6. ,,Prawda - cz.2"

168 23 6
                                    

- W TYM SAMYM CZASIE -

Nicolle siedziała na kanapie i oglądała film pojadając swoją sałatkę z kaszą. Słyszała jak ktoś do niej dzwoni, lecz telefon miała schowany w płaszczu wiszącym przy drzwiach. Jedzenie i film doprowadziły że nie odbierała, nie chciało jej się iść.

Minęły trzy godziny od kiedy widziała swojego rannego brata na noszach. Pojechała do niego, a raczej to Lance ją podwiózł a potem zawiózł do domu. Siedziała u Alexa godzinę patrząc w nieprzytomnego brata. Nie widziała tam Gregorego, była na niego zła że nie przyszedł do syna nawet w takim momencie.

Siedziała i jadła dalej, i gdy miska okazała się już pusta odłożyła ją na stolik i poszła do przedpokoju wyjąć telefon z czarnego płaszcza. Wyjęła go i spojrzała na powiadomienie nieodebranych połączeń... wtedy wzięła głębszy oddech i zobaczyła to imię... którego niewypowiadała od tygodni...

I dzwonek do drzwi, schowała telefon do kieszeni dżinsów i przekręciła górny zamek. Otworzyła drzwi i zobaczyła czarne sportowe buty... czarne dżinsy i szarą ciemną koszulkę... wysportowany tors i ramiona... lekką brodę... i jasnobrązowe oczy... bruneta w czarnej czapce założonej na odwrót... twarz którą widziała z bliska... gładką skórę starszego od jej mężczyzny którego pieściła... kochała...

- Thomas! - Powiedziała wpadając w niego. Shelby uścisnął ją, przytulił najmocniej jak się sa w tym przepraszając za tyle czasu.

- Hej... - Odparł niepewnie. Po chwili puścili się i weszli do środka.

Nicolle była uśmiechnięta, zadowolona lecz i zła za to że nie miała z nim kontaktu od dwóch tygodni. Stanęła w korytarzu patrząc na Thomasa stojącego przy drzwiach. Był znużony... smutny i zmęczony... Nicolle zauważyła to.

- Coś się stało? - Zapytała przejęta.

- T-tak... - Westchnął. - Przepraszam za tyle czasu milczenia...

- W porządku... ale czemu to zrobiłeś?

Thomas wziął głębszy oddech... spojrzał w podłogę i zastanawiał się czy powiedzieć prawdę...

- Nicolle... ja... popełniliśmy błąd... znaczy ja popełniłem...

- Jaki? - Zapytała zdziwiona.

- Kiedy... tamtego wieczoru... poczułem jak się do siebie zbliżamy, nawet za blisko...

- Przecież było cudownie.

- Tak... było. - Uśmiechnął się ale uśmiech momentalnie ten znikł. - Ale zrobiłem błąd... Nicolle jesteś cudowną dziewczyną... - Odparł w jej stronę. - Ale... nie do ciebie należy moje serce... - Powiedział wyjmując coś z kieszeni po czym pomacał to w palcach aż w końcu założył na palec... złotą obrączkę... wyznacznik małżeństwa...

- T-ty jesteś ż-żonaty? - Zapytała wzruszona i zdziwiona. Czuła się głupio... poczuła się skrzywdzona... ból w jej sercu narastał. - A-ale jak to?

- Chowałem przy tobie obrączkę... myślałem że... że coś z nas będzie ale... nie wiem co sobie myślałem...

Nicolle zsunneła się na ścianę... jej oczy napełniły się łzami.

Ale jak to... przecież mówił mi te wszystkie słówka... jaka ja jestem... co czuje...

- Nicolle... tak, jestem żonaty... i poprłniłem błąd za który zapłacę... swoim małżeństwem...

- C-co?

Zdziwienie Nicolle narastało na tle rozpaczy i bólu.

- Moja żona... Susane... postawiła mi... papiery o rozwód... powiedziałem jej dzisiaj o nas... o tym co się stało...

Hierarchia ~ Rodzina Montanha / Gregory MontanhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz