Learning to Love [Valentine's one-shots]

Zacznij od początku
                                    

– Dziękuję, Fenn'ika – szepnęła i zamknęła oczy.

– Czy ty jesteś szczęśliwa, Bo?

Nie odpowiedziała od razu, ale uśmiechnęła się.

– Mam wszystko, czego zawsze chciałam – powiedziała cicho. – Jesteś przy mnie, tęskniłam za tym przez te wszystkie lata. Brakowało mi twojego głosu i twoich ramion, ale teraz, gdy już to mam, gdy jesteś tutaj... jestem bardziej niż szczęśliwa. A z naszym dzieckiem... czuję się spełniona. Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest. – Uśmiechnęła się.

Fenn przytulił ją i pocałował. Wiedział, że już nigdy nie pozwoliłby jej odejść.

– Gdybym mógł zakochać się w tobie jeszcze raz, robiłbym to każdego dnia – szepnął.

Zadrżała.

Przez moment zastanawiał się czy to z emocji czy może z zimna.

– Haar'chak Ursa – mruknął, okrywając ich szczelniej kocem. – Czy ten chłód pomógł nam się zbliżyć?

– Poniekąd. Przyszedłeś wtedy do mnie i zapytałeś czy nie miałabym nic przeciwko, gdybyś został na noc w moim pokoju, ponieważ było w nim o wiele cieplej. Do niczego między nami nie doszło, ale nie musiało... każdego dnia widziałam w twoich oczach, że... miłość nie wygasła.

– Nigdy, Bo – szepnął. – Nigdy nie przestałem cię kochać.



[2]

𝐔𝐫𝐬𝐚 𝐖𝐫𝐞𝐧 & 𝐀𝐥𝐫𝐢𝐜𝐡 𝐖𝐫𝐞𝐧

Ursa zacisnęła palce na nośniku danych tak mocno, że aż zbielały jej kostki. Odetchnęła po raz kolejny głęboko i zerknęła na wyniki testów, wszystkie wskazywały na odpowiedź, której oczekiwała. W jej oczach pojawiły się łzy, jednak nie pozwoliła im spłynąć, szybko je ocierając. Dawno nie była tak bardzo... szczęśliwa.

Jestem w ciąży, Alrich. Zostaniemy rodzicami – tak było przy ich pierwszym dziecku. Tak powiedziała mu o Sabine. Następnie musiała przekazać mu wieści, gdy pojawił się Tristan – Zostaniesz tatą, znowu.

Pomimo posiadania dwójki dzieci nie miała doświadczenia w ogłaszania tej dobrej nowiny. Nigdy też nie wyobrażała sobie siebie, planującej tego momentu w jakiś specjalny sposób. Nigdy nie sądziła, że doczeka się... kolejnego dziecka.

Jej kroki były pełne gracji, gdy kroczyła przed siebie korytarzami twierdzy. Zajrzała do kilku pomieszczeń, mając nadzieję, że zastanie w nich męża. Strażnicy z szacunkiem skinęli jej głową, gdy dotarła do pracowni Alrich'a, miejsca, w którym zatapiał się w swoim własnym świecie, nierzadko z ich pierworodnym dzieckiem. Jednak kiedy przekroczyła próg nie dostrzegła w pobliżu Sabine. Jej mąż siedział odwrócony do niej plecami, tworząc kolejny z wielkich, pięknych obrazów. Przystanęła w pewnej odległości, obserwując z daleka jak powstaje wielkie artystyczne dzieło.

– Nie sądziłem, że pojawisz się tutaj, cyar'ika – powiedział cicho, nie odrywając oczu od płótna.

– Skąd wiedziałeś, że to ja? – zapytała, podchodząc bliżej. Zatopiła palce w jego włosach, delikatnie głaszcząc skórę jego głowy.

– Twoja zbroja, twoja postawa, twoje ciche kroki, twoja charakterystyczna aura, to wszystko tworzy moją piękną żonę – odparł, a ona tylko przekręciła oczami na te słowa. Zawsze był niepoprawnym romantykiem, ale nie przeszkadzało jej to, nie zawsze.

I'll show you the stars || star warsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz