6. 𝚋𝚘𝚛𝚍𝚎𝚛

88 13 9
                                    


Minęło kilka dni od incydentu z pocałunkiem na szkolnym korytarzu. Mimo że coraz częściej napotykał nienawistne spojrzenia, pełne obrzydzenia, to wciąż nikt nie śmiał go dotknąć. Ot co zwykła pasywna agresja, która była łatwa do przeżycia. Może jednak jego szkoła nie była aż tak homofobiczna, jak myślał. Może.

Takie zdarzenia były wręcz miodem na ustach uczniów, zapewne plotki poniosły się dalej. Jednak najważniejsze było to, że nie dotarły do uszu jego przyjaciół. Czuł się bezpiecznie, a przynajmniej na razie.

Jego kontakt z Yeonjunem zanikł. Za wszelką cenę starał się unikać starszego, a chłopak również nie nie próbował nawiązać z nim połączenia. Może to było najprostsze rozwiązanie, ale Soobin wciąż był niezadowolony. Dlaczego uciekał przed czymś, co sam stworzył? Dotyk, Dotyk, który doświadczał teraz na skórze, nie był tym, którego pragnął.

Hueningkai był delikatnym chłopcem. Niewinnym. Najlepszym przyjacielem, powierzycielem sekretów, nie wszystkich, a jednocześnie znikomym kochankiem. Racja, ich związek był mdły, platoniczny, a Soobin pragnął czegoś więcej. 

Dlatego czas spędzony na łóżku młodszego, w towarzystwie skradzionych całusków na całej twarzy nie był odpowiedni. Nawet jeśli Hueningkai sprawiał u niego uśmiech, nawet jeśli miał dużo pieniędzy. To nie było to, czego Soobin szukał.

Gdyż Soobin był po prostu niewychowanym bachorem, który nie usłuchał się rad ojca.


↫↫↫↫↫

Te kilka dni ciszy uświadomiły Soobinowi, jak blondyn działał na niego magnetyzująco. Nawet jeśli jego duma nie pozwalała mu na stawienie czoła Yeonjunowi. To równie szybko ją schował do kieszeni, wraz z pierwszym przybiciem knuci do drzwi.

— Choi — Jak zazwyczaj otrzymał jakże przyjemne przywitanie, które szybko zbył, wchodząc do środka. Ku zdziwieniu Soobina, mieszkanie okryte było ciemnością, a jedynie światło dobiegało z dobrze znanej mu sypialni.

— Gdzie jest Riki? — Zerknął w stronę drzwi, za którymi ostatnio zniknął chłopiec. — Nie powinien być w domu o tej porze?

— Jak przyszedłeś się z nim spotkać, to możesz już odejść, nie ma go. — Yeonjun jedynie zbył pytanie, siadając przy biurku.

— Przyszedłem tylko i wyłącznie do ciebie — Odparł, siadając na kolanach Yeonjuna, a chłopak nie skomentował tego posunięcia, sięgając po długopis.

Tak długo, jak Soobin nie przeszkadzał mu wykonywanych czynnościach, było w porządku. Tak długo, jak Soobin był...

Cieciem, szmatą, wszystko było okej. 

Momentalnie zacisnął powieki na samą myśl przywołującą nieprzyjemne wspomnienia, które chciały aż ulecieć, dając upust łzom, lecz nic takiego się nie stało.

W tamtym momencie dłoń Yeonjuna otuliła go w talii dla równowagi. Nie został potraktowany całkowicie jak powietrze, nawet jeśli cała uwaga nie skupiała się na nim. Yeonjun nie zrzucił go z kolan, nie zganił za przeszkadzanie w swoich obowiązkach. Po prostu dał Soobinowi możliwość bycia.

Powoli otworzył oczy, wpatrując się w twarz starszego i, mimo że przestrzeń między nimi była zamykana wiele razy. Tak teraz po raz pierwszy mógł przyjrzeć się w spokoju jego licu. Bo mimo pięknego obrazu Yeonjuna, dopiero z bliska można było zauważyć niewielkie znamiona, zdobiące skórę.

Nikt nie był idealny, nawet Yeonjun. A może nawet wady okazywały się obrazem doskonałości u  Choi Yeonjuna? 

— Mam pytanie

— Hm? — Mruknął, nie odrywając zwroku od papierów.

— Poszedłbyś ze mną na imprezę Etapu? 

— Weź któregoś ze swoich przyjaciół

— Ale... — A kolejne słowa ugrzęzły mu w gardle. — Tylko pełnoletni mogą się tam pojawić. 

— Jestem pewien, że których z twoich znajomych nie szcza już w pieluchy

— Jednak to...

— Po prostu przyznaj się, że chcesz iść ze mną — Przewrócił oczami, odrywając się od swoich obowiązków. — Wiesz, że to będzie kosztować, prawda?

Soobin kiwnął głową, jednocześnie przełykając ślinę. Yeonjun był niezwykle blisko, intensywnie wpatrując się w niego, a chłopak nie potrafił znieść tego wzroku.

W tym momencie powinno pokazać się gdzie jego miejsce, zabrać mu oddech przez gorące wargi. Jednak nie każde spotkanie miało taki sam schemat, a Soobinowi nie przypadło to do gustu.

— W ogóle na co zbierasz te pieniądze? Wydaje mi się, że ściągając z nas wszystkich uzbierałeś już niezłą sumę...

— Z nikogo nie ściągam, dobrowolnie otrzymuje od wszystkich wpłaty, a poza tym...

— Nie powinno mnie to interesować — Dokończył. — Racja, nic mi nie powiesz. — Westchnął, wyswobadzając się z objęcia, jednocześnie schodząc z kolan starszego. — Chciałbym... — Choć wiele słów cisnęło mu się nie usta, to żadnego nie wypowiedział. Nawet nie miał pewności czy Yeonjun go słuchał. Zamiast tego rzucił się na łóżko, skrywając twarz w dłoniach.

Tak wiele chciał znaczyć, przyciągać uwagę, być kimś więcej. Może i ból był jedyną drogą, która mogła go zaprowadzić do tego, czego pragnął. Może.


↫↫↫↫↫


Yeonjun był niezwykle przystojny. Każda jego wersja była niesamowita, w mundurku, czy w wyciągniętych dresach. Nawet, teraz gdy stanął przed Soobinem w zwykłej koszulce, wepchniętej w dżinsy.

Pieprzony Choi Yeonjun.

— Przypomnij mi po co tu jesteśmy? 

— Garnitur — Odparł pospiesznie, wchodząc przez szklane drzwi do centrum handlowego. 

— To nie wygląda na miejsce na moje możliwości — Mruknął, wkładając dłonie w kieszenie u spodni. 

— A zamierzasz coś kupić? — Starszy jedynie pokręcił głową. — Dlatego nie masz nic do gadania, moja impreza, więc i ja to załatwię... Chociaż wciąż nie rozumiem, dlaczego nie masz żadnej marynarki, garnitura.

— Nie potrzebne mi to — Nie spojrzał nawet na swojego rozmówce, jego wzrok podążał za pięknymi strojami na wystawie, jak i również ich zacnymi cenami, przez co na jego twarzy pojawił się grymas. — Musisz być naprawdę zdesperowany zabierając mnie tutaj

— Wydaje mi się, że się cenisz, nie śmiałbym zabrać cię zabrać do zwykłego lumpa

— Jak bardzo źle o mnie myślisz, Choi? —  Westchnął. —  Wychodzimy, od tych wszystkich zer boli mnie już głowa. —  Bez słowa zwrócił się w stronę wyjścia, nie zwracając uwagi czy Soobin w ogóle za nim podąża. 

Dalszcza droga odbyła się w ciszy. Nawet jeśli Soobin chciał zadać jakiekolwiek pytanie, powstrzymał się, wiernie podążając za starszym. Mógł go nawet wywieźć do lasu i zakatrupić, a ten by nawet nie pisnął słowem. 

Może i było to żałosne, możliwe iż powinien coś nagadać, wkurzyć chłopaka, by uzyskać atencje. Jednak tym razem tego nie zrobił, bo Soobin musiał w końcu zachować się jak dorosły. 




_________

Hello, staram się ruszyć z miejsca, a że nie udało mi się zawrzeć wszystkiego co chciałam w tym rozdziale, to podziele go na dwie części~

Miłej nocki i dzień dobry!









Bad 𝘊𝘩𝘰𝘪ces || YeonbinWhere stories live. Discover now