꧁𝓛𝓲𝓼𝓽𝔂 - 𝓓𝓻𝓸𝓰𝓪 𝓩𝓸𝓯𝓲𝓸!꧂

8 3 0
                                    

Autor: Marcela Adamczyk

Warszawa, 1 sierpnia 1959r.

Droga Zofio!

Zosiu o pięknych zielonych oczach, która kochała naiwnego szturmowca. Z tej strony twój dawny ukochany Jacek, tak ten Jacek, co biegał z karabinem i walczył o nasz naród. Jacek Wysocki. Wiem, że minęło wiele lat od powstania, od naszego ostatniego kontaktu. Przepraszam Cię, że przez tyle lat się nie odzywałem, jest mi strasznie wstyd za moją postawę. Żałuję tak bardzo, że na kilka lat porzuciłem nadzieję. Powinienem wierzyć, że żyjesz i szukać Cię Zosieńko.

Przez te wszystkie lata rozłąki traciłem nadzieję, że kiedyś uda nam się skontaktować. Czuję się jak głupiec, który porzucił swoją miłość. Pamiętasz tamten dzień, gdy stwierdziliśmy "Jutro się pobierzemy", wróciłem na następny dzień w miejsce naszych spotkań. Nie było Cię, zaczepiałem każdego po drodze, szukałem wszędzie. Aż w końcu dotarłem do Kruka, powiedział mi, że twój oddział zabrano do obozu. Stoczyłem się wtedy na ziemię, przypominając sobie każdą chwilę z Tobą. Od tej chwili kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem, tego wrześniowego poranka w gimnazjum. Byłaś skromną, ale ambitną dziewczyną. Widziałem w Tobie kogoś z kim chciałbym być, wiedziałem, że jesteś jedyna w swoim rodzaju. Zosieńko nie zapomnę jak wybuchła wojna, jak przyszłaś do mnie i opowiadałaś jak bardzo się boisz. Nie zapomnę tych październikowych wieczorów, gdzie zbieraliśmy się i ustalaliśmy akcję sabotażowe. Pamiętam jak odprowadzałem Cię do domu, aby mieć pewność, że gestapowcy nic Ci nie zrobili. Wiedziałem, że zrobisz wszystko, aby dołączyć się do walki, nie tej sabotażowej, lecz bardziej trudnej i niebezpiecznej. Widziałem w Tobie silną kobietę, która ma niezwykłego ducha do obrony swojego narodu. Jeśli miałabyś walczyć jako jedyna i tak byś się nie poddała. Wiedzieliśmy, że byliśmy młodzi, lecz na skraju życia. Nasze życie było ruiną, lecz nie ważne co się mówiło, Zosiu ty zawsze miałaś siłę i energię, aby walczyć i pomagać. Dopiełaś swego, brałaś udział w akcjach propagandowych. Byłaś jedną z nielicznych Pań, której broń nie była obca. Miałaś w sobie niezwykłego ducha, ambitnego przede wszystkim. Kilka tygodni przed Powstaniem poprosiłem Cię o randkę, stresowałem się co nie miara. Chciałem oddać Ci wszystko, abyś dała mi szansę być blisko Ciebie. Zosiu o pseudonimie Mysz sprawiłaś, że tamten zwykły dzień stał się moim najlepszym. Kochałem Cię jak szalony! Kilka dni przed Powstaniem przyrzekliśmy sobie miłość, póki kula nas nie rozłączy. Widziałem ból w twoich szmaragdowych oczach, gdy przyszło Nam się pierwszy raz żegnać i nie wiedzieć czy dożyjemy jutra. Pierwszy dzień Powstania był jednym z dwóch najgorszych dni Walk Warszawskich. Na twoich oczach ginęli ludzie: gestapowcy, rodzina, przyjaciele, a my mogliśmy patrzeć, tak bezsilnie patrzeć jak się wykrwawiają. Wiem, że było to dla Ciebie trudne, rozumiałem jak ciężko było się rozstać. Obiecaliśmy im, że ich śmierć, ani żadnego Powstańca nie pójdzie na marne. Walczyliśmy do końca, biegaliśmy po kanałach, starając się przeżyć. Czuliśmy, że każdy dzień może być naszym ostatnim. Całymi dniami rozmarzałem o twoich głębokich, zielonych oczach; o twoich brązoworudych lokach. Myśl, że może niedługo Cię zobaczę dodawała mi siły do walki.. Decyzja o ślubie była spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Sądziłem, że taka mądra i dobra kobieta nie pokocha zwykłego chłopaka. Kolejny dzień był dla mnie udręką, przegraną, porażką, największą stratą jaka mnie spotkała. Po powstaniu, po wojnie nie udało mi się Cię odnaleźć w żaden sposób, traciłem nadzieję, że wyszłaś cało z obozu.

Minęło wiele czasu, poznałem wiele kobiet, lecz żadna nie była Tobą Zosieńko. Nikt nie mógł mi Ciebie zastąpić, Nie wiedziałem, gdzie zacząć szukać, myślałem, że ciągle błądzę. Czułem, że codziennie się gubię, że pokonuję tą samą bezcelową drogę. Ale w końcu odnalazłem naszych kompanów. Oni pomagali mi szukać. Było to straszliwie trudne, wiele lat nam zajęło odszukanie Ciebie. Przepraszam Cię tak bardzo Zosieńko, zrozumiem, jeśli odnalazłaś nowego drogi życia, masz przy swoim boku pięknego dżentelmena i gromadkę dzieci.. Zosiu, jednak mimo wszystko chciałbym Cię prosić o spotkanie. Nie wytrzymam dłuższego czasu rozłąki. Myślę, że bez Ciebie jestem nic nie warty. Uszanuję, jednak każdą twoją decyzję i ułożę swoje życie w innym kierunku Zosieńko.

Proszę Cię, abyś zastanowiła się nad naszym wspólnym spotkaniem. Wiem, że dla Ciebie to jest wielkie zaskoczenie, że po tylu latach udaję mi się ponownie znaleźć kontakt. Nadal Cię kocham Zofio.

Twój naiwny powstaniec,

Jacek   

Skąd nasza wolność?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz