nightmare!

49 6 0
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


— nightmare! —


RICHARD TOZIER WBIEGŁ szybko do łazienki zamykając przy tym drzwi na zamek, by nikt nie mógł się tam dostać. Oparł się o brązowe drzwi i zsunął powoli na podłogę która była wyłożona białymi płytami ze wzorem marmuru. słyszał za drzwi krzyki i walenie w nie przez jego ojczyma. Wytarł rękawem od swojej czarnej bluzy, oczy które były pełne paniki i bólu psychicznego jak i fizycznego. 

— Otwieraj te cholerne drzwi, bo je wywarzę! — krzyknął po drugiej stronie Jacob, ojczym chłopaka. Nic mu nie odpowiedział. Można, by powiedzieć, że odpowiedziała mu głucha, pusta cisza. — Jak wyjdziesz to będzie po Tobie!

Brunet nie przejmując się żadnymi słowami po prostu wstał z zimnej podłogi i podszedł do umywalki nad którą wisiało duże, kwadratowe lustro. Spojrzał w nie i ujrzał czerwone od płaczu oczy i przybierający kolor fioletowy policzek. Znowu to się stało. Znowu jego ojczym się na nim wyżył. Nie była to jednorazowa sytuacja. Chłopak niby już się przyzwyczaił, ale często czuł jakby działo się to pierwszy raz. Od sześciu pierdolonych lat nie miał dnia spokoju. Nawet gdy się starał być idealnym dostawał po twarzy. 

W szkole miał kiedyś bardzo dużo przyjaciół. Właśnie miał, ale już nie. Przez te wszystkie sytuacje, stał się cichy i skryty w sobie. Już nie rzucał żartami na prawo i lewo. Teraz to był chłopak z poważnymi zaburzeniami psychicznymi i problemami w domu. 

Nie wytrzymywał już tej presji. Nie wytrzymywał wszystkiego. Wysunął szufladę która była pod umywalką i wyjął z niej nową maszynkę do golenia. Obejrzał ją z każdej strony i zaczął się z nią siłować, by wyjąć ostrze. Skaleczył się przy tym parę razy, ale go to nie obchodziło. Była to błahostka przy tym co miał zaraz zrobić. Wszystkie dźwięki które były wokół niego ignorował. Zaczynając od krzyczącego Smitha, kończąc na kapiącej wodzie z kranu. Po około minucie udało mu się. Wyjął przedmiot którym chciał zakończyć swój marny żywot. Nie widział dla siebie innej opcji niż zakończenie tego. Naprawdę próbował i to wiele razy. Myślał nawet nad tym, by zapisać się do psychologa, ale wiedział, że będzie potrzebna zgoda rodzica bądź opiekuna prawnego. Jego matka po mimo, że go bardzo kochała, to by go wyśmiała za to i powiedziała, że nie ma żadnych problemów, i je wymyśla.

Przełknął głośno ślinę i zapytał sam siebie w myślach jeszcze raz czy chce to zrobić. Odpowiedź jednak już znał. Znał od dłuższej chwili. Nienawidził zadawania sobie bólu, ale jakoś musiał poczuć, że umiera. Chciał tego. Chciał poczuć jak umiera. Podciągnął rękawy swojej ulubionej bluzy i popatrzył się na swój nadgarstek. Wstrzymał oddech i zrobił szybko parę kresek. Nie były one płytkie. Zamknął, wręcz mocno zacisnął oczy i robił więcej linii, kalecząc przy tym swoje ręce. 

𝐀𝐅𝐅𝐄𝐂𝐓𝐈𝐎𝐍. reddieWhere stories live. Discover now