi z mężczyzn odciągnął „dusiciela", wtedy opadłem, siny, blady, czerwony. na przeciwko było lustro stąd widziałam jak nisko upadłem w dosłownym słowa znaczeniu i nie tylko.

Po tym incydencie trafiłem do lepszego pokoju. Nadal w okropnym stanie ale nie było szczurów. Było tam łóżko, ciężkie i metalowe. na tym zużyta poduszka, jakiś koc z wypalonymi dziurami oraz ubranie też w kiepskim stanie. Nadal zimno. Okienko takie same jak w poprzednim pokoju.
Ku mojemu zaskoczeniu w kącie coś mi błysnęło. Podszedłem bliżej, podniosłem przedmiot i... była to piłeczka pingpongowa. Nienaruszona, czysta w idealnym stanie. Byłem tak zmęczony że nawet nie zastanawiałem się jakim cudem tam się znalazła. Przebrałem się w przygotowane ubrania, kiedy przeciskałem koszulkę przez głowę poczułam okropny ból. Z moich oczu wymknęły się łzy. Chciałem jęknąć ale nie mogłem, chociaż sam nie wiem gdybym tylko spróbował ból byłby jeszcze mocniejszy. Kiedy dotknąłem mojej szyi, nie mogłem uwierzyć. Była dwa razy większa. Struny głosowe opuchnięte, gardło, cała szyja. Szybko położyłem się na plecy, Opatuliwszy się kocem zasnąłem.

Jednak ktoś chłopaka cały czas obserwował, i nie był to byle kto. Skradał się po pokoju, uśmiechał. Niczym mała myszka. Miał klucze które delikatnie pobrzękiwały mu na torsie. Cień długich rzęs opadał na policzek, podszedł do Mikołaja i delikatnie pogłaskał go po skroniach. Mikołaj ruszył się, przebudzenie trwało kilka krótkich chwil. Nim otworzył oczy, zabrzękły mu klucze. Otwarł oczy i strużka ciepłego światła wydobywała się z drzwi jednak po chwili już jej nie było. Mikołaj nie wie kim był ten obcy. Jedyne co słyszał to delikatny śmiech oraz klucze. Jednak na zawsze Mikołaj będzie bał się brzdęku kluczy od których dźwięku zimny pot zalewa jego skórę.

Nowy dzień Mikołaja rozpoczął się niezbyt przyjemnie nie wliczając w to jego sytuacji. Jacyś ludzie wzięli go i zaczęli bić go po ciele. Mikołaj rozpoznał jednego z nich. Był to kierowca któremu złamał nos. Po tym zdarzeniu wzięli go do pracy. Były to czynności związane z czyszczeniem różnych powierzchni z krwi, odchodów, wymiocin itp.. Chłopak musiał sprzątać swoją krew która skapywała mu po wardze. Ów narząd został uszkodzony poprzez uderzenie w policzek przez jakiegoś człowieka, stało się to ponieważ Mikołaj za wolno wykonywał swoją pracę w rezultacie wysiłki Mikołaja były jeszcze wolniejsze. Czuł się okropnie. Rany na jego ciele po wypadku nie zostały oczyszczone, żebra które prawdopodobnie pękły na wskutek uderzeń bolą i puchną. Od trzech dni nic nie jadł, w miarę czystej wody napił się podczas kąpieli. Ewentualnie picie zapewniała mu rura znajdująca się w jego „pokoju", niestety woda była mętna i z posmakiem metalicznej krwi. Sam nie wiedział czy to jest krew jego czy kogoś innego. Po kilku godzinach szorowania podłóg ktoś do niego podszedł. Był to chłopak ubrany w czarny garnitur i nudnym krawatem. Znów prawdopodobnie był w jego wieku. Uśmiechnął się delikatnie, po chwili zmarszczył nos i zaczął oddychać ustami. Mikołaj wiedział że cuchnie od niego. Zakłopotał się.
- Twoja godność? - zapytał chłopak, z trudem mógł się przemóc oddychaniu przez nos.
- Mikołaj.
- Wiesz dlaczego tu jesteś?
- Niestety nie.
- Hmmm
Mikołaj już słyszał to „hmmm", serce zaczęło my szybciej bić, ręce się spociły, mop wypadł z rąk. Chłopak szybko padł na podłogę żeby wziąć mop, uprzedził go ten nieznajomy chłopak.
-Podobasz mi się - Mikołaja znów zamurowało. Nieznajomy wyglądał niczego sobie. Nie był jakiś wielce wysoki. Ale twarz miał przyjemną. ciepły uśmiech i miły głos oraz przyjazne oczy które rodziły poczucie ciepła i zaufania. Przez chwilę Mikołaj stał tak w szoku.
- Chodź idziemy, pójdziesz do oczyszczalni kilku dniowej. Dadzą ci coś do jedzenia i wypielęgnują. - Wziął mikołaja za łachman i pociągnął go.
- Proszę
- Co?
- Niech to nie będzie taka kąpiel jaką ostatnio zafundowali mi co mężczyźni.
- To była twoja wina. Trzeba się było nie wyrywać.
- Rozumiem.
- A teraz chodź i nie zadawaj więcej pytań.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 06, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PorywanyWhere stories live. Discover now