7. 𝚋𝚘𝚛𝚍𝚎𝚛₂

77 14 2
                                    


Zakupy z Yeonjunem dawały mu dziwne poczucie komfortu. Zwłaszcza po doświadczeniach ów wyjść z matką. Gdy z jednej strony kobieta wciskała mu we wszelkiej kolorystyce ubrania, uznając, że powinien ubarwić swoje życie, a z drugiej czując przymus zachwalania każdej szmatki, którą i dla siebie wybrała.

Gdyby ubrania miałyby moc ulepszania życia, z chęcią jego garderobę zdobiłyby różowe odzienia, aby łatwiej byłoby mu spojrzeć na świat. Tymczasem wybierał uniwersalne w ciemnych kolorach koszulki. Trudniej było dostrzec na niej krew.

Oczywiście na zakupy nie chodził tylko z matką, uczestniczył w takich wyprawach także z przyjaciółmi, pomijając Taehyuna, którego nadzywczajniej nie interesowały takie rzeczy. O jakby chciał również urwać się z ów spotkania, nie musząc słuchać narzekań Beomgyu i jego błagań o zakup ubrań. W takich chwilach zawsze cierpiał portfel Hueningkaia, a Soobin nie potrafił mu tego zabronić. W końcu przyjacielom się nie odmawia.

W niczym nie miał mocy sprawczej. Jego zdanie nigdzie się nie liczyło. 

— Co sądzisz o tym? — Blondyn wyszedł zza zasłony odziany w dotąd nie widzianą burgundową marynarkę i dopasowane do niej spodnie. 

Soobin wzięty z zaskoczenia nie potrafił wymówić słowa. Jedynie jego usta ułożyły się w literkę 'o', bo po raz pierwszy widział Yeonjuna w formalnym stroju. I jak zawsze wyglądał olśniewająco. 

— Uznam, że ci się podoba — Opardł dłonie na biodrach, wpatrując się w siedzącego przed nim bruneta. — Jaki kolor będziesz miał?

— W sensie czego?

— Garnitura, Choi, o co innego miałbym pytać?

— Granatowy

— Hmm, okej — Kiwnął głową i szybko zniknął za zasłoną. 

Ku zaskoczeniu Soobina zakupy z Yeonjunem zakończyły się niezwykle szybko. Nie było w nich narzekania, namawiania na zakup innych rzeczy. Po prostu przyszli do najtańszego sklepu i wyszli tylko z tym co było im potrzebne. Mimo, że starszy miał możliwość całkowitego wyczyszczenia konta, nie zrobił tego zrobił. 

— Gdzie teraz idziemy? 

— My? —  Yeonjun spojrzał na niego niezrozumiale, jakby Soobin zadał najgłupsze pytanie na świecie. 

— No skoro już wyszliśmy wspólnie, to pomyślałem, żeby...

—  To nie myśl

—  Może byśmy poszli do salony gier? —  Prędko zbył kąśliwą uwagę starszego, próbując dokończyć wcześniej ułożone w głowie zdanie. —  Możemy zmierzyć się w rzutkach! Przegrany, spełnia dowolne życzenie zwycięzcy

Dłuższa cisza ze strony Yeonjuna, nieco ostudziła zapał chłopaka.  Może poczuł się zbyt swobodnie przy nim. Możliwe i za szybko chciał rozwinąć ich relacje, coś co nie miało obustronnej aprobaty. Prawdopodobne było też, że Soobin zbyt wiele rzeczy wyolbrzymiał, bo po chwili w końcu jego pomysł został zaakceptowany. 

Niby taka trywialna rzecz, a doprowadziła do szybszego bicia serca. Soobin był zdecydowanie zbyt łatwy. 


↫↫↫↫↫


Yeonjun postrach szkoły, ten, z którym warto nie zadzierać, choć większość nie wiedziała dlaczego. Jednocześnie ten sam chłopak, który po raz kolejny raz chybił.

Młodszy nawet nie starał się kryć zaskoczenia. Nie sądził, że wyjdzie z tej rozgrywki jako zwycięzca. Wiadomo, chciał wygrać, ale to nie mogło być takie proste.

— Wyglądasz jak debil, jak chcesz coś powiedzieć, to po prostu to zrób — Prychnął, stając obok Soobina. Nawet nie wysilił się, żeby zebrać wszystkie rzutki z ziemi. 

