One shot

85 10 4
                                    

Skarbie! Proszę, popatrz na mnieSkup się tylko na mnie, kochaj tylko mnie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Skarbie! Proszę, popatrz na mnie
Skup się tylko na mnie, kochaj tylko mnie

Oparł mokry policzek o szybę, zerkając na przypadkowych przechodniów śpieszących się do pracy. Po mieszkaniu zaczął się rozchodzić powoli dym z niedopalonego papierosa, którego już od dobrych minut trzymał między palcami.

Przyrzeknij, miłość mi przyrzeknij

Przyłożył tytoń do ust zaciągając się powoli. Czuł jak ten trujący dym rozprzestrzenia się w jego płucach. Truł się, i bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę, jednak miał to gdzieś. Jeśli umrze na raka będzie z nim. Będą mogli znów być razem.

Skarbie, od teraz serce bije mi sprawnie
Ale obydwoje wiemy, że jest dość delikatne
Nawet jeśli nowe kupię, nie wiem, czy je tak polubię

Westchnął ciężko wrzucając niedopałek do popielniczki. Mógłby też spłonąć. Nikt nie będzie tęsknić. Po jego śmierci nie miał kontaktu z nikim. Nie chciał mieć z nikim kontaktu, ale był wyjątek. Pewien czarnowłosy chłopak z blond pasemkami postanowił sobie dbać o Chifuyu, jednak on nie przyjmował dobrych chęci znajomego.

Mam dla Ciebie coś więcej niż puste słowa

Ekran jego telefonu się rozjaśnił. Zerknął przelotnie na wiadomość. Kazutora. Pisał do niego niemal codziennie. Nawet dzwonił! Ale Chifuyu nigdy się nie zdobył aby odebrać. Ekran zgasł, aby po chwili znowu się rozjaśnić. Przewrócił oczami czytając SMS-y.

[07:27. Kazutora Hanemiya] Jestem pod twoimi drzwiami. Będziesz łaskawy i je otworzyszz??

Blondyn czytał wiadomość raz za razem. Ale, że tak tu...? Teraz?

[07:28. Kazutora Hanemiya] Chifu wiem, ze tam jesteś...otworzysz? Proszę

Policzył na spokojnie do dziesięciu podnosząc się z parapetu. Wziął swojego przyjaciela na ręce, który jakby wyczuł, że jego właściciel miał mieć gościa postanowił go wesprzeć. Podszedł do drzwi otwierając je pomału. Spojrzał na uśmiechniętego Kazutorę trzymającego siatkę z zakupami w prawej dłoni, a w lewej trzymał telefon.
– Te zakupy to dla...? – spytał patrząc na siatkę.
– Dla Ciebie. Bo pewnie nie wychodzisz po zakupy – odparł czarnowłosy jakby to była czysta oczywistość. – Mogę wejść czy będziemy tak stać na korytarzu? – zapytał rozbawiony patrząc na zarumionego blondyna, który zawstydzony odsunął się robiąc mu miejsce na wejście.
– Dzięki
Wszedł do środka zrzucając buty w przedpokoju i ruszył od razu do kuchni, rozpakowując zakupy. Był tu już jakiś trzeci raz, a czuł się jak u siebie. Z łatwością chował dane produkty do szafek.

Daj mi trochę więcej każdego dnia
A dam Ci dużo więcej niż naprawdę się da
Daj mi więcej! Więcej Ciebie!

Chifuyu wpatrywał się w gościa z nieufnością wciąż tuląc do siebie swojego futrzastego przyjaciela, który ocierał się główką o jego dłoń domagając się pieszczot, którymi po chwili zaczął go obdarowywać.
– Dziękuję – szepnął kiedy Kazutora skończył rozpakowywać zakupy. Czarnowłosy spojrzał na niego pytająco na co ten westchnął ciężko.
– Za zakupy...i że chcesz mi pomagać. Jesteś jedyny, który jeszcze się fatyguje – wyznał śmiejąc się nieco desperacko. Czuł jak w jego kącikach oczu zbierają się łzy, który zaczęły płynąc swobodnie po jego policzkach.

Skarbie, od teraz serce bije mi sprawnie
Ale obydwoje wiemy, że jest dość delikatne
Nie mów, kiedy się obudzę. Niech zostanie tak na dłużej

Kazutorze serce się łamało kiedy widział łzy Chifuyu. Od razu podszedł do niego ocierając jego mokre policzki kciukami.
– Hej...spokojnie. Jestem tu – powiedział przytulając niższego do siebie. Blondyn wtulił się automatycznie w czarnowłosego łkając cicho w jego ramię.
– Skarbie. Proszę, popatrz na mnie – wyszeptał czując, że Chifuyu się uspokaja. Spojrzał. Spojrzał na Kazutore swoimi morskimi, szklanymi tęczówkami.
– Skup się tylko na mnie – Chifuyu zacisnął powiek chcąc odwrócić wzrok, jednak powstrzymała go dłoń Hanemiyi, która nakierowała jego podbródek wprost na niego.
– Nie umiem...ja. Chce zapomnieć ale to nie jest łatwe Kazu... – załkał przytulając się ponownie do czarnowłosego. Hanemiya objął go, głaszcząc delikatnie po włosach.

Nie patrzeć do tyłu, nie patrzyć na czas, nie patrzeć, co było
Się skupić na dziś, skupić się na tym, czego nie chcemy stracić

– Minęły trzy lata...a ja dalej to rozpamiętuje, a powinienem zostawić to za sobą. Powinien zacząć tworzyć nowe wspomnienia...z osobą, którą kocham – wyznał wtulając się w czarnowłosego.

Strach niepotrzebny nam, strach już uleciał

– Kazu...obiecaj mi coś, dobrze? – szepnął spokojnie blondyn patrząc w piaskowo-brązowe odpowiedniczki Hanemiyi.
– Co takiego, kochanie? – mruknął gładząc kciukiem policzek młodszego.
– Nie zostawiaj mnie... – zaczął czując ponownie łzy w oczach. – i...kochaj tylko mnie.

Gdy szepczesz, że kochasz, uwierz, wierzę Ci, wierz

Kazutora uśmiechnął się rozczulony łącząc ich usta w czułym pocałunku.
– Zawsze będę kochał tylko Ciebie...na zawsze.

Każdego dnia • torafuyu Where stories live. Discover now