𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊𝚕 𝟷𝟼 𝙲𝚘 𝚛𝚘𝚋𝚒𝚖𝚢 𝚌𝚑𝚕𝚘𝚙𝚊𝚔𝚒?

Start from the beginning
                                    

Z hukiem postawiłam je na blacie i niczym diabeł złowrogo potarłam moje ręce nawzajem oraz zaczęłam wyrabiać ciasto natomiast Bartek obierał jabłka.

Wpadłam na pomysł, sypnę mu mąką w twarz!

Chwyciłam garść proszku i wycelowałam niczym strzelec w chłopaka.

- Ej Bartek! - Krzyknęłam, a chłopak spojrzał się na mnie i już po chwili skończył z białą głową.

- Osz ty! - Wrzasnął, a ja zerwałam się do ucieczki.

- TOCHA TY MAŁA GNIDO DOPADNĘ CIĘ! - Słyszałam jego głos za moimi plecami. - SŁYSZYSZ? DOPADNĘ CIĘ! - Począł się śmiać, a ja razem z nim

Nagle potknęłam się i upadłam na ziemię, po czym poczułam jakiś ciężar na plecach, którym okazał się być... Lipski.

- Bartoszu to boli!

- Mhm, już złażę, ale pamiętaj zemszczę się!

- Ale się boję.

- No powinnaś. - Ponownie parsknął śmiechem, co zawtórowałam.

To wszystko co się wydarzyło przyprawiało mnie o znane uczucie Deja Vu, ale czemu? Nie pamiętam...

Mianowicie, gdy ponownie zabraliśmy się do pracy wzięłam do dłoni garść mąki.
- Ej Janek. - Powiedziałam po czym się na mnie spojrzał.

W tym momencie jak najmocniej sypnęłam mu mąką na twarz i zerwałam się do biegu.
- TOCHA! DOPADNĘ CIĘ! - Słyszałam krzyki za mną.
- ROZUMIESZ? DOPADNĘ CIĘ. - Zaśmiał się, a ja razem z nim.

Nagle upadłam na ziemię i poczułam jakiś ciężar na plecach. Na mnie leżał nie kto inny jak Rudy.
- Janie Romanie Bytnarze, oficjalnie Ci mówię, że to do cholery jasnej boli!
- Dobra już złażę, ale pamiętaj i tak się zemszczę.
- Ale się boję, normalnie koniec świata.
- No powinnaś się bać. - Zaśmiał się - Dobra myślę, że powinniśmy ponownie zabrać się do pracy. - Dodał.

Podniosłam się z ziemi, otrzepałam oraz udałam do naszego miejsca pracy gdzie dokończyliśmy nasze jakże cudowne dzieło.

Pov. Tadeusz

Z Irką zdecydowaliśmy się wracać, z początku miałem pomysł by udać się do mnie do domu, lecz dziewczyna zaproponowała jej mieszkanie.

Szliśmy trzymając się za dłonie i szeroko uśmiechając do każdej napotkanej żywej duszy, za wyjątkiem Niemców, których z całego serca nienawidziłem.

- Myślisz, że to wszystko się niedługo skończy? - Zapytała przerywając ciszę.

- Raczej tak. - Odpowiedziałem bez większego namysłu.

Szkoda tylko, że nie skończy się wojna, lecz wasze szczęście...

- W ogóle co u Tosi?

- Wszystko dobrze. - Posłałem jej łagodny uśmiech.

- To git, założę się, iż teraz jest u niej Janek, tak bardzo do siebie pasują... - Westchnęła.

- No nie wiem.

- Hmmm? - Zerknęła na mnie pytającym wzrokiem. - A czemuż to?

- On jest kobieciarzem, skrzywdzi ją.

- Daj spokój. Bytnar to pożądny chłopaczyna, nie złamie serca twojej siostrze, w końcu ją kocha.

- Co? Skąd niby to wiesz? - Zdenerwowałem się lekko.

- Kobieca intuicja. - Wzruszyła ramionami.

Pov. Janek

Zadzwoniłem do każdego chłopaka za wyjątkiem Tadeusza, gdyż on już wie, wszyscy zgodzili się przyjść, ba! Nawet byli mega podekscytowani i radośni, co tym bardziej dodawało mi energii.

- To ja już będę szedł. - Oznajmiłem, kierując te słowa do Dawidowskiego

- Tak szybko?

- Mam sprawę do załatwienia.

- Dobra bracie, ufam ci więc do zobaczenia!

- Serwus panie kulturalny! - Krzyknąłem ze śmiechem i jak najszybciej wybiegłem z mieszkania przyjaciela.

Muszę coś kupić Antoninie, wiem, iż niby jeszcze dużo czasu zostało, ale wolę mieć każdą rzecz zapiętą na ostatni guzik.

Cały czas bez żadnego celu przechadzałem się Warszawskimi ulicami myśląc nad jakiś prezentem jaki mógłbym podarować Zawadzkiej.

Mam pomysł!

- O czym marzysz? - Zapytałem dziewięcioletnią dziewczynkę.

- Wiesz... Kiedyś chciałabym mieć maszynę do pisania! To takie niesamowite urządzenie!

- A jest jakiś konkretny powód tego? - Po raz kolejny zadałem pytanie Tosi.

- Chcę pisać różne ciekawe rzeczy, a po kilku latach je czytać! Ale również bardzo pragnę aby móc na niej zapisywać swoje przemyślenia, to takie uspokajające. Zawsze możesz wyrzucić z siebie negatywne emocje przelewając je na papier.

- Ciekawie. - Uśmiechnąłem się.

Tylko skąd ją wytrzasnąć? Nie mam potrzebnej sumy pieniędzy, a za darmo jej nie dostanę.

Chwila...

Przecież moi Rodzice posiadają dwie! Napewno się zgodzą bym jedną podarował Zawadzkiej! Nie ma bata żeby inaczej odpowiedzieli!

I z tą właśnie myślą zacząłem pędzić w stronę zamieszkanej przeze mnie kamienicy...

_____________________________________

Serwus!

Słowa : 1003

Pamiętaj o mnie | Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now