— Nic, po prostu mnie zaskoczyłeś. — Odparł niepewnie, schylając się po rzutki. — Po prostu wydawałeś się kimś, kto jest dobry we wszystkim

— Myślałem, że tylko o sobie masz zbyt wysokie mniemanie. — Skrzyżował dłonie na piersi. — Nigdy nie grałem tego typu rzeczy

— Naprawdę?! — Wyprostował się, stając naprzeciwko blondyna — Nawet z przyjaciółmi?

— Nie mam przyjaciół — Odparł prosto, a Soobin zaznał kolejnego zaskoczenia w tym dniu. Racja. Tak naprawdę nie znał Yeonjuna, więc jakakolwiek informacja była zdumiewająca. 

— A ci, co zbierają za ciebie pieniądze i zajmują się tym twoim... Biznesem — Odłożył rzutki na półeczkę koło maszyny, której ekran zdobił wielkie czerwone napisy 'winner Soobin'. 

— Podporządkowanie to nie przyjaźń

Soobin nie potrafił znaleźć na to żadnego kontrargumentu. Starszy miał racje, a jednocześnie zakiełkował w młodszym chłopcu wątpliwość. Czy jego przyjaciele naprawdę nimi byli? Może po prostu zostali przy nim z przyzwyczajenia?

Nie powinien wątpić w swoich najbliższych, ale jak tego nie robił, jak nawet w siebie nie wierzył? Może jego znajomości był zwykłym nawykiem. Kiedy człowiek zostaje wpuszczony w nieznane miejsce, próbuje się złapać czegokolwiek, co wydaje się znajome. A później nie wypuszcza tego, bo boi się poznania czegoś innego.

Może Yeonjun był kolejnym jego nawykiem, niezdrowym, lecz znajomym.

— Więc? Skoro wygrałeś, jakie jest twoje życzenie? — Rzucił od niechcenia, chowając dłonie w kieszeniach spodni.

— Jesteś pewien? To nie była wyrównana walka

— Zgodziłem się na nią, więc przyjmuje karę

— Chce żebyś —  Rozejrzał się po salonie gier, a jego wzrok przykuł automat z organkami. Racja.  — Chce, byś trzymał mnie za rękę całą noc podczas balu

—Serio? Mogłeś poprosić o wszystko i wybrałeś coś.. Takiego, jak uważasz —  Zwruszył ramionami, i skierował się do wyjścia. Zruszył ramionami, i skierował się do wyjścia. Soobin wiernie za nim podążył, nie uznając werbalnej namowy do rozdzielenia się w tym miejscu.


↫↫↫↫↫


Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinien wtrącać się w życie towarzyskie przyjaciela. A gdzieś z tyłu głowy dobijała się myśl, że na pewni będzie zły, jeśli cokolwiek o tym powie. 

Mimo konsekwencji jakie mogły na niego czekać, to postanowił nie siedzieć cicho. W końcu to wszystko było dla jego dobra. Za każdym razem ta sama śpiewka, aby uchronić bliskiego mu chłopaka. 

Dlatego nie zastanawiał się nad tym, aby wyciągnąć telefon i wybrać swój ostatni kontakt. Osobę, której mógł zaufać w taki sprawach. Mimo, że za każdym razem, oczekiwanie na odebranie się dłużo, to zawsze witał go rozradowany głos. Chłopak zawsze pędził, żeby odebrać jego telefon. Słodkie. 

— Możemy się spotkać? Zaczął niepewnie, choć nie czuł żadnego stresu.

— Jasne, coś się stało?

— Nie, po prostu chciałem ciebie zobaczyć, nie mogę? Skłamał, choć może i nie do końca. Tęsknił. 

— Neee, jasne, przyjadę, mogę nawet teraz

— Jak zawsze w gorącej wodzie kąpany, jutro porozmawiamy Odparł chłodno, mimo kołatającego serca

— Oczywiście słońce~

W tej relacji zawsze był słońcem i mimo, że nigdy nie odwzajemnił czułych słówek, to na zawsze pozostał tą promienną gwiazdą dla drugiego chłopaka. 



_____________

Na zakończenie świąt rozdział~
Może trochę wolno rozwija się akcja, mam nadzieje, że wytrwacie do końca 
Na ten moment 11 rozdział jest moim ulubionym hehe

Trzymajcie się ciepłoo

Bad 𝘊𝘩𝘰𝘪ces || YeonbinHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin